*** Z perspektywy Madzi ***
*** Następnego dnia rano ***
Siedzimy już w samolocie i czekamy na start, nadal nie mogę uwierzyć w to że mam mieszkać z jakimś obcym facetem, a właściwie chłopakiem. Jest tylko rok starszy ode mnie, ale to nie zmienia tego że nadal jest obcy.
Siedzę obok rodziców, ale się do nich nie odzywam. Po wczorajszej kłótni tak postanowiłam, nie powinni decydować za mnie.
- Córeczko uważaj na siebie - powiedziała moja mam i pocałowała mnie w czoło, co powtórzył mój tata.
- Mhm - mruknęłam
- Pieniądze masz na swojej karcie - powiedział mój ojciec. Po chwili mój tata komuś pomachał, szybko odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam wysokiego chłopaka, z blond grzywką spadającą mu na oczy i jego zniewalający uśmiech.
- Cześć - rzucił i przywitał się z moimi rodzicami
- To jest Mateusz, a to Madzia - przedstawiła nas sobie moja mama
- Umiem mówić - warknęłam w jej stronę
- W to nie wątpię - usłyszałam mruknięcie Mateusza.
- To my już jedziemy, trzymajcie się ciepło - pożegnaliśmy się i on poprowadził mnie w stronę sportowego, granatowego auta. Otworzył mi drzwi i po chwili on również siedział na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Po 20 minutach jazdy samochód się zatrzymał. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam duży dom.
Wysiadłam z samochodu i udałam się za Mateuszem do wejścia.
- Pokażę ci co gdzie i sorry ale muszę wyjść - powiedział oschle. Nic na to nie powiedziałam tylko ruszyłam za nim schodami na górę. Otworzył mi pierwsze drzwi na lewo. - To to twój pokój, drzwi na lewo to łazienka, na prawo garderoba. Obok zaraz jest mój pokój - powiedział - Na dole jest kuchnia, salon i kilka innych pokoi, sorry ale muszę już lecieć bo się spóźnię - powiedział i szybko wyszedł.
- Super - mruknęłam
*** Z perspektywy Mateusza ***
Pokazałem jej pokój i szybko wyszedłem. Wyciągnąłem telefon gdy siedziałem już w samochodzie i zadzwoniłem do mojego najlepszego przyjaciela Nicka.
- Siema stary, idziemy na piwo? - zapytałem wprost
- Jasne, za 10 minut tam gdzie zawsze - powiedział i się rozłączył
- Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę umówionego miejsca. Wszedłem do klubu i usiadłem przy barze zamawiając dla nas po piwie
- Co się stało ? - zapytał Nick, który stał za mną. Szybko odwróciłem się w jego stronę
- Przyjechała - mruknąłem zrezygnowany?-
- I co aż tak źle - zapytał przez śmiech
- Wręcz przeciwnie, ale jakoś nie potrafię, po tym ja Emily, no wiesz... Ja nie potrafię - powiedziałem i myślałem że zaraz rozbeczę się jak małe dziecko
- Ej stary, spokojnie, - powiedział i poklepał mnie po plecach - Zapomnij o niej i ułóż sobie życie na nowo.
- Łatwo ci się mówi - westchnąłem
- To jak ładna? - zapytał
- I to jak...
- Nie no? Stary nie gadaj że się zabujałeś - powiedział i zaczął się ze mnie śmiać
- A co mam kurwa zrobić ? - krzyknąłem na niego i wyszedłem z klubu .Chodziłem z godzinę po mieście i jak się zaczęło ściemniać wróciłem do domu. Rozebrałem buty i poszedłem do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś.
Co to tam zobaczyłem wywołało uśmiech na mojej twarzy. Tyłem do mnie, z słuchawkami na uszach stało do mnie Madzia i widziałem jak coś przyrządza, po chwili jak wkładała to do piekarnika zorientowałem się że to lasagna. Po chwili odwróciła się do mnie przodem i zaczęła piszczeć, na co ja zareagowałem śmichem, a po chwili dostałem ścierką.
- Ładnie się tak skradać ? - zapytała wściekła
- Jasne, trzaskanie drzwiami to dla ciebie skradanie? - zapytałem z ironią
- Serio? - zdziwiła się, a na widok jej miny znowu dostałem napadu śmiechu
- Mhm - mruknąłem
i jak???
Pisz dłuższe proszę . Jest zajebiste
OdpowiedzUsuń