poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Namiętność rozdział szósty część 1

*** 18:20***
Stoimy już z Anką w umówionym miejscu i czekamy na resztę, są jak na razie 2 dziewczyny tylko, z którymi nie mamy za dobrego kontaktu.
- Ankaaa - powiedziałam specjalnie przeciągając - Która godzinaa?
- 18.22 - powiedziała i teatralnie przewróciła oczami - Spokojnie, jeszcze jest 8 minut.
Jak to powiedziała przypomniało mi się że Daniel mi obiecał że to nie koniec, cokolwiek w jego wypadku to znaczy. Spojrzałam w stronę z której zaczęły dobiegać głośne śmiechy i oczywiście wychodzili zza zakrętu nie nikt inny tylko Daniel i jego "paczka" z pokoju. Daniel wymachiwał coś rękami, starałam się nie zwracać na niego uwagi. Chwilę później stali już obok mnie i Ann.
- No co tam dziewczynki - odezwał się David
- Pieprz się - powiedziałam po cichu, jednak Daniel musiał się znaleźć obok mnie i to słyszeć.
- Siebie nie, ale ciebie z chęcią - powiedział mi na ucho. Nachyliłam się i również na ucho zaczęłam mu szeptać.
- Nie do ciebie, ale z chęcią skorzystam - powiedziałam dla żartów ledwo powstrzymując śmiech.
- Serio!? - zapytał, a raczej wykrzyczał.
- Nie - powiedziałam, pokazałam mu język, a on zrobił minę zbitego pieska. - Oj, nie smutajj
- Foch - powiedział i odwrócił się do mnie placami przy tym tupiąc nogą. Po chwili się odwrócił, podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił - Wiesz że nie umiem się na ciebie gniewać? - szepnął.
- Puść mnie - powiedziałam i wtedy podeszła wychowawczyni. Przeliczyła nas i ruszyliśmy do naszego ośrodka. Przed całą drogę Daniel nie odezwał się do mnie, ale za to trzymał mnie za rękę. Kilka razy chciałam się wyrwać ale na marne. Gdy byliśmy już w ośrodku skierowałam się z Danielem w stronę naszych pokoi. Gdy byliśmy już przy jego pokoju myślałam że mnie puści, a on szedł dalej ze mną. Postanowiłam że skoro on się nie odzywa to ja tym bardziej nie będę. Otworzyłam drzwi, bo Ann znowu znikła. Weszliśmy do pokoju i wtedy dopiero puścił moją rękę. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w stronę szafy po jakieś ciuchy.  Wyjęłam to i udałam się do łazienki. Szybko się przebrałam, upięłam włosy w koka i wyszłam. Daniel siedział w niezmienionej pozycji. Patrzał się przed siebie, a jego twarz co chwilę zmieniała się. to zagościł uśmiech to zaś jakiś grymas.
- O co chodzi? - zapytałam stojąc przed nim z założonymi rękami. Szybko zerwał się z miejsca wziął moje nadgarstki w swoje ręce i przybliżył swoje usta do moich. Lekko musnął moje usta, bojąc się chyba jak zareaguje. Oddałam jego pocałunek. Roje ręce wczepiły się w jego włosy, zaś ja jego ręce poczułam na biodrach. Przerwaliśmy bo zabrakło nam tchu. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam jak tańczą w nich wesołe iskierki.
- O to chodzi - zaczął powoli, dalej patrzeć mi w oczy - O to chodzi, że gdy cię zobaczyłem nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Nie wiem co mam ci powiedzieć, bo nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji, ale może wyrażę to w 2 słowach. KOCHAM CIĘ
 Stałam tak i wsłuchiwałam się w jego słowa. Nie wierze, powiedział to, nie byłam w stanie nic powiedzieć, jednak gdy nic nie powiem to źle to odbierze. Przysunęłam się do niego i ponownie go pocałowałam. -
- Ja Cb też - powiedziałam ledwo słyszalnie przez pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz