środa, 1 maja 2013

Namiętność rozdział 7 część 1

Po kolacji nasza wychowawczyni powiedziała że dzisiaj jest dyskoteka i o 20 mamy być gotowi. Lecz ja już gdy to mówiła wiedziałam że nic z tego nie będzie. Wstałam szybko i ruszyłam w kierunku toalety. Wychowawczyni za mną wołała ale ja nie mogłam się zatrzymać. Wbiegłam do toalety i zwymiotowałam. Chwilę później ktoś zaczął pukać do drzwi.
- Vik - powiedziała Ann - co jest? -zapytała
- Chyba się czymś zatrułam - powiedziałam szybko i znowu zwymiotowałam. Później już nic nie czułam, a przed moimi oczami pojawiła się ciemność...
Obudziłam się i zaczęłam powoli otwierać oczy,jednak szybko je zamknęłam bo białe światło mnie raziło. Chwila... białe? Otworzyłam oczy i no tam... Jestem w szpitalu. Obok mojego łóżka siedzi Daniel. Twarz ma schowaną w dłoniach więc nawet nie widzi że się obudziłam.
- Dan.... - głos mi się urwał. Szybko podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Już wszystko dobrze - powiedział - zawołam lekarza i naszą wychowawczynię. - Jak powiedział to poszedł gdzieś. Zamknęłam oczy, bo światło w dalszym ciągu mnie raziło. Otworzyłam je dopiero gdy usłyszałam kroki.
- Dzień Dobry. Jak się czujesz - zapytał mnie lekarz
- Głowa mnie boli - powiedziałam zgodnie z prawdą
- No tak, to normalne - powiedział. - musimy zrobić jeszcze badanie i wszystko powinno się wyjaśnić.
- Yhhh... - powiedziałam i zamknęłam oczy
- Teraz powinnaś jak najwięcej odpoczywać - powiedział - zostawiam narazie was samych, później przyjdę zobaczyć - powiedział i wyszedł z sali
- Victoria, muszę jechać do ośrodka. Twoi rodzice są już powiadomieni o tym co zaszło. Chcesz jakieś swoje rzeczy - zapytała wychowawczyni
- Tylko to co najważniejsze czyli piżamę itp - powiedziałam
- Dobrze - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi - Daniel, jedziemy
- Musi? - zapytałam i spojrzałam błagalnym wzrokiem by mógł zostać.  Wychowawczyni głośno westchnęła i wyszła z sali.
- Jak się czujesz kotku - zapytał z troską w głosie
- Już lepiej - powiedziałam i złapałam go za rękę
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem - powiedział i delikatnie musnął ustani moją dłoń
- Spokojnie - powiedziałam z uśmiechem- Wiesz może ile tu będę? - zapytałam
- Jeśli wyniki wyjdą dobrze to 2 dni - powiedział- Przepraszam, wyniki wyjdą dobrze - powiedział i się uśmiechnął
- 2 dni - mruknęłam - super
- Będę tu gdy tylko będę mógł - powiedział -Tylko... jutro wycieczka
- Pojedziesz na nią rozumiesz - powiedziałam ze stanowczością w głosie
- Dobrze, dobrze ale wiesz że to już nie będzie to samo - powiedział
- Będziesz się świetnie bawić - powiedziałam
- Nie będę, bo ciebie nie będzie - powiedział smutno
- Ejj, będzie dobrze - powiedziałam choć sama w to nie wierzyłam
- Mam pomysł - na jego usta wtargnął uśmiech - Poczekasz chwilę? Muszę zadzwonić
- Spoko - powiedziałam, a on pędem wyszedł na korytarz. Rozwawiał chyba z 5 minut i wrócił - Już? -zapytałam
- Mhmm... - powiedział wyraźnie zadowolony - Moja mama porozmawia z naszą wychowawczynią - powidział - może uda jej się przekonać bym mógł zostać. W trójmieście byłem chyba z 5 razy więc jak nie pojade to nic się nie stanie - powiedział
- Kocham Cię - powiedziałam
- Ja Ciebie też - powiedział już w moje usta i zaczął mnie całować - Nie wytrzymałbym chyba ani dnia bez ciebie'
- Jakoś byś musiał - powiedziałam


WIEM,NIE ZA DŁUGIE ALE ILE MOŻNA TAKIE COŚ CIĄGNĄĆ. NASTĘPNA CZĘŚĆ POJAWI SIĘ JUTRO BĄDŹ PO JUTRZE. tERAZ PYTANIE PISAĆ DALEJ???

3 komentarze: