Hej, mam na imię Victoria, mam szesnaście lat. Mieszkam w niedużym miasteczku w Polsce... Moja "ciekawsza" historia zaczyna się pewnego dnia. Może zacznę od początku...
- Mamo... muszę? - pytam ją po raz setny tego dnia, ale nawet ciągłe męczenie ją jednym pytaniem nie pomaga.
- Victoria! - krzyknęła i po chwili już trochę spokojniej dodała - Pojedziesz na ten obóz - i wyszła z kuchni. Siedziałam jeszcze tam i wpatrywałam się w szklankę wody. "Super" myślę, moje życie się wali, a ja muszę jutro na obóz jechać. Gdy spojrzałam na zegarek była już 23:29, skoro jutro o 17:30 mam być na zbiórce to wypadało by się spakować. Poszłam na górę do mojego pokoju i zaczęłam grzebać w szafie. Rzucałam za siebie rzeczy, które koniecznie muszę mieć. Po piętnastu minutach uzbierało się tego sporo... Wyjęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować. Wzięłam 3 pary długich spodni, 2 pary krótkich, 3 spódniczki i jedne rybaczki. 10 bluzek na ramiączkach, 5 z krótkim, 2 koszule, i 2 z długim. Spakowałam conversy, 2 pary vans'ów, koturny, 2 pary klapek, i balerinki. Bieliznę, kosmetyki i inne rzeczy które będą mi potrzebne. Wiem trochę tego dużo, ale co poradzę że mam tyle ciuchów? Rano dopakuję jeszcze ładowarkę i inne duperele i będzie " super ". Gdy skończyłam się pakować na zegarze wybiła godzina 2.15, podpięłam telefon na ładowarkę i poszłam pod prysznic. Zajęło mi to 30 minut, gdy skończyłam wzięłam jeszcze na chwilę laptopa i zaczęłam przeglądać twittera i facebooka. Weszłam też na GG i wyłączyłam go
************
I jak podoba się???
Czytasz = komentujesz :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz