Gdy zjedliśmy odłożył talerze na stolik obok mojego łóżka i obrócił się w moją stronę.
- Jakie plany na dziś - zapytałam Erika, a on się uśmiechnął - Nie, nie, nie co za dużo to nie zdrowo - powiedziałam i chciałam uciec do łazienki i się w niej zamknąć, ale Erik też do niej wbiegł i nas zamknął wyjmując kluczyk z drzwi.
- No to pierwszy punkt dnia to wspólna kąpiel - powiedział przytulając się do moich pleców.
- Że niby z Tobą? - zapytałam z udawaną kpiną w głosie
- Jak nie chcesz to nie - powiedział, otworzył drzwi i chciał już wyjść ale chwyciłam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.
- Chodź tu i się nie wygłupiaj - powiedziałam i pocałowałam go, chwilę się opierał ale w końcu oddał pocałunek.
- Kocham Cię - powiedział prosto w moje oczy gdy oderwaliśmy się od siebie
- Ja Ciebie też - powiedziałam, zaczęliśmy się nawzajem rozbierać i po chwili siedzieliśmy w wannie. Ja siedziałam przed nim przytulona do jego torsu, słowa nie były nam potrzebne, wystarczyło tylko to że go mam przy sobie.
- Camilla!? Jesteś w domu? - usłyszałam po chwili głos brata.
- O kurwa! - szepnęłam, gdy było słychać odgłos kroków, a Erik zaczął się śmiać ale szybko zakryłam mu usta pocałunkiem. - Śmieszne bardzo - powiedziałam z sarkazmem gdy już się od niego oderwałam
- Camilla!? - znowu wołanie..
- Cicho bądź - szepnęłam - Daniel, jestem w łazience. - zawołałam
- Długo będziecie jeszcze tam siedzieć? - zapytał Daniel
- Yyy - mruknęłam zmieszana.
- Dobra siedźcie sobie, ja idę do sklepu - zawołał, a po chwili usłyszeliśmy trzask drzwi i oboje wybuchnęliśmy śmiechem
- To przez ciebie - powiedziałam do Erika
- Że niby czemu? - zapytał
- A bo to ty się śmiałeś jak głupi do placka- powiedziałam
- Wmawiaj sobie co chcesz, ale i tak wiem że to nie moja wina - powiedział i wyszedł z wanny, a ja zaraz po nim. Zaczęliśmy się wycierać, ubierać i po chwili wyszliśmy z łazienki. - Za niedługo bd musiał iść do domu, a później znowu przyjdę - powiedział
- Musisz? - zapytałam
- Muszę - powiedział i zamknął nasze usta w pocałunku - Idziemy na spacer? - zapytał
- Ok, tylko się uczeszę jakoś porządnie - powiedziałam
- Dla mnie i tak zawsze jesteś piękna - powiedział i mnie pocałował. Oddałam oczywiście i chwilę później poszłam się poczesać.
- Jestem gotowa - powiedziałam gdy skończyłam
- Chodź piękność ty moja - powiedział i mnie przytulił, chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parku. Gdy szliśmy główną aleją zobaczyłam idącą w naszą stronę Ewelinę, mojego wroga numer jeden w szkole. Minęła nas z chytrym uśmieszkiem, a po chwili podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Hej Erik - powiedziała i go pocałowała. Szybko ją odepchnął
- Co do cholery ty wyprawiasz? - wydarł się na nią
- Już nie pamiętasz kotku jak było nam ostatnio dobrze? - zapytała słodkim głosikiem
- Niby kiedy? - zapytał, ale ja już nie miałam siły, łzy popłynęły mi z oczu i zaczęłam biec w stronę domu. Słyszałam wołanie Erika za sobą, ale mimo wszystko się nie zatrzymałam. Wbiegłam do domu, zamknęłam je i się po nich zsunęłam. Po moich policzkach spływało coraz więcej łez, ale nawet nie próbowałam ich zatrzymać. Co jeśli ta dziewczyna mówiła prawdę? Co jeśli na prawdę on się z nią przespał...
- Cami! Otwórz !- od jakiś 15 minut do moich drzwi dobijał się Erik, jednak nie miałam najmniejszego zamiaru otwierać mu tych drzwi.
- Odejdź -wyszlochałam, nie miałam nawet siły krzyczeć. - Po prostu zostaw mnie
- Ok, jeśli tego chcesz - powiedział drżącym głosem - Ale wiedz że nie odpuszczę, będę o ciebie walczyć, chodź by do końca moich dni. BĘDĘ walczył bo CIĘ KOCHAM! - Krzyknął, a ja już nic nie mówiłam tylko schowałam twarz w dłoniach. - Jeśli masz kiedykolwiek to proszę cię nie przeze mnie - powiedział cicho i chyba odszedł bo nie było nic słychać.
Z perspektywy Erika
Szliśmy razem parkiem, gdy zauważyłem Ewelinę.. Nigdy nie darzyłem ją choćby najmniejszą sympatią, kiedyś chciała być ze mną ale jej odmówiłem, bo wtedy już mi się podobała Camilla. Przeszła obok nas z chytrym uśmieszkiem, nie wiedziałem o co chodzi ale postanowiłem się nie denerwować tylko iść dalej.
Chwilę po tym podeszła do mnie Marlena, poznałem ją kiedyś przez Ewelinę, miła dziewczyna ale nic poza tym
- HEj Erik - przywitała się ze mną i mnie pocałowała. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, jednak szybko wytrzeźwiałem i odepchnąłem ją od siebie.
- Co ty do cholery wyprawiasz? - wydarłem się na nią a ona tylko się uśmiechnęła.
- Już nie pamiętasz kotku jak było nam razem dobrze?- zapytała, a ja nie miałem pojęcia o czym ona mówi
- Niby kiedy? - zapytałem i zobaczyłem łzy u Cami i jak się oddalała. Od razu za nią pobiegłem, ostatni raz spojrzałem na Marlenę która się chytrze uśmiechnęła i odeszła, a ja biegłem za moją dziewczyną. Gdy tylko wbiegła do domu zamknęła za sobą drzwi.
- Cami, Otwórz! - krzyczałem i dobijałem się od jakiś 15 minut do jej drzwi, jednak odpowiedź żadna nie nadchodziła.
- Odejdź - usłyszałem cichy szloch, a w moich oczach również zaczęły się wzbierać łzy które po chwili wydostały się na zewnątrz.
- Ok, jeśli tego chcesz - powiedziałem drżącym głosem- Ale wiedz, że nie odpuszczę, będę walczyć o ciebie choćby do kończ moich dni. BĘDĘ walczył bo CIĘ KOCHAM! - Krzyknąłem i zjechałem po schodach w dół. - Jeśli masz kiedykolwiek płakać to nie przeze mnie - powiedziałem i skuliłem się, a z oczu wypywało coraz więcej łez.
Jak wam się podoba ten rozdział??? Namieszałam, namieszałam i będzie jeszcze dość długo namieszane :D Komentujcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz