Tak na wstępie, pisałam kiedyś tam że zakończę szybko opowiadanie na 25 jakoś rozdziale, jednak dzisiaj sobie tak usiadłam i zaczęłam się zastanawiać gdzie ja wtedy miałam głowę... W ogóle tego nie przemyślałam i tak na prawdę nwm kiedy zakończę to opowiadanie :) W prawdzie zaczęłam już pisać nowe i chciałabym je opublikować, jednak z tym opowiadaniem mam duży problem. Mimo że mam ochotę je zakończyć, to gdy już mam jakiś pomysł na koniec, pojawia mi się inny scenariusz w głowie i bum... Całe moje myślenie poszło na marne. To chyba tyle. Miłego czytania :D / Zakręcona *.^
Ps Wiem że prosiłam raz byście napisali imiona dzieci, wykorzystam je, ale bd one w innym rozdziale :)
Rozdział 24
- Przepraszam - szepnęłam - Nie wiem co mnie ugryzło - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
- Nic nie szkodzi -powiedział i zaczął dzwonić dzwonek. - Teraz też bd u nas na lekcji? - zapytał
- Tak - odparłam z uśmiechem, jednak po chwili poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami, bo przypomniałam sobie sytuację z przez kilku minut
- Ej, mała co jest? - zapytał
- No bo ja nie powinnam... - szepnęłam i po moim policzku spłynęła łza
- Camiś nic się przecież nie stało, płaczę, jestem obrażony? - zapytał a ja pokiwałam przecząco głową - No widzisz nie ma o co płakać, - powiedział - Jeśli ty bd się smucić, to trzy osoby bd się smucić - powiedział szeptem, a na mojej twarzy zagościł uśmiech gdy tylko przypomniał o dziecku. - Tak jest dużo lepiej - powiedział
- A wam mam dać specjalne zaproszenie? -zapytała nauczycielka, a ja dopiero teraz zauważyłam że siedzimy już sami na korytarzu
- Już idziemy - powiedział i wytarł jedną zabłąkaną łzę z mojego policzka
- Camilla, coś się stało? - zapytała mnie nauczycielka z troską i zatrzymała na chwilę na korytarzu
- Nie, a dlaczego? - zapytałam
- Bo widzę że płakałaś - powiedziała
- Eh.. Sama nie wiem czemu - powiedziałam smutno
- Nie martw się, w końcu przejdzie - poklepała mnie po plecach i weszłyśmy do klasy. Poszłam na tył klasy i zaczęłam się zajmować moją " pracą". W połowie lekcji poczułam mocny ból brzucha, aż zgięłam się w pół.
- Camilla, co się dzieje? - usłyszałam głos Erika nad sobą, a po chwili nauczycielki.
- Już dzwonię na pogotowie - powiedziała szybko - Eriku, zanieś ją do pielęgniarki -dopowiedziała i po chwili czułam jak się unoszę. Erik bez pukania wszedł do gabinetu, położył mnie a sam zaczął pielęgniarce wyjaśniać co się stało i po chwili w gabinecie znalazł się mój brat.
- Co z nią ? - zapytał pielęgniarki i w tym samym momencie do gabinetu weszli lekarze, pielęgniarka zaczęła im coś gadać i po chwili byłam na noszach i w karetce, do której weszła dyrektorka i Daniel.
Przez całą drogę mój brat trzymał mnie za rękę i szeptał coś do ucha, jednak nie zwracałam na to uwagi, ból był tak okropny że nie miałam jak myśleć.
Z perspektywy Erika :)
- Ała - usłyszałem tylko, spojrzałem się za siebie i zobaczyłem zginającą się z bólu Cami. Szybko do niej podbiegłem i zawołałem nauczycielkę, ona zaczęłam dzwonić na pogotowie a w między czasie ja zaniosłem moją myszkę do pielęgniarki gdzie po chwili był też Daniel. Pogotowie przyjechało w szybkim tempie, zabrali ją, niestety nie mogłem z nią pojechać. Daniel zanim wsiadł do karetki rzucił mi dokumenty, kluczyki a ja bez zastanowienia pobiegłem do samochodu i od razu za karetką udałem się do szpitala. Gdy wsiadałem do auta, nie zwracałem uwagi na wołanie nauczycielki, że mam zostać, ja po prostu musiałem tam być, nigdy nie wybaczyłbym sobie gdyby coś moim kruszynką się stało. Jechałem od razu za karetką, nie obchodziło mnie że przejechałem na czerwonym świetle, cieszyłem się gdy tam dojechałem. Zabrali Cami na jakąś salę a nam kazali poczekać na zewnątrz. Nie obchodziło mnie to że obok mnie siedzi dyrektorka. Pewnie bd miał jakieś kazanie, że zachowałem się nieodpowiedzialnie, ale widać było że nie miała na to najmniejszej ochoty by to mówić. Gdy tylko lekarz wybiegł z sali podbiegłem do niego
- Co z nią? - zapytałem szybko
- Jest pan kimś z rodziny? - zapytał
- Jestem jej chłopakiem, ojcem naszego dziecka- powiedziałem
- Przykro mi, ale.. - nie musiał kończyć
- Nie!, Niech pan powie że to nie prawda! - zacząłem się wydzierać. Oparłem się o ścianę, zjechałem po niej i rozpłakałem się.
- Przykro mi -powiedział i odszedł, od razu obok mnie pojawił się Daniel który też płakał. Nic nie powiedział, po prostu mnie przytulił, było widać że jest mu ciężko.
- Gdzie moja córka? - usłyszałem głos jej matki, a po chwili gdy nas zobaczyła podeszła do nas
- Co z nią? Dlaczego ona tutaj jest? - zadawała milion pytań na minutę.
- Mamo, bo Camilla, ona była w ciąży - powiedział Daniel i się rozpłakał
- Ale jak to była?- zapytała kobieta z przerażeniem w oczach
- Ona... - Daniel nie dokończył, nie musiał, po chwili widziałem tylko jak usiadła na krześle i zaniosła się płaczem.
- Dlaczego nie powiedzieliście od razu? - zapytał
- Mieliśmy powiedzieć dzisiaj, mieliśmy zrobić dla państwa i moich rodziców kolację i to oznajmić - powiedziałem przez płacz...
O boże... ale się zakręciłam... szczerze? Nie mogę pisać takich rozdziałów bo jak je piszę to płaczę, ale no cóż... Mówiłam że jestem zakręcona i raz myślę tak rraz tak :( Podoba się???
o matko pisz szybko kolejny rozdział bo chyba umrę z ciekawości :)mam nadzieję że nic im się nie stanie :(
OdpowiedzUsuńo kurcze ale akcja się potoczyła nawet bym się nie spodziewała :) mam nadzieje że się skończ dobrze :)) czekam na następne części :)))
OdpowiedzUsuńKurczę to jest boskie aż się popłakałam ; )
OdpowiedzUsuńBoskie ;** Pisz szybko kolejny bo nie wytrzymam akurat na takim momencie skończyłaś ;cc
OdpowiedzUsuń