środa, 22 stycznia 2014

Roz. 1-6

Prolog


Siema!
Jestem Michalina, znajomi wołają na mnie Miśka. Mam 17 lat. Z mojego wyglądu to nie za wiele, bo nie ma nic szczególnego. Mam   długie brązowe włosy, brązowe oczy, nie jestem ani za gruba ani za chuda... Dobra to chyba tyle. 
Mam młodszą siostrę która obecnie ma 4 latka, najlepszego przyjaciela na świecie czyli Ksawerego, jest on moim kuzynem i mimo że mieszkamy daleko od siebie utrzymujemy kontakt. Moim wsparciem gdy go nie ma jest również moja najlepsza przyjaciółka Pola, znamy się od przedszkola ale było by za prosto żebyśmy się od samego początku przyjaźniły nie? No właśnie, na początku można powiedzieć że byłyśmy wrogami, dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, ciągnęłyśmy się nawzajem za włosy, przepychałyśmy się itp, aż do trzeciej klasy podstawówki, gdy nasza pani umieściła nas mimo naszych sprzeciwów w jednym pokoju na zielonej szkole. Na początku było to istne piekło, ale później zaczęło się wszystko zmieniać i zostałyśmy przyjaciółkami, wszyscy o tym wiedzieli oprócz naszych rodziców, oni po dzień dzisiejszy myślą że siebie nienawidzimy, dlatego pewnego dnia...


- Michalina wstawaj bo spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, więc szybko wstałam i zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam się w To i zeszłam na dół do kuchni, gdzie na stole stało przygotowane śniadanie i oczywiście karteczka od mamy że musiała już wyjść do pracy bo by się spóźniła i życzyła mi powodzenia na zakończeniu roku szkolnego. Położyłam kartkę na blacie i zabrałam się za jedzenie śniadania, co przerwał mi dzwonek do drzwi. Zostawiłam niedokończone śniadanie i zabierając torebkę poszam otworzyć drzwi za którymi stała Pola.
- Hej - przywitałyśmy się buziakiem w policzek i z wspaniałymi humorami poszłyśmy do szkoły


- Nareszcie wakacje! - pisnęła moja przyjaciółka gdy tylko opuściłyśmy bramy szkoły. w spaniałych humorach ruszyłyśmy w stronę swoich domów, wtedy byłam pewna że nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru, jednak si myliłam. Gdy tylko weszłam do domu zostałam wezwana do salonu gdzie o dziwo siedzieli moi rodzice i rodzice Poli, spojrzałam na nich zdziwiona. 
- Michalina - zaczął mój ojciec poważnie, co mnie bardzo zdziwiło, bo mówił tak gdy miał jakąś złą wiadomość do przekazania, albo jak coś zrobiłam. - Powiem prosto z mostu, mamy dość waszego zachowania  - wiedziałam że mówił o mnie i Poli - dlatego dajemy wam cały miesiąc na pogodzenie się - powiedział a ja spojrzałam na niego jak na idiotę - Radzę ci się spakować bo za 7 godzin razem wyjeżdżacie do naszego domku nad  morzem - dokończył swoją wypowiedź, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. w głębi duszy skakałam z radości bo nie będę musiała spędzać wakacji z nimi, tylko będę z Polą, ale na zewnątrz musiałam udawać, co było ciężkie. Bez słowa wstałam i udałam sie do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Przerwałam dopiero wtedy gdy mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz - Ksawery - bez wahania odebrałam
- No hej - powiedziałam szczęśliwa
- Już wiesz?  - zapytał
- Ale co? - zapytałam, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi
- Spędzamy razem wakacje! - krzyknął do telefonu a ja nie wiedziałam co powiedzieć
- To ty zaproponowałeś rodzicom wyjazd mój i Poli - powiedziałam poważnie, 
- A kto inny i tak wiem że się cieszysz - powiedział, to fakt.. cieszyłam sie jak głupia 
- Kto jeszcze jedzie? - zapytałam bo dobrze wiedziałam że skoro mamy tak duży dom, to Ksawery to wykorzysta
- Eryk z dziewczyną i Seweryn - powiedział i mój cały dobry humor gdzieś uciekł. Seweryn to chłopak, w którym zakochałam sie od pierwszego wejrzenia, jednak nigdy mu tego nie powiedziałam. Wiele razy jak byłam u Ksawerego, spotykałam sie z nim by mu to wyznać, jednak zawsze stchórzyłam. - Ej, Michalina jesteś tam? - zapytał, właśnie Michalina, on jako jedyny nie zależnie od sytuacji używa mojego pełnego imienia..
- Tak,tak jestem - powiedziałam
- Dobra ja kończę do zostało mi 5 godzina na pakowanie się - powiedział 
- Nie tylko tobie - powiedziałam - Do zobaczenia 
- Pa - powiedział i się rozłączył.
Biegałam po całym pokoju w poszukiwaniu moich kosmetyków, a także mojego drugiego stroju kąpielowego który gdzieś przepadł.

Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...

Rozdział 1

Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...

Na miejscu byliśmy po 3. Wyszłam z samochodu, wzięłam swoją walizkę i otworzyłam drzwi do domu. Powoli weszłam w zobaczyłam że w salonie pali się światło, zostawiłam walizkę w przedpokoju i udałam się i tamtym kierunku. Na kanapie siedział Ksawery, Eryk obok niego jakaś dziewczyna, domyślam się że jego i chłopak, z wcześniejszej rozmowy z moim kuzynem wywnioskowałam że to Seweryn. 
- Hej - powiedziałam i wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Ksawery od razu wstał i zamknął mnie w swoich ramionach. Gdy już mnie puścił odwrócił się w stronę  swoich przyjaciół i zaczął mi ich przedstawiać.
- To jest Seweryn - powiedział i wskazał na bruneta - To jest Julia dziewczyna Eryka, którego znasz - powiedział - A to jest moja kuzyneczka Michalina - powiedział i ścisnął mnie tak że myślałam że się uduszę. Podałam każdemu rękę i poszłam się pożegnać z ojcem, bo stwierdził że nie będzie nam przeszkadzać i jedzie do domu. Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do salonu. 
- Kiedy przyjedzie Pola?  -zapytał mnie Ksawery 
- Nie wiem - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu 
- A wy dalej udajecie?  -zapytał i za pokiwałam głową i ziewnęłam ze zmęczenia. Później jeszcze coś tam do mnie mówił, ale najzwyczajniej w świecie odpłynęłam. Obudziłam się na chwilę, jak poczułam że zostaję podnoszona, ale to była dosłownie sekunda i moje powieki z powrotem opadły. 


Obudziłam się i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11:57
- No to sobie pospałam - mruknęłam. Wstałam z łóżka i poszłam wyciągnąć ciuchy z walizki, która jakimś cudem znalazła się w moich pokoju. Pewnie Ksawery ją przyniósł. Wyciągnęłam z torby TO (zestaw po prawej) i udałam się do łazienki, którą na szczęście nie musiałam się z nikim dzielić bo znajdowała się w moim pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i postanowiłam zejść na dół. Gdy przechodziłam obok salonu zobaczyłam tam Erika z  Julią.  Jednak postanowiłam najpierw zjeść a później do nich dołączyć, koniec końców wzięłam do ręki jabłko i postanowiłam do nich dołączyć
- Hej - powiedziałam i usiadłam na fotelu na przeciwko ich. - Gdzie Ksawery? - zapytałam 
- Pojechali na zakupy - powiedział i w ten sposób uzyskałam odpowiedź na pytanie którego nie zadałam jeszcze
- Aha -mruknęłam i zaczęłam jeść jabłko
- To jest twoje śniadanie?  -zapytała mnie Julka, Ksawery chyba zdążył ich powiadomić o moich małych problemach z przeszłości, ale o tym kiedy indziej.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-  O nie moja droga - powiedział Eryk i już po chwili zniknął  kuchni, skąd wyszedł z talerzem pełnym kanapek - Proszę i będziesz tu siedzieć dopóki nie zjesz - powiedział, wiedziałam że  z nim nie ma żartów, ale to była porcja co najmniej jak dla małego słonia.
- Kochanie żartujesz sobie?  -zapytała Julka Eryka widząc mój wzrok który wpatruje się w talerz - Przecież nawet ty nie jesz tyle na śniadanie-  powiedziała na co wybuchłam śmiechem
- No dobra, ale połowa ma zniknąć - powiedział, a ja już bardziej chętnie wzięłam się za jedzenie. 

Pół godziny później
- Jesteśmy! - usłyszeliśmy, a ja jak na jakieś zawody zerwałam się i pobiegłam do kuchni zobaczyć co kupili - Jak już tu jesteś to powkładaj to do półek - powiedział i zniknął by po chwili wnieś kolejne torby. Powyciągałam wszystko, pochowałam, a później udałam się do swojego pokoju po telefon który od jakiegoś czasu dzwonił. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam
- No nareszcie! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki
- Hej, miło się słyszeć - powiedziałam sarkastycznie 
- Za chwilę wyjeżdżam więc powinnam tak ok 19 być na miejscu  - powiedziała
- To super, będziemy w domu - powiedziałam
- Muszę kończyć - powiedziała to tak cicho że ledwo słyszałam i szybko się rozłączyła pewnie któryś z jej rodziców wszedł do pokoju. Położyłam telefon na jego wcześniejszym miejscu i zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy siedzieli
- To dzisiaj plaża?  -zapytał Seweryn
- Ale jest zimno - powiedziałam i na mojej twarzy pojawił się grymas
- No to krótki spacer - powiedział Eryk i na tym przystało
- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.


Rozdział 2


- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.
Przebrana w cieplejsze ciuchy zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie gotowa reszta
- Dłużej nie można było? - zapytał Ksawery, mój wzrok jakby mógł zabijać bo przysięgam że on by leżał już martwy
- To idziemy - powiedziałam i razem z Julką poszłyśmy przodem zostawiając chłopaków z tyłu. 

Ok 17 weszliśmy do domu, od razu poszłam do kuchni i zrobiłam wszystkim herbatę.
- Zabije tego kto rzucił takim pomysłem - powiedziałam trzęsąc się z zimna. Spojrzałam po wszystkich i mój wzrok zatrzymał się na Eryku. 
- Daj mi żyć! - krzyknął i zaczął uciekać po całym domu a ja zaczęłam go gonić, jednak nic mi to nie dało bo on był sporo szybszy.
- Michalina odpuść! - usłyszałam krzyk Ksawerego, z nutką rozbawiania w głosie
- Dobra - odparłam i zdyszana usiadłam na moim wcześniejszym miejscu
- Serio?  -usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się i zobaczyłam wychylającą się głowę Eryka zza drzwi.  Rozbawiona przytaknęłam głową, a jego postać już cała pokazała się w kuchni.
- Coo robimy? - w całej kuchni rozniósł się jęk Ksawerego i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Za chwilę przyjeżdża Pola - powiedziałam spoglądając na zegarek - Ale może...
- Butelka!  -krzyknął Eryk, no tak czego można się było po nim spodziewać?
- Jestem za! - powiedział Mój kuzyn i Seweryn
- Ale na pewno nie na trzeźwo - powiedziałam
- Na początku trzeba jakoś zacząć, więc gramy! - mój kuzyn zadecydował i zabierając z  sobą butelkę udaliśmy się do salonu. Usiedliśmy na ziemi i się zaczęło, jak to zawsze na początku nudno.

18:47
- Hej! - usłyszałam krzyk Poli i po chwili wraz z swoim ojce pojawiła się w salonie, wszyscy się przywitali a jak to ja oczywiście tylko z jej ojcem. Była jeszcze gadka że mamy być grzeczni bla bla bla... i zostaliśmy sami, dopiero wtedy rzuciłyśmy się na siebie i zaczęłyśmy się głośno śmiać
- Grasz z nami nie? - zapytałam choć dobrze wiedziałam jaka bd odpowiedź. Usiedliśmy z powrotem i gra się zaczęła na nowo...

3 godziny później
- Hmmm Pocałuj Miśke - powiedziała Julka, a do mnie dopiero teraz dotarło co ona powiedziała - Ale wiesz na czym polega całowanie nie? - zapytała z śmiechem Seweryna. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem jednak nic to nie dało - Hmm Kochana ile by wam tu dać... niech bd 5 minut całowania - klasnęła szczęśliwa w ręce, a ja myślałam już tylko o tym by przy najbliższej okazji ją zabić. Po chwili już obok mnie siedział Seweryn, delikatnie chwycił mój podbródek i patrzał mi w oczy jakby czekał na pozwolenie, postanowiłam to już mieć za sobą. Delikatnie musnęłam jego usta i się zaczęło. Nawet nie zorientowałam się że minęło już 5 minut, z wielką niechęcią oderwałam się od jego ust.
- Kręć Ksawery! - powiedział Eryk... w tamtym momencie film mi się już całkowicie urwał.


Obudziłam się i ledwo co podniosłam powieki puściłam je z powrotem, wstać nawet nie próbowałam, głowę miałam tak ciężką jakby przybitą gwoździami. Chciałam się odwrócić na drugą stronę jednak napotkałam przeszkodę, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam te głębokie niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Wtedy już kompletnie nie wiedziałam co jest wgrane
- Czy... - czułam jak w moim gardle robi się wielka gula
- Nie - odparł i uśmiechnął sie przyjaźnie, odetchnęłam z ulgą i wpatrywałam się w sufit. Gdy chciałam wstać zorientowałam się że jestem w samej koszulce chłopaka, spojrzałam na niego zdziwiona - Wiedziałem że nic nie będziesz pamiętać - powiedział widocznie rozbawiony tą sytuacją. 
Chciałam mu zabrać kołdrę, by móc się przebrać, jednak ja skutecznie przytrzymał - Serio nic nie pamiętasz? -zapytał z nadzieją patrząc mi w oczy, a ja pokręciłam przecząco głową
- Przepraszam  - szepnęłam, czułam się winna. Chciałabym wiedzieć co wczoraj się działo
- Nie przepraszam - powiedział - I weź to - podał mi kołdrę, którą się zasłoniłam i udałam się do łazienki, po chwili moja głowa się z niej wychyliła 
- Podasz mi jakieś moje ciuchy? - zapytałam i patrzałam jak wstał z łóżka i stał przed szafą, po chwili stał przed drzwiami z moimi majtkami i swoją koszulką
- Chodziło mi o moje ciuchy - powiedziałam
- Wczoraj ci to nie przeszkadzało - powiedział i już więcej go nie słuchałąm bo zamknęłam drzwi, jednak błędem było to że nie zamknęłam ich na klucz i gdy stałam już pod prysznicem usłyszałam jak drzwi sie otwierają
- Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim  - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...

Rozdział 3

 Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim  - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach... 

Wyszłam z pod prysznica i ubrałam sie w ciuchy które dał mi Seweryn. Wyszłam z łazienki i udałam się od razu do swojego pokoju, wyciągnęłam z szafy jakieśsensowniejsze ciuchy . Przebrałam się i gdy chciałam wejść do łazienki odbiłam się do drzwi. Spróbowałam ponownie, ale były zamknięte
- Już już - usłyszałam i po chwili przede mną stał Seweryn z samym ręczniku
- Co ty tu robisz?  -zapytałam
- Yyy... Musiałem gdzieś wziąć prysznic nie? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie
- Aha... Możesz kończyć - powiedziałam, wepchnęłam go z powrotem do łazienki i zamknęłam za nim drzwi, słyszałam jak się śmieje... Co on ze mną robi? Przecież ja go nie znam. Zebrałam wszystkie myśli, na twarz przykleiłam uśmiech i zeszłam na dół, gdzie siedziały dziewczyny, a raczej leżały na stole. Ja o dziwo się tak źle nie czułam.. może na początku...
- Kacyk męczy? - zapytałam ze śmiechem i wzięłam z lodówki butelkę wody
- Weź mów ciszej - jęknęła Pola, a ja sie roześmiałam przez co zostałam zmierzona morderczym wzrokiem
- Już dobra - westchnęłam i usiadłam obok Julki
- Jakim cudem tobie nic nie jest? Wypiłaś chyba więcej niż chłopaki - powiedziała Julka, a ja patrzałam na nią jak na wariatkę. 
- Siema! - usłyszałam za sobą głos który od rana nie daje mi spokoju. Po chwili czułam jak się podnoszę i po chwili znowu siedzę ale już nie na krześle
- Czy wy...?  - zaczęła Pola, nic nie mówiłam, a on też się nie odzywał. - Jesteście razem?  -zapytała, a ja nadal milczałam, widać było że on też nie ma zamiaru odpowiadać
- Jak chcecie - powiedziała Julka i razem wyszły z kuchni zostawiając mnie z nim samą.
Nie ruszyłam się, nie odezwałam,po prostu siedziałam w bezruchu...
- Co się wczoraj stało? - w końcu odważyłam się odezwać, jednak on milczał- Odpowiedz! - podniosłam głos
- Po pierwsze nie krzycz na mnie! - krzyknął i stanął na przeciwko mnie - A po drugie chcesz wiedzieć to proszę bardzo - powiedział już spokojniej- Jakbym był bardziej pijany pewnie bym zrobił to co chciałaś, a właściwie byłem pijany, ale... ale ty.. ty jesteś jak... jak jakieś lekarstwo? - szepnął i dopiero wtedy na mnie spojrzał - Nie potrafiłem... nie potrafiłem zrobić tego z myślą że nic nie będziesz pamiętać, że będziesz być może żałować...  - ostatnie słowa wyszeptał tak cicho że ledwo 
- Jest coś jeszcze nie? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź
- Tak... Ale to nie ważne - powiedział i wyszedł z kuchni. Usiadłam przy blacie i zakryłam twarz w dłoniach - Co ja najlepszego zrobiłam? - zapytałam sama siebie. Po chwili czułam jak ktoś mnie przytula, te perfumy poznałabym nawet z kilometra, tylko jedna osoba takich używa.
- Dzisiaj idziemy na imprezę! - powiedział mi prosto do ucha
- Idiota!  -krzyknęłam 
- Haha no chyba ty -powiedział i wyszedł z kuchni. Sama udałam się do swojego pokoju, gdzie siedzącego na łóżku zastałam Seweryna - Co ty tu robisz?  -zapytałam i tym samym momencie co wstał podszedł do mnie i wbił się w moje usta
- Nie mogę tak dłużej rozumiesz? Nie mogę - powiedział, widziałam w jego oczach ból. - Wiem że przez to co zaraz powiem mnie znienawidzisz, co ja mówię? Ty mnie już nienawidzisz, sama mi to powiedziałaś... ale ja muszę  - powiedział a ja stałam zdezorientowana przed nim - Na początek może to że... nigdy nie przestałem cię kochać - patrzałam na niego jak na durnia - Ale może nie będę ci wyjaśniać tylko ci pokażę, sięgnął po coś do kieszeni i po chwili wyciągnął przed siebie rękę na której wisiała bransoletka... Ale nie zwykła.. Moje oczy momentalnie zaszły łzami... To on... Nie próbowałam już nawet zatrzymywać łez, które wypłynęły z moich oczu, mój wzrok wędrował z mojej ręki na jego, gdzie widniały identyczne bransoletki tylko że na mojej pisało... Seweryn, chwyciłam małe serduszko z jego bransoletki i odwróciłam w właściwą stronę, myślałam że zwali mnie z nóg...
- Jak? Jak ty mogłeś!?  - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.


Rozdział 4

- Jak? Jak ty mogłeś!?  - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki. 

Wyswobodziłam się z jego ramion i nie patrząc na niego szepnęłam
- Wyjdź - wypowiedziane było to tak cicho że nie wiedziałam czy to usłyszał, jednak po chwili po pokoju rozniosło się trzaśnięcie drzwiami i już wiedziałam że go nie ma. Powoli podeszłam do łóżka na które się rzuciłam i zaczęłam płakać.
- Mogę? - usłyszałam ciche pukanie i szept Poli, pokiwałam twierdząco głową i po chwili siedziałam przytulona do niej
- To on... To Seweryn... Dlatego od początku mi się podobał... - szepnęłam i na nowo zaczęłam płakać.
- Ten Seweryn?  -zapytała widocznie zdziwiona, sama widziała go może 5 razy, ale dużo wie z moich opowieści. - Co teraz? - zapytała
- Nie wiem... - szepnęłam - Z jednej strony go nienawidzę, a z drugiej go kocham, chciałbym na nowo spróbować... - przerwałam bo do pokoju weszła Julka i spojrzała na nas i po chwili we trzy siedziałyśmy przytulone.
- Ja nie mogę tu zostać - powiedziałam nagle, wstałam, wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam do niej wrzucać po kolei ciuchy.
- Miśka, proszę... - szepnęła Pola i zaczęła wyciągać z walizki ubrania z z powrotem kładła je na półkę. - Nie pozwolę ci wyjechać, słyszysz... Nie teraz - powiedziała, spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach łzy.
- Dobrze - westchnęłam i przytuliłam najpierw Polę, a później Julkę, mimo że nie znamy się długo bardzo się z Julką zżyłam...
- Dziewczyny chodźcie na obiad!  - usłyszałyśmy wołanie Ksawerego i wszystkie zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do kuchni gdzie siedzieli już chłopacy... Brakowało tylko jego. Usiadłyśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. 
Po obiedzie postanowiłam udać się na spacer, ubrałam buty i tak jak byłam ubrana wyszłam z domu
- Michalina czekaj! - usłyszałam wołanie i zobaczyłam biegnącego w swoją stronę Seweryna, od razu przyspieszyłam kroku jednak nic to nie dało, bo złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną  - szepnął i spojrzał mi w oczy...


Rozdział 5

- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną  - szepnął i spojrzał mi w oczy... Pokręciłam przecząco głową i pobiegłam przed siebie, moje policzki zostały zalane słonymi łzami, biegłam przed siebie nie wiedząc nawet gdzie zmierzam... Nawet nie wiem kiedy mój bieg się skończył, a ja się zatrzymałam, usiadłam na pierwszej ławce i rozpadłam się na kawałki... 
- Płacz... ale nie z mojego powodu - usłyszałam cichy szept i zorientowałam się że on stoi, a właściwie kuca przede mną. Spojrzałam na niego i pękłam, mocno wtuliłam się w jego ramiona. Tego mi brakowało, nadal jestem na niego cholernie zła... ale potrzebuje go, wszystkie wspomnienia wróciły.
- Nie zostawiaj mnie - szepnęłam i próbowałam się choć trochę uspokoić.
- Nie zostawię - powiedział i mocniej mnie do siebie przytulił. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale jak się od niego oderwałam wokół nas było ciemno - Wracajmy do domu - powiedział, a ja przytaknęłam i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie puścił mnie nawet na sekundę.

- Jesteśmy  - krzyknęłam i w holu pojawiła się cała czwórka patrząc na nas
- Gdzie ty tak długo byłaś? - zapytał Ksawery i przytulił mnie mocno - Martwiłem się - szepnął mi do ucha tak że tylko ja usłyszałam.
- Chcecie coś do jedzenia?  -zapytała Pola, a ja pokiwałam przecząco głową
- Idę się położyć - powiedziałam i popatrzałam na Seweryna że ma iść ze mną
- Idziemy zaraz do klubu idziecie? - zapytał
- Jestem zmęczona - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit
- Mogę? - usłyszałam pytanie i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Seweryn. Pokiwałam twierdząco głową i po chwili już leżał obok mnie. Teraz nie potrzebne mi były jakiekolwiek słowa, kiedyś pewnie do tego wrócimy, ale nie teraz. 
Położyłam głowę na jego brzuchu i się w niego wtuliłam.
- Czy jest szansa że... - pokręciłam przecząco głową
- Nie teraz - szepnęłam i poczułam jak jego napięty brzuch powoli się rozluźnia. 


Obudziłam sie i spostrzegłam że nadal leżę na jego brzuchu. Zegarek wskazywał chwilę po 2, powoli wstałam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam. Poszłam jeszcze do kuchni, napiłam się i wróciłam z powrotem do pokoju .Gdy się już położyłam on mnie mocno do siebie przytulił
- Gdzie mi uciekłaś ?  -zapytał zaspanym głosem
- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego?  -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...



Rozdział 6

- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego?  -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...


Obudziłam się i od razu w mojej głowie pojawiło się pytanie "Czy to się stało na prawdę?" Podniosłam rękę do swoich ust i opuszkami palców przejechałam po nich. 
- Dzień Dobry - usłyszałam obok swojego ucha jego aksamitny głos. Delikatnie musnął mój policzek, co przekonało mnie w tym że to wszystko nie było snem. - Wyspałaś się? - zapytał i przytulił mnie do swojego torsu. Pokiwałam twierdząco głową, nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero po kilku minutach odzyskałam mowę
- Przepraszam - szepnęłam i spojrzałam w jego oczy, nic nie powiedział tylko musnął ustami moje czoło
- To ja powinienem to powiedzieć i powtarzać ci to w kółko - powiedział i pogłaskał mnie czule po włosach.
- Ej śpiochy wstawajcie! - usłyszałam krzyk Eryka i po chwili bez pukania wparował do mojego pokoju, za co oberwał poduszką
- A zapukać to nie łaska? - zapytałam wściekła - Co jakbym była goła? - zapytałam i zdałam sobie sprawę że obydwaj się na mnie patrzą
- Wiesz.... myślę że Seweryn by się cieszył  - powiedział z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy i wybiegł z pokoju zanim kolejna poduszka zdążyła do niego dolecieć. Spojrzałam na Seweryna, który z wielkim uśmiechem na twarzy wpatrywał się we mnie.
- Idźcie wszyscy do diabła - rzuciłam i wybiegłam z pokoju. Udałam się do kuchni gdzie siedziała Julka i Pola - Siema - powiedziałam i cmoknęłam każdą w policzek.
- Jak tam noc minęła?  - zapytała Pola i popatrzała na mnie znacząco
- Było ostro - usłyszałam za sobą głos i po chwili się przytulił do moich pleców
- Hahhahaha, marzenia - powiedziałam i zwinnie wywinęłam się z jego ramion. Podeszłam do lodóki i wyciągnęłam potrzebne składniki na zrobienie omletów.


5 godzin później.
- Koteeekk - mruknął mi do ucha, jednak nie zareagowałam tylko w dalej wpatrywałam się w telewizor. - Kochanie - szepnął, jednak dalej nie reagowałam. Niech się trochę pomęczy. Po chwili poczułam jak sę unoszę 
- Puść mnie - krzyczałam, jednak na nic się to nie zdało. Po chwili znaleźliśmy się w łazience, postawił mnie pod prysznicem, wszedł i zamknął kabinę.
- Odezwiesz się czy chcesz być mokra? - zapytał, a ja czułam jak na moje usta wkrada się na usta, jednak się nie odezwałam - Masz ostatnią sz... - zamknęłam jego usta pocałunkiem, po chwili poczułam jak woda skapuje na nas.
- Idiota! - oderwałam się od jego ust
- Nie odezwałaś się - powiedział, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech
- To teraz nie bd sie wcale odzywać...

Hej :) 
Tu są rozdziały które były na tamtym blogu, a już wkrótce, może nawet dziś pojawi się 7 rozdział ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz