wtorek, 11 listopada 2014
piątek, 26 września 2014
Cos innego :)
Zapraszam was na tego bloga ( jesli oczywiście was interesuje rysowanie) Dziewczyna świetnie wszystko opisuje <3 http://kopytkowa.blogspot.com/
piątek, 12 września 2014
Tak sobie...
Hejka :)
Długgo mnie tutaj nie było i jeszcze długo po tym poscie raczej nie bd... Moja wena niesttety gdzies sniknela jak sami zauwazyliscie, ale pojawila inna tym razem na rysowanie :)
Zapraszam was na mojego bloga ;) http://lovciak-art.blogspot.com/
Komentarze miło widziane ;) Mam nadzieje ze kiedys uda mi sie wrocic tutaj :) a mozliwe ze bd to w krotce, bo co zagladam na tego bloga to mam nowy zapal do pracy, niestty szybko on znika :/
Postaram sie wziac za siebie i moze cos z tego wyjdzie :) Zaglada tu jeszcze ktos czasami? :)
Dziekuje za to ze byliscie ze mna :* i mam nadzieje ze ktos jeszcze znajdzie sie co pojdzie ze mna dalej :)
Długgo mnie tutaj nie było i jeszcze długo po tym poscie raczej nie bd... Moja wena niesttety gdzies sniknela jak sami zauwazyliscie, ale pojawila inna tym razem na rysowanie :)
Zapraszam was na mojego bloga ;) http://lovciak-art.blogspot.com/
Komentarze miło widziane ;) Mam nadzieje ze kiedys uda mi sie wrocic tutaj :) a mozliwe ze bd to w krotce, bo co zagladam na tego bloga to mam nowy zapal do pracy, niestty szybko on znika :/
Postaram sie wziac za siebie i moze cos z tego wyjdzie :) Zaglada tu jeszcze ktos czasami? :)
Dziekuje za to ze byliscie ze mna :* i mam nadzieje ze ktos jeszcze znajdzie sie co pojdzie ze mna dalej :)
sobota, 17 maja 2014
Rozdział 2 2/3
- Miło Cię znowu widzieć - odezwał się na co moje policzki spłonęły rumieńcem
- Ciebie również - odparłam i uśmiechnęłam się delikatnie
Lekcje minęły mi w w miarę szybko i teraz wolnym krokiem zmierzałam w stronę domu.
- Paulina! - usłyaszałam krzyk za sobą i odwróciłam się w tamtą stronę. W moją stronę biegł Mateusz - Masz jakieś palny na wieczór? - zapytał prosto z mostu
- Yyy... Nie..- odparłam niepewnie
- No to idziesz ze mną na imprezę do Artura - powiedział szczerząc się od ucha do ucha
- I myślisz że tak po prostu się zgodzę? - zapytałam przygryzając lekko dolną wargę
- No powiedźmy że to nie było pytanie, więc nie masz wyjścia - położył rękę na moim ramieniu i pociągnął mnie w geście że mamy iść - Artura znasz, będzie jeszcze kilku innych z naszej paczki, będzie tam tez Olka którą poznałaś dzisiaj - powiedział
- Ta Olka!? - zatrzymałam się na chwilę patrząc na niego, nie dowierzając w to co powiedział - Prziecież ona się wydaje taka cicha
- Haha zobaczysz co się będzie działo na imprezie - mówił dalej się śmiejąc - A tak poza tym - zpoważniał na chwilę - Czemu zmieniłaś szkołę? - zapytał i po chwili dodał - Nie żeby coś, ale tutaj masz chyba o wiele za daleko
- Eee... Właściwie to tu mam blisko - powiedziałam z uśmiechem - Przeprowadziłam się tam - wskazałam na dom znajdujący się prawie na końcu drogi po przeciwnej stronie
- Żartujesz!? - zawołał wesoło - No to jutro idziemy razem do szkoły - powiedział - A właściwie jedziemy, bo będę już miał auto
- Nie za młody?
- Ehh... tak jakby jestem starszy od ciebie o rok - powiedział - Dobra koniec tego. Przyjde po ciebie o 20. - przytulił mnie i do ucha szepnął bardzo cicho - Pa - po czym odszedł. Stałam jeszcze chwilę zdezorientowana po tym co się stało przed moim domem po czym postanowiłam w końcu wejść do środka
- Jestem! - krzyknęłam, ale niestety zastała mnie głucha cisza. Rzuciłam torbę pod ścianę, ściągnęłam buty i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam lassagne, i wsadziłam ją do piekarnika. Wzięłam z półki szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego. Usiadłam przy stole i czekałam aż mój obiad będzie gotowy.
Usłyszałam charakterystyczny dzwięk tego że już czas żeby wyciągnąć mój obiad. Nałożyłam sobie i zaczęłam jeść.
3 Godziny później
W co ja sie mam ubrać? To pytanie krązyło mi już od dobrej godziny, kiedy stanęłam przed szafą i próbowałam wybrać coś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór. Jest już 18.03 a ja nadal w rozsypce.
- Paulina! - usłyszałamM krzyk mojej mamy
- Już idę - mruknęłam i zbiegłam na dół.
- Przywiozłam ci trochę ubrań z nowej kolekcji, przejrzyj sobie - powiedziała na co od razu pobiegłam do przedpookoju gdzie stały dwie torby z ubraniami
- Mam kocham Cię! - krzyknęłam gdy wyciągnęłam sukienkę czarną, lekko błyszaczocą się sukienkę bez ramiączek. Szybko pobiegłam do góry zabierając ze sobą resztę ubrań.
Ubrałam się w sukienkę i z niechęcią stwierdziłam że ledwo zakrywa mi tyłek
- Ale jak zabawa to zabawa - powiedziałam do siebie z uśmiechem przeglądając się w lustrze. Chwilę później zrobiłam makijaż, poprawiłam włosy i zbiegłam na dół.
- Mamo.. Mogę te czarne szpilki? - zapytałam robiąc w jej stronę słodkie oczka
- Idź weź - westchnęła
- Dziękuję - przytuliłam ją i pobiegłam w stronę sypaili rodziców- Są w szafie!? - zapytałam
- Tak! - krzyknęła. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej buty. Założyłam je na nogi i przejrzałam się jeszcze raz w lustrze
- Jest ok - powiedziałam i ruszyłam otworzyć drzwi do których ktoś się dobijał.
- Wow! - powiedział Mati gdy tylko mnie zobaczył, a po chwili się ze mną przywitał przytulając mnie lekko
- Mamo wychodzę! - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę zaprakowanego auta - Nie będziesz pił?
- Ktoś musi cię bezpiecznie odstawić do domu...
Aaa tragedia -,- Przepraszam za opóźnienie :) Ale wczoraj jak tylko wróciłam do domu to położyłam się spac Zresztą dzisiaj też mam na to ochatę, ale postaram się dodać jeszcze 1 część ;p
Jak wam się podoba?
poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział 2 1/3
Przepraszam że dodaje rozdziały na części :/ Po części spowodowane jest to tym że jest mi łatwiej napisać coś krótszego ;/ a po części też przez to że dodaję to opowiadanie również na photobloga i tam niestety jest ograniczeni :(
- Powodzenia! - krzyknął tata gdy wysiadałam z auta. Posłałam mu delikatny uśmiech, pomachałam na pożegnanie i udałam się w stronę wielkiego zielonego budynku który od dzisiaj miał być moją szkołą. Idąc przez korytarz i szukając sekretariatu słyszałam różne uwagi na mój temat, niektóre milsze,niektóre mniej ale średnio mnie w tej chwili obchodziło. Popchnęłam drzwi z napisem sekretariat i weszłam do środka gdzie za biurkiem zastałam dwie rozmawiające ze sobą kobiety, które przy okazji coś pisały na kartkach.
- Dzień Dobry - powiedziałam i dopiero w tamtym momencie zwróciły uwagę że ktoś pojawił się w środku
- Dzień Dobry słońce, w czym mogę ci pomóc - zapytała jedna z nich
- Miałam się zgłosić do dyrektorki po plan lekcji, spis podręczników i kluczyk do szafki - powiedziałam i ze zdenerwowania zaczęłam bawić się palcami.
- Ach tak, pani Kruczyk już na ciebie czeka - powiedziała i wskazała mi gestem ręki na drzwi po mojej prawej stronie, skinęłam głową w geście podziękowania i ruszyłam w stronę wielkich drewnianych drzwi. Zapukałam i gdy usłyszałam "proszę" nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Dzień Dobry Nazywam się...
- Tak wiem, Witaj Paulino siadaj - powiedziała miło. Na chwilę wstała z krzesła i podeszła do szafki skąd wyciągnęła dwa kluczyki i jakieś kartki. Usiadła z powrotem na swoim krześle i położyła kluczyki tuż przede mną - To są kluczyki do szafki, jeden jest zapasowy - powiedziała i zaczęła przeglądać kartki, w końcu wyciągając jedną z środka - Tutaj masz plan lekcji, na drugiem stronie wypisane są książki które będą ci potrzebne. Podręczniki znajdują się albo w klasach, albo w bibliotece, tego się dowiesz dokładnie na zajęciach. Na lekcje potrzebne będą ci tylko zeszyty, wszelki ćwiczenia będą przez nauczycieli drukowane jeśli zajdzie taka potrzeba więc ćwiczeń żadnych kupować nie musisz. - przerwała na chwilę jakby zamyślona - A i będziesz chodzić do klasy 2f - powiedziała - To chyba wszystko, chodź zaprowadzę cię bo akurat mam z wami zastępstwo za matematykę - powiedziała i razem ruszyłyśmy w stronę klasy.
- Powodzenia! - krzyknął tata gdy wysiadałam z auta. Posłałam mu delikatny uśmiech, pomachałam na pożegnanie i udałam się w stronę wielkiego zielonego budynku który od dzisiaj miał być moją szkołą. Idąc przez korytarz i szukając sekretariatu słyszałam różne uwagi na mój temat, niektóre milsze,niektóre mniej ale średnio mnie w tej chwili obchodziło. Popchnęłam drzwi z napisem sekretariat i weszłam do środka gdzie za biurkiem zastałam dwie rozmawiające ze sobą kobiety, które przy okazji coś pisały na kartkach.
- Dzień Dobry - powiedziałam i dopiero w tamtym momencie zwróciły uwagę że ktoś pojawił się w środku
- Dzień Dobry słońce, w czym mogę ci pomóc - zapytała jedna z nich
- Miałam się zgłosić do dyrektorki po plan lekcji, spis podręczników i kluczyk do szafki - powiedziałam i ze zdenerwowania zaczęłam bawić się palcami.
- Ach tak, pani Kruczyk już na ciebie czeka - powiedziała i wskazała mi gestem ręki na drzwi po mojej prawej stronie, skinęłam głową w geście podziękowania i ruszyłam w stronę wielkich drewnianych drzwi. Zapukałam i gdy usłyszałam "proszę" nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Dzień Dobry Nazywam się...
- Tak wiem, Witaj Paulino siadaj - powiedziała miło. Na chwilę wstała z krzesła i podeszła do szafki skąd wyciągnęła dwa kluczyki i jakieś kartki. Usiadła z powrotem na swoim krześle i położyła kluczyki tuż przede mną - To są kluczyki do szafki, jeden jest zapasowy - powiedziała i zaczęła przeglądać kartki, w końcu wyciągając jedną z środka - Tutaj masz plan lekcji, na drugiem stronie wypisane są książki które będą ci potrzebne. Podręczniki znajdują się albo w klasach, albo w bibliotece, tego się dowiesz dokładnie na zajęciach. Na lekcje potrzebne będą ci tylko zeszyty, wszelki ćwiczenia będą przez nauczycieli drukowane jeśli zajdzie taka potrzeba więc ćwiczeń żadnych kupować nie musisz. - przerwała na chwilę jakby zamyślona - A i będziesz chodzić do klasy 2f - powiedziała - To chyba wszystko, chodź zaprowadzę cię bo akurat mam z wami zastępstwo za matematykę - powiedziała i razem ruszyłyśmy w stronę klasy.
- Dzień Dobry - powiedziała gdy weszła do klasy, na co zapanowała cisza a po chwili wszyscy odpowiedzieli grzecznie - To jest Paulina, będzie uczęszczać do waszej klasy. - powiedziała na co roległy się gwizdy i inne, które szybko zostały uciszne jej spojrzeniem. - Usiądź gdzieś gdzie jest wolne miejsce.
Rozejrzałam się po całej klasie aż dostrzegłam sylwetkę szczerzącego się Matesza i już wiedziałam co to oznacza. Niechętnie ruszyłam w stronę jego ławki, usiadłam na krześle tak by znaleźć się jak najdalej od niego. Wyciągnęłam jakiś zeszyt i długopis po czym zaczęłam bazgrać coś w nim
- Miło Cię znowu widzieć - odezwał się na co moje policzki spłonęły rumieńcem
- Ciebie również - odparłam i uśmiechnęłam się delikatnie
Przepraszam że takie krótkie ale jestem dzisiaj tak padnięta że jedyne o czym marzę o o śnie :3
Postaram się to nadrobic :*
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 1 część 2
Dodaje :3 dzisiaj bo od jutra szkoła i coraz mnie czasu :(
- Mamo pomóc ci w czymś? - zapytałam wchodząc do kuchni, gdzie zastałam krzątającą się moją rodzicielkę
- Jeśli byś mogła to rozłóż sztućce, talerze, a gdy skończysz to zawołaj tych dwóch na kolację - powiedziała i posłała mi uśmiech. Wyjęłam talerze, sztućce i udałam się do jadalni gdzie zastałam tatę rozkładającego obrus.
- Postaw to, ja rozłożę, a ty idź pomóc mamie w kuchni - powiedział
- Ok - powiedziałam wesoło, odstawiłam wszystko na stole i udałam się do kuchni - Pomóc czymś jeszcze? - zapytałam
- Właściwie to możemy już zanosić - powiedziała wycierając ręce do fartucha, który miała na sobie. Wzięłam dwa talerze z przygotowanym jedzeniem i udałam się z nimi do jadalni, a zaraz za mną szła moja mam która niosła kolejne dwa. - Tu już siadaj, a ja resztę przyniosę - powiedziała gdy chciałam udać się z powrotem w stronę kuchni. Usiadłam krześle zaraz obok mojego brata, zaś na przeciwko taty. Po chwili pojawiła się mama z kolejnymi trzema talerzami i również usiadła do stołu.
- Smacznego - powiedziałam na co wszyscy odpowiedzieli i wzięliśmy się za jedzenie.
Po skończonej kolacji razem z Dawidem udaliśmy się do kuchni by "pozmywać" naczynia, to znaczy włożyć je do zmywarki, a później udaliśmy się na górę do swoich pokoi.
Z racji tego że byłam zmęczona dzisiejszym dniem podeszłam do szafy, wyciągnęłam moją piżamę i udałam się do łazienki, by wziąć relaksującą kąpiel i może rzeczywiście by taka była gdyby nie mój brat który wpadł do mojego pokoju i zaczął walić pięściami w drzwi
- Możesz przestać! - krzyknęłam już nieźle wkurzona
- To wyjdź szybko muszę ci coś pokazać - powiedział. Wyszłam szybko z wanny, ubrałam bieliznę, zarzuciłam szlafrok i wyszłam z łazienki. Od razu doskoczył mnie mój brat z laptopem w ręce i pokazywał na jeden post na fb. Przeczytałam go uważnie i nie mogłam uwierzyć że t dzieje się na prawdę
- Myślisz że przydzielono mnie z nim do klasy? - zapytałam, przerażona.
- Ejj... W końcu będziesz mogła go bliżej poznać - powiedział szturchając mnie ramieniem - Zakładam że to o tb, w końcu jest synem dyrektorki, wszystko może się dowiedzieć... - powiedział
- Mniejsza z tym - powiedziałam - Nie mam zamiaru dzisiaj na tym rozmyślać - powiedziałam i udałam się z powrotem do łazienki. Rozczesałam moje mokre włosy i zawiązałam je w warkocz by rano mieć fale.
Wyszłam z łazienki ubrana już w piżamę i udałam się prosto do łóżka. Leżąc zastanawiałam się jak moje życie się zmieni jeśli post na prawdę jest o mnie... Po głowie ciągle krążyły mi słowa w nim wypisane.... Rozmyślałam tak długo aż odpłynęłam w krainę Morfeusza...
Następnego dnia mój budzik zadzwonił już o 6.30. Szybko wstałam z łóżka, rozwinęłam warkocza by moje włosy mogły do końca wyschnąć i zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Pierwszy raz od kiedy pamiętam stałam dłużej przy szafie niż 15 minut ciągle wyrzucają z niej rzeczy które mi nie pasowały dzisiaj. Jeśli post napisany przez Matiego był o mnie to musiałam wyglądać wystrzałowo. Jak już się pewnie domyślacie Mateusz mi się podoba. Mimo że rozmawiała z nim tylko 2 razy w życiu, na ulicy mijałam go może 10 razy to miał w sobie coś co przyciągało moją uwagę, coś czego nie miał żaden inny chłopak.
Jest! Po 20 minutach spędzonych przy szafie wyciągnęłam w końcu miętowe rurki, do tego białą bokserkę i na to czarną luźną, przeźroczystą bluzkę. Udałam się z tym zestawem do łazienki, szybka poranna toaleta, ubranie się, makijaż, mała poprawa fryzury i poszłam do pokoju się spakować. Wzięłam moją czarną torebkę z ćwiekami na ramię, schowałam książki do niej i telefon, założyłam na nogi czarne vans'y i udałam się na dół gdzie czekało już na mnie zrobione śniadanie.
- Tato podwieziesz mnie dzisiaj? - zapytałam z nadzieją w głosie
- Jak się pospieszysz to tak - powiedział z uśmiechem i wyszedł z kuchni. Wzięłam szybkiego gryza, pożegnałam się z Dawidem i udałam się do auta
I jak?
- Mamo pomóc ci w czymś? - zapytałam wchodząc do kuchni, gdzie zastałam krzątającą się moją rodzicielkę
- Jeśli byś mogła to rozłóż sztućce, talerze, a gdy skończysz to zawołaj tych dwóch na kolację - powiedziała i posłała mi uśmiech. Wyjęłam talerze, sztućce i udałam się do jadalni gdzie zastałam tatę rozkładającego obrus.
- Postaw to, ja rozłożę, a ty idź pomóc mamie w kuchni - powiedział
- Ok - powiedziałam wesoło, odstawiłam wszystko na stole i udałam się do kuchni - Pomóc czymś jeszcze? - zapytałam
- Właściwie to możemy już zanosić - powiedziała wycierając ręce do fartucha, który miała na sobie. Wzięłam dwa talerze z przygotowanym jedzeniem i udałam się z nimi do jadalni, a zaraz za mną szła moja mam która niosła kolejne dwa. - Tu już siadaj, a ja resztę przyniosę - powiedziała gdy chciałam udać się z powrotem w stronę kuchni. Usiadłam krześle zaraz obok mojego brata, zaś na przeciwko taty. Po chwili pojawiła się mama z kolejnymi trzema talerzami i również usiadła do stołu.
- Smacznego - powiedziałam na co wszyscy odpowiedzieli i wzięliśmy się za jedzenie.
Po skończonej kolacji razem z Dawidem udaliśmy się do kuchni by "pozmywać" naczynia, to znaczy włożyć je do zmywarki, a później udaliśmy się na górę do swoich pokoi.
Z racji tego że byłam zmęczona dzisiejszym dniem podeszłam do szafy, wyciągnęłam moją piżamę i udałam się do łazienki, by wziąć relaksującą kąpiel i może rzeczywiście by taka była gdyby nie mój brat który wpadł do mojego pokoju i zaczął walić pięściami w drzwi
- Możesz przestać! - krzyknęłam już nieźle wkurzona
- To wyjdź szybko muszę ci coś pokazać - powiedział. Wyszłam szybko z wanny, ubrałam bieliznę, zarzuciłam szlafrok i wyszłam z łazienki. Od razu doskoczył mnie mój brat z laptopem w ręce i pokazywał na jeden post na fb. Przeczytałam go uważnie i nie mogłam uwierzyć że t dzieje się na prawdę
- Myślisz że przydzielono mnie z nim do klasy? - zapytałam, przerażona.
- Ejj... W końcu będziesz mogła go bliżej poznać - powiedział szturchając mnie ramieniem - Zakładam że to o tb, w końcu jest synem dyrektorki, wszystko może się dowiedzieć... - powiedział
- Mniejsza z tym - powiedziałam - Nie mam zamiaru dzisiaj na tym rozmyślać - powiedziałam i udałam się z powrotem do łazienki. Rozczesałam moje mokre włosy i zawiązałam je w warkocz by rano mieć fale.
Wyszłam z łazienki ubrana już w piżamę i udałam się prosto do łóżka. Leżąc zastanawiałam się jak moje życie się zmieni jeśli post na prawdę jest o mnie... Po głowie ciągle krążyły mi słowa w nim wypisane.... Rozmyślałam tak długo aż odpłynęłam w krainę Morfeusza...
Następnego dnia mój budzik zadzwonił już o 6.30. Szybko wstałam z łóżka, rozwinęłam warkocza by moje włosy mogły do końca wyschnąć i zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Pierwszy raz od kiedy pamiętam stałam dłużej przy szafie niż 15 minut ciągle wyrzucają z niej rzeczy które mi nie pasowały dzisiaj. Jeśli post napisany przez Matiego był o mnie to musiałam wyglądać wystrzałowo. Jak już się pewnie domyślacie Mateusz mi się podoba. Mimo że rozmawiała z nim tylko 2 razy w życiu, na ulicy mijałam go może 10 razy to miał w sobie coś co przyciągało moją uwagę, coś czego nie miał żaden inny chłopak.
Jest! Po 20 minutach spędzonych przy szafie wyciągnęłam w końcu miętowe rurki, do tego białą bokserkę i na to czarną luźną, przeźroczystą bluzkę. Udałam się z tym zestawem do łazienki, szybka poranna toaleta, ubranie się, makijaż, mała poprawa fryzury i poszłam do pokoju się spakować. Wzięłam moją czarną torebkę z ćwiekami na ramię, schowałam książki do niej i telefon, założyłam na nogi czarne vans'y i udałam się na dół gdzie czekało już na mnie zrobione śniadanie.
- Tato podwieziesz mnie dzisiaj? - zapytałam z nadzieją w głosie
- Jak się pospieszysz to tak - powiedział z uśmiechem i wyszedł z kuchni. Wzięłam szybkiego gryza, pożegnałam się z Dawidem i udałam się do auta
I jak?
Rozdział 1 część 1
Cała ja! 7 rozdziałów napisanych, a ja co? Stwierdziłam że jednak chce to inaczej napisac i wszystko od nowa ;/ Przepraszam że musieliście tak długo czekać :) Teraz skoro już mam w miarę poukładane w głowie wszystko postaram się dodawać! :D Jeśli wam się podoba to komentujcie, chociaż jednym słowem, żebym wiedziała że mam dla kogo pisac :)
-Paulina! Masz na 100% wszystko!?- usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu. Przewróciłam oczami i westchnęłam. Ile razy podczas 10 minut można zadać to samo pytanie? Jak widać tylko moja mama zna na to odpowiedź
-Tak! - odkrzyknęłam. Spakowałam szybko do torebki ładowarkę, która leżała na ziemi i rozejrzałam się po całkowicie pustym pokoju. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę drzwi, otworzyłam je i wychodząc ostatni raz spojrzałam do środka. Przed moimi oczami mignęły wszystkie wspomnienia związane z moim małym "światem". W jednej chwili widziałam moją mamę siedzącą na ziemi razem ze mną się bawiącą lalkami, zaś w drugiem moją mini bitwę z bratem jak miałam 7 lat i wtedy Dawid zepsuł mojego ulubionego misia. Zaraz po tym przed oczami pojawił mi się tata opowiadający jak to poznał mamę, a ja siedziałam i z uśmiechem na ustach i z iskierkami w oczach słuchałam jego opowieści.
- Paula idziesz? - z wszystkiego wyciągnął mnie głos brata który przyglądał mi się z zaciekawieniem. Posłałam mu lekki uśmiech i zamknęłam drzwi.
- Czas na zmiany - powiedziałam i uśmiechem i ruszyłam pędem do drzwi krzycząc z śmiechem - Będę pierwsza! - od kąt pamiętam zanim wyjeżdżaliśmy na zakupy, czy cokolwiek innego zawsze był nasz wielki bieg, a później "wielka kłótnia" że to nie sprawiedliwe, na koniec rodzice kręcili głowami ze słowami "nigdy z tego nie wyrosną" i nasz śmiech.
- Możemy jechać! - powiedziałam ledwo łapiąc oddech, gdy wsiadłam do samochodu
- Jeszcze Dawid - powiedział tata i w tym momencie drzwi do samochodu się otwarły i mój braciszek wcisnął się na miejsce obok mnie.
- Policzymy się jeszcze - szepnął mi na ucho na co pokazałam mu język.
Od starego domu do nowego dzieliło nas około 25 minut, które minęły w zastraszającym tempie.
- O 19 widzimy się w jadalni na kolacji, ta osoba która się spóźni zmywa po kolacji i wcale nie interesuje mnie to że mamy zmywarkę - powiedział moja mam poważnie, choć wszyscy wiedzieliśmy że żartuje z zmywaniem. A co do kolacji to zazwyczaj był jedyny posiłek do którego mogliśmy przesiąść wszyscy razem, wyjątkiem były tylko dni gdy tata musiał pojawić się w szpitalu, co praktycznie się nie zdarzało, albo moja mama gdzieś wyjechała. Ja z moim bratem staraliśmy się być na kolacji zawsze, może dla nie których może wydawać się to dziwne, ale taki był nasz sposób żeby choć przez chwilę móc przebywać w swoim towarzystwie, nie koniecznie rozmawiając...
Ruszyłam w stronę schodów mijając o drodze drzwi do sypialni rodziców, kuchni, jadalni i salonu.
Właściwie na piętrze znajdował się tylko mój pokój, Dawida i dwa gościnne. Co było oczywiście wielkim plusem dla nas. Każda sypialnia miała swoją łazienkę, oczywiście na dole znajdowała się też :).
- Paula, czemu twoja bluzka jest u mnie w szafie!? - usłyszałam krzyk mojego brata i po chwili stanął w drzwiach trzymając rzecz w ręce
- Właściwie kiedyś była twoja... Mama musiała pomylić - powiedziałam i wyrwałam mu t-shirt w którym spałam z ręki - Nieźle to urządzili - mruknął kładąc się na moje łóżko
- No nawet - powiedziałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Która godzina? - zapytałam gdy już trochę się uspokoiliśmy
- 18.49 - powiedział
- Idę pomóc mamie - powiedziałam i gestem ręki wskazałam mu że ma wyjść
- No weź... - mruknął i marudząc coś pod nosem wyszedł z pokoju.
Na razie 1 część rozdziału 1 :D
Mam nadzieje że zdążę jeszcze dzisiaj dodać część 2 :)
A na razie :D Oceniajcie!
-Paulina! Masz na 100% wszystko!?- usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu. Przewróciłam oczami i westchnęłam. Ile razy podczas 10 minut można zadać to samo pytanie? Jak widać tylko moja mama zna na to odpowiedź
-Tak! - odkrzyknęłam. Spakowałam szybko do torebki ładowarkę, która leżała na ziemi i rozejrzałam się po całkowicie pustym pokoju. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę drzwi, otworzyłam je i wychodząc ostatni raz spojrzałam do środka. Przed moimi oczami mignęły wszystkie wspomnienia związane z moim małym "światem". W jednej chwili widziałam moją mamę siedzącą na ziemi razem ze mną się bawiącą lalkami, zaś w drugiem moją mini bitwę z bratem jak miałam 7 lat i wtedy Dawid zepsuł mojego ulubionego misia. Zaraz po tym przed oczami pojawił mi się tata opowiadający jak to poznał mamę, a ja siedziałam i z uśmiechem na ustach i z iskierkami w oczach słuchałam jego opowieści.
- Paula idziesz? - z wszystkiego wyciągnął mnie głos brata który przyglądał mi się z zaciekawieniem. Posłałam mu lekki uśmiech i zamknęłam drzwi.
- Czas na zmiany - powiedziałam i uśmiechem i ruszyłam pędem do drzwi krzycząc z śmiechem - Będę pierwsza! - od kąt pamiętam zanim wyjeżdżaliśmy na zakupy, czy cokolwiek innego zawsze był nasz wielki bieg, a później "wielka kłótnia" że to nie sprawiedliwe, na koniec rodzice kręcili głowami ze słowami "nigdy z tego nie wyrosną" i nasz śmiech.
- Możemy jechać! - powiedziałam ledwo łapiąc oddech, gdy wsiadłam do samochodu
- Jeszcze Dawid - powiedział tata i w tym momencie drzwi do samochodu się otwarły i mój braciszek wcisnął się na miejsce obok mnie.
- Policzymy się jeszcze - szepnął mi na ucho na co pokazałam mu język.
Od starego domu do nowego dzieliło nas około 25 minut, które minęły w zastraszającym tempie.
- O 19 widzimy się w jadalni na kolacji, ta osoba która się spóźni zmywa po kolacji i wcale nie interesuje mnie to że mamy zmywarkę - powiedział moja mam poważnie, choć wszyscy wiedzieliśmy że żartuje z zmywaniem. A co do kolacji to zazwyczaj był jedyny posiłek do którego mogliśmy przesiąść wszyscy razem, wyjątkiem były tylko dni gdy tata musiał pojawić się w szpitalu, co praktycznie się nie zdarzało, albo moja mama gdzieś wyjechała. Ja z moim bratem staraliśmy się być na kolacji zawsze, może dla nie których może wydawać się to dziwne, ale taki był nasz sposób żeby choć przez chwilę móc przebywać w swoim towarzystwie, nie koniecznie rozmawiając...
Ruszyłam w stronę schodów mijając o drodze drzwi do sypialni rodziców, kuchni, jadalni i salonu.
Właściwie na piętrze znajdował się tylko mój pokój, Dawida i dwa gościnne. Co było oczywiście wielkim plusem dla nas. Każda sypialnia miała swoją łazienkę, oczywiście na dole znajdowała się też :).
- Paula, czemu twoja bluzka jest u mnie w szafie!? - usłyszałam krzyk mojego brata i po chwili stanął w drzwiach trzymając rzecz w ręce
- Właściwie kiedyś była twoja... Mama musiała pomylić - powiedziałam i wyrwałam mu t-shirt w którym spałam z ręki - Nieźle to urządzili - mruknął kładąc się na moje łóżko
- No nawet - powiedziałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Która godzina? - zapytałam gdy już trochę się uspokoiliśmy
- 18.49 - powiedział
- Idę pomóc mamie - powiedziałam i gestem ręki wskazałam mu że ma wyjść
- No weź... - mruknął i marudząc coś pod nosem wyszedł z pokoju.
Na razie 1 część rozdziału 1 :D
Mam nadzieje że zdążę jeszcze dzisiaj dodać część 2 :)
A na razie :D Oceniajcie!
niedziela, 13 kwietnia 2014
Wprowadzenie
Hejka! Postanowiłam zacząć coś zupełnie nowego :) Jakie to bd? Sami ocenicie :D Mam nadzieję że wena będzie mi dopisywać do końca i to opowiadanie uda mi się dokończyć!
Od czwartku mam wolne więc postaram się dodawać 2 posty dziennie, jeśli tylko znajdę troszeczkę czasu siadam i pisze!
Moje marzenie z dzieciństwa właśnie się spełnia. Jesteśmy na etapie przeprowadzki z małego mieszkanka w prawie centrum miasta, do dużego domu na obrzeżach. Będąc małą dziewczynką zawsze marzyła by mieć wielki dom z ogrodem, gdzie będę mogła się bawić, opalać i mieć swój domek na drzewie. W prawdzie wyrosłam już z domku i paru innych rzeczy, ale marzenia o przeprowadzce gdzieś w głębi mnie zawsze były. W naszym domu od kąt pamiętam nie było jakiś większych kłótni, nawet jak byliśmy starsi rodzice starali się jak tylko mogli by tylko nie przeprowadzać przy nas kłótni. Właśnie NAS. To znaczy przy mnie i moim starszym o dwa lata bracie Dawidzie. Jak to w każdej rodzinie były sprzeczki, ale zawsze można było coś wymyślić by było dobrze. Moja mama Marlena była była szefową sieci butików w całym kraju, zaś mój tata to lekarz. Moja mama mimo że musi często wyjeżdżać stara się nam to wynagradzać, nie w sposób jak teraz większość z was pomyśli drogimi ciuszkami, czy innymi bzdetami, ale poświęca nam swój czas. Mimo że ja mam 17 lat,mój brat 19 to często właśnie tego potrzebujemy. Od małego byliśmy tego nauczeniu i tak po prostu chyba zostało. Z każdym najmniejszym problemem mogliśmy iść do rodziców i porozmawiać, bardzo rzadko zdarzało się że powiedzieli nam "Nie mam czasu".
Tak jak już wcześniej wspomniałam mam starszego brata, Dawida. Zawsze się zastanawiałam jak to jest mieć siostrę, ale mimo wszystko nie zamieniłabym go na nią nawet jeśli miałabym kiedyś taką możliwość. Jest dwa lata starszy a mimo wszystko i tak się z nim świetnie dogaduję.
Dawid jest wysokim, o sportowej sylwetce brunetem. Ma błękitne oczy, których w dzieciństwie zawsze mu zazdrościłam. Często swój wolny czas spędza na siłowni, bo jak on twierdzi lepiej teraz poćwiczyć niż w przyszłości narzekać na brak kondycji i wgl...
A ja? Ja nazywam się Paulina, mam 17 lat jak już wcześniej wspominałam. Mam długie, lekko kręcone brąz włosy, brązowe oczy... Nie jestem za wysoka moim zdaniem 1,68 to taki w miarę zadowalający wzrost, nie jestem za gruba, ale za chuda też nie. Inaczej mówiąc jestem przeciętna.
Haha co ja mówie 15 części :P Mam ledwo 3 napisane ale co tam :D Wprowadzenie może być przecież dodanie nie? :D
Podoba wam się? :D
Od czwartku mam wolne więc postaram się dodawać 2 posty dziennie, jeśli tylko znajdę troszeczkę czasu siadam i pisze!
Moje marzenie z dzieciństwa właśnie się spełnia. Jesteśmy na etapie przeprowadzki z małego mieszkanka w prawie centrum miasta, do dużego domu na obrzeżach. Będąc małą dziewczynką zawsze marzyła by mieć wielki dom z ogrodem, gdzie będę mogła się bawić, opalać i mieć swój domek na drzewie. W prawdzie wyrosłam już z domku i paru innych rzeczy, ale marzenia o przeprowadzce gdzieś w głębi mnie zawsze były. W naszym domu od kąt pamiętam nie było jakiś większych kłótni, nawet jak byliśmy starsi rodzice starali się jak tylko mogli by tylko nie przeprowadzać przy nas kłótni. Właśnie NAS. To znaczy przy mnie i moim starszym o dwa lata bracie Dawidzie. Jak to w każdej rodzinie były sprzeczki, ale zawsze można było coś wymyślić by było dobrze. Moja mama Marlena była była szefową sieci butików w całym kraju, zaś mój tata to lekarz. Moja mama mimo że musi często wyjeżdżać stara się nam to wynagradzać, nie w sposób jak teraz większość z was pomyśli drogimi ciuszkami, czy innymi bzdetami, ale poświęca nam swój czas. Mimo że ja mam 17 lat,mój brat 19 to często właśnie tego potrzebujemy. Od małego byliśmy tego nauczeniu i tak po prostu chyba zostało. Z każdym najmniejszym problemem mogliśmy iść do rodziców i porozmawiać, bardzo rzadko zdarzało się że powiedzieli nam "Nie mam czasu".
Tak jak już wcześniej wspomniałam mam starszego brata, Dawida. Zawsze się zastanawiałam jak to jest mieć siostrę, ale mimo wszystko nie zamieniłabym go na nią nawet jeśli miałabym kiedyś taką możliwość. Jest dwa lata starszy a mimo wszystko i tak się z nim świetnie dogaduję.
Dawid jest wysokim, o sportowej sylwetce brunetem. Ma błękitne oczy, których w dzieciństwie zawsze mu zazdrościłam. Często swój wolny czas spędza na siłowni, bo jak on twierdzi lepiej teraz poćwiczyć niż w przyszłości narzekać na brak kondycji i wgl...
A ja? Ja nazywam się Paulina, mam 17 lat jak już wcześniej wspominałam. Mam długie, lekko kręcone brąz włosy, brązowe oczy... Nie jestem za wysoka moim zdaniem 1,68 to taki w miarę zadowalający wzrost, nie jestem za gruba, ale za chuda też nie. Inaczej mówiąc jestem przeciętna.
Haha co ja mówie 15 części :P Mam ledwo 3 napisane ale co tam :D Wprowadzenie może być przecież dodanie nie? :D
Podoba wam się? :D
Powrót?
Hejka!
Jak sam tytuł posta wskazuje planuje powrócić z pisaniem :) Sama jeszcze nie wiem czy dam rade dokończyć to opowiadanie, choć będę się starała to zrobić :) Ale jedno jest pewne. Nie bd publikować nowego dopóki w moim zeszyciku nie pojawi się magiczna 15 XD
Jeśli wszystko pójdzie tak jak mam zaplanowane to nowa część pojawi się jeszcze sobotą :)
Teraz ważne pytanie :D
Czeka ktoś!? <3
Jak sam tytuł posta wskazuje planuje powrócić z pisaniem :) Sama jeszcze nie wiem czy dam rade dokończyć to opowiadanie, choć będę się starała to zrobić :) Ale jedno jest pewne. Nie bd publikować nowego dopóki w moim zeszyciku nie pojawi się magiczna 15 XD
Jeśli wszystko pójdzie tak jak mam zaplanowane to nowa część pojawi się jeszcze sobotą :)
Teraz ważne pytanie :D
Czeka ktoś!? <3
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Rozdział 8
- J...ja....- szepnęłam i znowu się rozpłakałam
- Nie zostawiaj mnie - szepnął i przytulił mnie
- Nie zostawię - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
1 września
- Michalina jak się spóźnisz na rozpoczęcie to własnymi rękami Cię uduszę! - krzyknął ojciec. Pomalowała szybko usta błyszczykiem, spojrzałam ostatni raz w lustro i zbiegłam na dół
- Spoko już lecę - krzyknęłam i trzaskając drzwiami wybiegłam z domu. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
- Miśka! - usłyszałam za sobą krzyk, odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Aleksa.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam go na powitanie
- Hej, chodź bo się spóźnimy później pogadamy- powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia do szkoły. Weszliśmy na salę gimnastyczną i usiedliśmy gdzieś z boku, by za bardzo nas nie było widać.
Na początku kilkoro uczniów z naszej szkoły powiedziało kilka słów na powitanie ble ble ble i wstąpiła pani dyrektor
- To się zacznie - szepnął mi do ucha Aleks, a ja zachichotałam cicho. Rzeczywiście się zaczęło, nie spodziewałam się tego, że można mówić z takim znudzeniem...
2 godziny później
- Wyszłam z klasy przytulona do Aleksa, ponieważ ledwo co wyszłam a apelu to bym się wywróciła i on stwierdził że mnie odprowadzi. Wyszliśmy przez główne drzwi i szliśmy przed siebie śmiejąc się z żartów wypowiedzianych przez Aleksa
- Teraz to już nawet swojego chłopaka nie poznajesz? - usłyszałam za sobą głos Seweryna i momentalnie przystanęłam w miejscu. Odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy, gdzie widać było tylko złość
- Cześć - powiedziałam, wyswobodziłam się z ramion przyjaciela i ruszyłam w stronę mojego chłopaka. Wspięłam się na palce by go pocałować jednak on się odsunął- O co ci chodzi? -zapytałam i jakbym miała ręce podniesione pewnie opadły by mi na dół.
- O co mi chodzi? - zapytał i jego wzrok od razu powędrował w stronę Aleksa
- Idziesz obściskujesz się z pierwszym lepszym chłoptasiem i się pytasz o co mi chodzi? - zapytał z sarkazmem w głosie
- Po pierwsze nie pierwszym lepszym, a po drugie... - nie dał mi do kończyć
- A po drugie? No mów
- Nie przerywaj mi do cholery jak mówię - warknęłam na niego odrobinę za głośno, bo kilka osób odwróciło się w naszą stronę- On nie jest pierwszy lepszy, znam go od prawie 5 lat i jedt moim przyjacielem - powiedziałam
- A no tak.. Przepraszam - ukłonił się przed Aleksem - To może ja was już zostawię samych - powiedział - Idź sobie z swoim przyjacielem - warknął
- A żebyś kurwa wiedział że tak zrobię - szepnęłam i odwracając się od niego chwyciłam Aleksa za ramię i ruszyliśmy przed siebie zostawiając go stojącego na środku parkingu
- Miśka... - chciał coś powiedzieć jednak ja podniosłam rękę w geście że ma się nie odzywać. Szliśmy w ciszy aż doszliśmy do mojego domu, pożegnałam sie z Aleksem i udałam się do środka.
- Jestem! - krzyknęłam gdy tylko przekroczyłam próg domu, jednak zastałam ciszę...
- Rozebrałam się i udałam się w stronę kuchni. Podeszłam do lodówki i zdjęłam kartkę która tam wisiała
" Pojechaliśmy na trzy dni do babci :) Pieniądze są tam gdzie zawsze, zrób zakupy:)
Będziemy pod wieczór bo w drodze powrotnej wstąpimy do państwa Kowalskich :)
Mama ;* "
Po prostu pięknie - pomyślałam i zajrzałam do lodówki. Wyjęłam z niej sok pomarańczowy i sie napiłam. Poszłam na górę przebrałam się w jakieś dresy, związałam włosy w koka i gdy skończyłam usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
" Kochanie, przepraszam. Ja.. nie wiem co we mnie wstąpiło.
Możemy się spotkać? Seweryn xoxo "
Zablokowałam z powrotem telefon nic mu nie odpisując. Mam go dość, od kąt wróciliśmy stał sie oschły, wręcz nie do wytrzymania. Z humorkami u niego gorzej niż u kobiety w ciąży.
Zeszłam na dół,położyłam się na kanapie i ledwo co włączyłam telewizor rozległ sie dzwonek do drzwi. Podniosłam się i powoli ruszyłam w stronę drzwi. Już miałam je otwierać, gdy natchnęło mnie sprawdzić kto to. Spojrzałam i ujrzałam twarz Seweryna, po cichu wycofałam sie z pod drzwi i udałam się z powrotem do salonu. Położyłam się w wcześniejszej pozycji i ignorowałam ciągłe dzwonienie, pukanie i wołanie.
Hmm.. I jak? Podoba wam się?
Dobra ja padam... Mam dość dzisiejszego dnia a co dopiero jutrzejszego który się nawet nie zaczął?
Pobudka? 7:10 Koszmarrr...
Niby ferie a co ja z nich mam?
- Nie zostawiaj mnie - szepnął i przytulił mnie
- Nie zostawię - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
1 września
- Michalina jak się spóźnisz na rozpoczęcie to własnymi rękami Cię uduszę! - krzyknął ojciec. Pomalowała szybko usta błyszczykiem, spojrzałam ostatni raz w lustro i zbiegłam na dół
- Spoko już lecę - krzyknęłam i trzaskając drzwiami wybiegłam z domu. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
- Miśka! - usłyszałam za sobą krzyk, odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Aleksa.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam go na powitanie
- Hej, chodź bo się spóźnimy później pogadamy- powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia do szkoły. Weszliśmy na salę gimnastyczną i usiedliśmy gdzieś z boku, by za bardzo nas nie było widać.
Na początku kilkoro uczniów z naszej szkoły powiedziało kilka słów na powitanie ble ble ble i wstąpiła pani dyrektor
- To się zacznie - szepnął mi do ucha Aleks, a ja zachichotałam cicho. Rzeczywiście się zaczęło, nie spodziewałam się tego, że można mówić z takim znudzeniem...
2 godziny później
- Wyszłam z klasy przytulona do Aleksa, ponieważ ledwo co wyszłam a apelu to bym się wywróciła i on stwierdził że mnie odprowadzi. Wyszliśmy przez główne drzwi i szliśmy przed siebie śmiejąc się z żartów wypowiedzianych przez Aleksa
- Teraz to już nawet swojego chłopaka nie poznajesz? - usłyszałam za sobą głos Seweryna i momentalnie przystanęłam w miejscu. Odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy, gdzie widać było tylko złość
- Cześć - powiedziałam, wyswobodziłam się z ramion przyjaciela i ruszyłam w stronę mojego chłopaka. Wspięłam się na palce by go pocałować jednak on się odsunął- O co ci chodzi? -zapytałam i jakbym miała ręce podniesione pewnie opadły by mi na dół.
- O co mi chodzi? - zapytał i jego wzrok od razu powędrował w stronę Aleksa
- Idziesz obściskujesz się z pierwszym lepszym chłoptasiem i się pytasz o co mi chodzi? - zapytał z sarkazmem w głosie
- Po pierwsze nie pierwszym lepszym, a po drugie... - nie dał mi do kończyć
- A po drugie? No mów
- Nie przerywaj mi do cholery jak mówię - warknęłam na niego odrobinę za głośno, bo kilka osób odwróciło się w naszą stronę- On nie jest pierwszy lepszy, znam go od prawie 5 lat i jedt moim przyjacielem - powiedziałam
- A no tak.. Przepraszam - ukłonił się przed Aleksem - To może ja was już zostawię samych - powiedział - Idź sobie z swoim przyjacielem - warknął
- A żebyś kurwa wiedział że tak zrobię - szepnęłam i odwracając się od niego chwyciłam Aleksa za ramię i ruszyliśmy przed siebie zostawiając go stojącego na środku parkingu
- Miśka... - chciał coś powiedzieć jednak ja podniosłam rękę w geście że ma się nie odzywać. Szliśmy w ciszy aż doszliśmy do mojego domu, pożegnałam sie z Aleksem i udałam się do środka.
- Jestem! - krzyknęłam gdy tylko przekroczyłam próg domu, jednak zastałam ciszę...
- Rozebrałam się i udałam się w stronę kuchni. Podeszłam do lodówki i zdjęłam kartkę która tam wisiała
" Pojechaliśmy na trzy dni do babci :) Pieniądze są tam gdzie zawsze, zrób zakupy:)
Będziemy pod wieczór bo w drodze powrotnej wstąpimy do państwa Kowalskich :)
Mama ;* "
Po prostu pięknie - pomyślałam i zajrzałam do lodówki. Wyjęłam z niej sok pomarańczowy i sie napiłam. Poszłam na górę przebrałam się w jakieś dresy, związałam włosy w koka i gdy skończyłam usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
" Kochanie, przepraszam. Ja.. nie wiem co we mnie wstąpiło.
Możemy się spotkać? Seweryn xoxo "
Zablokowałam z powrotem telefon nic mu nie odpisując. Mam go dość, od kąt wróciliśmy stał sie oschły, wręcz nie do wytrzymania. Z humorkami u niego gorzej niż u kobiety w ciąży.
Zeszłam na dół,położyłam się na kanapie i ledwo co włączyłam telewizor rozległ sie dzwonek do drzwi. Podniosłam się i powoli ruszyłam w stronę drzwi. Już miałam je otwierać, gdy natchnęło mnie sprawdzić kto to. Spojrzałam i ujrzałam twarz Seweryna, po cichu wycofałam sie z pod drzwi i udałam się z powrotem do salonu. Położyłam się w wcześniejszej pozycji i ignorowałam ciągłe dzwonienie, pukanie i wołanie.
Hmm.. I jak? Podoba wam się?
Dobra ja padam... Mam dość dzisiejszego dnia a co dopiero jutrzejszego który się nawet nie zaczął?
Pobudka? 7:10 Koszmarrr...
Niby ferie a co ja z nich mam?
Witajcie :D
Mam nowe postanowienie, którym jest napisanie jak najwięcej rozdziałów w ten mój ostatni tydzień ferii :) Mam nadzieję że mi się to uda!
A drugie co wam chce... o co was chcę poprosić to...
Niektórzy wiedzą, niektórzy nie... 25.05 to jeden z ważniejszych dla mnie dni w roku, domyślacie się co?
Mhm.. moje urodziny :)
Moim małym marzeniem, {czy to się uda czy nie to zależy od was, (ale ode mnie także)}! jest dobicie do 30 tysięcy wyświetleń, wiem że łatwo nie będzie ale wierzę w Was!
Wiem że ilość wejść nie zależy tylko i wyłącznie od was, bo przecież jak nie będzie postów to po co wchodzić nie? Więc ja biorę się pełną parą do roboty i zaczynamy!
+ dodam na górze strony zakładkę Czytelnicy :)
Tak w komentarzach wystarczy że podacie swoje imię, a dla mnie bd to znak że ktoś czyta, komuś zależy :)
A drugie co wam chce... o co was chcę poprosić to...
Niektórzy wiedzą, niektórzy nie... 25.05 to jeden z ważniejszych dla mnie dni w roku, domyślacie się co?
Mhm.. moje urodziny :)
Moim małym marzeniem, {czy to się uda czy nie to zależy od was, (ale ode mnie także)}! jest dobicie do 30 tysięcy wyświetleń, wiem że łatwo nie będzie ale wierzę w Was!
Wiem że ilość wejść nie zależy tylko i wyłącznie od was, bo przecież jak nie będzie postów to po co wchodzić nie? Więc ja biorę się pełną parą do roboty i zaczynamy!
+ dodam na górze strony zakładkę Czytelnicy :)
Tak w komentarzach wystarczy że podacie swoje imię, a dla mnie bd to znak że ktoś czyta, komuś zależy :)
Dziękuję za przeczytanie :*
Lovciak *.^
Rozdział 7 2/2
- Przepraszam.... - mruknęłam i musnęłam ustami jego policzek.
- Tylko tyle? - zapytał i uniósł jedną brew do góry
- Ehem - pokiwałam głową. Wstałam i udałam się w stronę szafy. Za oknem świeciło słońce więc postanowiłam ubrać to, więc udałam się do łazienki i zaczęłam się przebierać. Zrobiłam delikatny makijaż, związałam włosy w koka i spojrzałam w lustro. Przez moją głowę zaczęło przebiegać tysiące myśli, wspomnień, a ja nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Usiadłam pod ścianą na przeciwko umywalki i ukryłam twarz w dłoniach.
Wspomnienie...
- Na zawsze - powiedział i przytulił mnie do siebie i po chwili poczułam jak coś zawisa na mojej na mojej ręce . Odsunęłam się od niego delikatnie i wzięłam do ręki małe serduszko,które przed chwilą zawiesił mi Seweryn. Odwróciłam ją i zobaczyłam że ozdobnymi literami wygrawerowane jest Seweryn - Spójrz - szepnął i pokazał mi swoją rękę, chwyciłam ją i zobaczyłam na niej swoje imię. Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Przytuliłam się do niego po raz kolejny, jest najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć...
- Dziękuję - szepnęłam i z moich oczu popłynęła samotna łza
- Ej.. Mała nie płacz- powiedział i otarł kciukiem moją łzę. - Bo ja też będę - powiedział, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- Kocham Cię - szepnęłam i znowu znalazłam się w jego ramionach, zawsze mówiliśmy to do siebie w sensie jako brat - siostra, jednak dla mnie ma to już zupełnie inne znaczenie.
-Ja Ciebie też- szepnął...
Koniec xoxo
Po moich policzkach popłynęły łzy, tak bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów gdy nie było tyle zmartwień, wszystkiego...
- Mała... -usłyszałam szept wypowiedzianego słowa i po chwili znalazłam się w czyiś ramionach, a właściwie nie czyiś tylko Seweryna - Nie płacz - przytulił mnie mocniej do siebie, a po chwili odsunął sie delikatnie i otarł moje łzy
- Ja tak nie mogę- szepnęłam - Ja muszę wrócić do domu - powiedziałam nagle i z moich oczu wydostały się kolejne łzy
- Ale jak? Co ty mówisz? Stało się coś? -zapytał przerażony
- Nie... Tak... Nie - szepnęłam- Po prostu muszę wrócić - wstałam z podłogi, wyjęłam walizkę z szafy i zaczęłam do niej na ślepo wrzucać ubrania
- Michalina! - krzyknął a ja spojrzałam w jego stronę - Dlaczego? - szepnął a jego oczy zapełniły sie łzami
- Ja muszę... - szepnęłam i kontynuowałam wrzucanie ubrań do walizki
- Nie - powiedział i zaczął wszystko wrzucać z powrotem do szafy - Jak mi powiesz dla czego to pojedziesz - powiedział, ale to nic nie dało ciągle wrzucałam ubrania, a on je wyciągał - Czy możesz to do cholery jasnej zostawić i ze mną porozmawiać!? - krzyknął tak że pewnie usłyszeli nas ci co siedzą na dole, ale jakoś się tym nie przejęłam
- Co chcesz wiedzieć? - zapytałam spokojnie i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego tak nagle zdecydowałaś się wyjechać
- Muszę - szepnęłam
- Pozwól mi jechać z tobą - szepnął, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem
- Nie - powiedziałam i wróciłam do pakowania
- Nie pozwolę, nie teraz, nie dzisiaj, nie jutro - szepnął - Nigdy! - krzyknął a z jego oczu popłynęły łzy - Wiem że popełniłem mnóstwo błędów! Wiem że Cię zostawiłem bez pożegnania. Wiem że jestem idiotą! Ale pozwól mi to naprawić - szepnął i padł na kolana zaraz obok mnie - Pozwól mi naprawić - szepnął i musnął swoimi ustami moje.
- J...ja....- szepnęłam i znowu się rozpłakałam
- Nie zostawiaj mnie - szepnął i przytulił mnie
- Nie zostawię - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Ehh... Nie no nie moge.. część krótka...niestety, ale postaram się rozdział 8 zrobic dłuższy :D
Niby mam ferie, a ten czas leci tak szybko że na nic nie mam czasu...
Kiedy macie ferie? :D Mi został ostatni tydzień :'(
- Tylko tyle? - zapytał i uniósł jedną brew do góry
- Ehem - pokiwałam głową. Wstałam i udałam się w stronę szafy. Za oknem świeciło słońce więc postanowiłam ubrać to, więc udałam się do łazienki i zaczęłam się przebierać. Zrobiłam delikatny makijaż, związałam włosy w koka i spojrzałam w lustro. Przez moją głowę zaczęło przebiegać tysiące myśli, wspomnień, a ja nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Usiadłam pod ścianą na przeciwko umywalki i ukryłam twarz w dłoniach.
Wspomnienie...
- Na zawsze - powiedział i przytulił mnie do siebie i po chwili poczułam jak coś zawisa na mojej na mojej ręce . Odsunęłam się od niego delikatnie i wzięłam do ręki małe serduszko,które przed chwilą zawiesił mi Seweryn. Odwróciłam ją i zobaczyłam że ozdobnymi literami wygrawerowane jest Seweryn - Spójrz - szepnął i pokazał mi swoją rękę, chwyciłam ją i zobaczyłam na niej swoje imię. Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Przytuliłam się do niego po raz kolejny, jest najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć...
- Dziękuję - szepnęłam i z moich oczu popłynęła samotna łza
- Ej.. Mała nie płacz- powiedział i otarł kciukiem moją łzę. - Bo ja też będę - powiedział, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- Kocham Cię - szepnęłam i znowu znalazłam się w jego ramionach, zawsze mówiliśmy to do siebie w sensie jako brat - siostra, jednak dla mnie ma to już zupełnie inne znaczenie.
-Ja Ciebie też- szepnął...
Koniec xoxo
Po moich policzkach popłynęły łzy, tak bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów gdy nie było tyle zmartwień, wszystkiego...
- Mała... -usłyszałam szept wypowiedzianego słowa i po chwili znalazłam się w czyiś ramionach, a właściwie nie czyiś tylko Seweryna - Nie płacz - przytulił mnie mocniej do siebie, a po chwili odsunął sie delikatnie i otarł moje łzy
- Ja tak nie mogę- szepnęłam - Ja muszę wrócić do domu - powiedziałam nagle i z moich oczu wydostały się kolejne łzy
- Ale jak? Co ty mówisz? Stało się coś? -zapytał przerażony
- Nie... Tak... Nie - szepnęłam- Po prostu muszę wrócić - wstałam z podłogi, wyjęłam walizkę z szafy i zaczęłam do niej na ślepo wrzucać ubrania
- Michalina! - krzyknął a ja spojrzałam w jego stronę - Dlaczego? - szepnął a jego oczy zapełniły sie łzami
- Ja muszę... - szepnęłam i kontynuowałam wrzucanie ubrań do walizki
- Nie - powiedział i zaczął wszystko wrzucać z powrotem do szafy - Jak mi powiesz dla czego to pojedziesz - powiedział, ale to nic nie dało ciągle wrzucałam ubrania, a on je wyciągał - Czy możesz to do cholery jasnej zostawić i ze mną porozmawiać!? - krzyknął tak że pewnie usłyszeli nas ci co siedzą na dole, ale jakoś się tym nie przejęłam
- Co chcesz wiedzieć? - zapytałam spokojnie i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego tak nagle zdecydowałaś się wyjechać
- Muszę - szepnęłam
- Pozwól mi jechać z tobą - szepnął, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem
- Nie - powiedziałam i wróciłam do pakowania
- Nie pozwolę, nie teraz, nie dzisiaj, nie jutro - szepnął - Nigdy! - krzyknął a z jego oczu popłynęły łzy - Wiem że popełniłem mnóstwo błędów! Wiem że Cię zostawiłem bez pożegnania. Wiem że jestem idiotą! Ale pozwól mi to naprawić - szepnął i padł na kolana zaraz obok mnie - Pozwól mi naprawić - szepnął i musnął swoimi ustami moje.
- J...ja....- szepnęłam i znowu się rozpłakałam
- Nie zostawiaj mnie - szepnął i przytulił mnie
- Nie zostawię - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Ehh... Nie no nie moge.. część krótka...niestety, ale postaram się rozdział 8 zrobic dłuższy :D
Niby mam ferie, a ten czas leci tak szybko że na nic nie mam czasu...
Kiedy macie ferie? :D Mi został ostatni tydzień :'(
Hahah złota zasada :D
Czytasz=Komentujesz
sobota, 25 stycznia 2014
Siema!
Tak, tak wiem...
To nie kolejna część rozdziału, ale obiecuje że wkrótce się pojawi!
A teraz was serdecznie zapraszam na bloga moich koleżanek!
W prawdzie dopiero zaczynają, ale dzisiaj wieczorem ma się pojawić Prolog, czy bd się okaże :)
Początek przeczytałam i powiem że zaczyna się świetnie, ale to się dopiero okaże!
Dobra nie przedłużajmy :) Tutaj macie link ;)
środa, 22 stycznia 2014
Rozdział 7 1/2
- Idiota! - oderwałam się od jego ust
- Nie odezwałaś się - powiedział, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech
- To teraz nie bd sie wcale odzywać... - powiedziałam, wściekła wyszłam z pod prysznica zaczęłam się wycierać
- Michalina... - chciał coś powiedzieć ale ja bez słowa opuściłam łazienkę. Niech się trochę pomęczy, jeśli myśli że może robić co mu się żywnie podoba t jest w błędzie.
Poszłam do pokoju przebrałam się w suche ciuchy i zeszłam na dół do salonu gdzie siedział już ten idiota.
- Ej! - ciszę która panowała w salonie przerwał Ksawery - Idziemy do klubu! - powiedział to z wielkim entuzjazmem, jednak wszyscy zaczęli ten pomysł krytykować. - No weźcie - powiedział smutno, a ja głośno westchnęłam
- Ale jak przestanie padać - powiedziałam i spojrzałam za okno gdzie wcale nie zapowiadało się że ma być lepsza pogoda, tylko jakby zaraz miała rozpętać się burza i po jakimś czasie moje przypuszczenia okazały się trafne
- Ksawery! - krzyknęłam przerażona kuląc się na kanapie
- Co jest? - zapytał zbiegając na dół o mało nie zabijając się o własne nogi
- Bo-je się- wydukałam i schowałam twarz między kolana
- Ehh... Chodź tutaj - powiedział gdy usiadł na kanapie a ja natychmiast usiadłam najbliżej niego
- Dziękuję - mruknęłam
- O co się pokłóciliście? - zapytał po jakimś czasie
- Nic ważnego - próbowałam go zbyć, jednak mi się nie udało
- Jak nic takiego!? Od kąt przyszłaś do salonu nie odzywacie się do siebie, a Seweryn wygląda co najmniej dziwnie - skrzywił sie na swoje słowa
- Dzięki stary - usłyszeliśmy za sobą słowa i nasze głowy od razu powędrowały w tamtą stronę - Możemy pogadać? - zwrócił się tym pytaniem do mnie i zanim zdążyłam odpowiedzieć Ksawery się podniósł i wyszedł z pokoju po drodze klepiąc Seweryna po ramieniu. - Dalej jesteś zła? - zapytał to takim głosem że choćbym nie wiem co musiała zrobić by na moich ustach nie pojawił się uśmiech
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - zapytałam i lekko musnęłam jego usta. Poczułam jak się uśmiecha i pogłębia pocałunek.
- Nawet nie wiesz jaka jesteś dla mnie ważna- szepnął i przytulił mnie do siebie.
- Wiem, bo ty też jesteś dla mnie ważny - powiedziałam i mocniej się wtuliłam w jego ramiona.
Po chwili podskoczyłam jak oparzona gdy usłyszałam kolejny grzmot i po chwili cichy chichot
- Dalej boisz się burzy - stwierdził z uśmiechem na ustach
- Dalej - szepnęłam i zasnęłam w jego ramionach.
Obróciłam się na drugi bok i usłyszałam głośny huk, a po chwili jęki
- Przepraszam, boziu... - podniosłam się na łokieć i zobaczyłam leżącego z grymasem na twarzy Seweryna - Nic cie nie jest?
- Oprócz tego że mnie plecy bolą to jest w porządku - powiedział i usiadł z powrotem na łóżku
- Przepraszam.... - mruknęłam i musnęłam ustami jego policzek.
MAcie połowę rozdziału bo nwm czy zdążę dzisiaj wpisać 2 :) , a tak przynajmniej jest połowa ;)
- Nie odezwałaś się - powiedział, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech
- To teraz nie bd sie wcale odzywać... - powiedziałam, wściekła wyszłam z pod prysznica zaczęłam się wycierać
- Michalina... - chciał coś powiedzieć ale ja bez słowa opuściłam łazienkę. Niech się trochę pomęczy, jeśli myśli że może robić co mu się żywnie podoba t jest w błędzie.
Poszłam do pokoju przebrałam się w suche ciuchy i zeszłam na dół do salonu gdzie siedział już ten idiota.
- Ej! - ciszę która panowała w salonie przerwał Ksawery - Idziemy do klubu! - powiedział to z wielkim entuzjazmem, jednak wszyscy zaczęli ten pomysł krytykować. - No weźcie - powiedział smutno, a ja głośno westchnęłam
- Ale jak przestanie padać - powiedziałam i spojrzałam za okno gdzie wcale nie zapowiadało się że ma być lepsza pogoda, tylko jakby zaraz miała rozpętać się burza i po jakimś czasie moje przypuszczenia okazały się trafne
- Ksawery! - krzyknęłam przerażona kuląc się na kanapie
- Co jest? - zapytał zbiegając na dół o mało nie zabijając się o własne nogi
- Bo-je się- wydukałam i schowałam twarz między kolana
- Ehh... Chodź tutaj - powiedział gdy usiadł na kanapie a ja natychmiast usiadłam najbliżej niego
- Dziękuję - mruknęłam
- O co się pokłóciliście? - zapytał po jakimś czasie
- Nic ważnego - próbowałam go zbyć, jednak mi się nie udało
- Jak nic takiego!? Od kąt przyszłaś do salonu nie odzywacie się do siebie, a Seweryn wygląda co najmniej dziwnie - skrzywił sie na swoje słowa
- Dzięki stary - usłyszeliśmy za sobą słowa i nasze głowy od razu powędrowały w tamtą stronę - Możemy pogadać? - zwrócił się tym pytaniem do mnie i zanim zdążyłam odpowiedzieć Ksawery się podniósł i wyszedł z pokoju po drodze klepiąc Seweryna po ramieniu. - Dalej jesteś zła? - zapytał to takim głosem że choćbym nie wiem co musiała zrobić by na moich ustach nie pojawił się uśmiech
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - zapytałam i lekko musnęłam jego usta. Poczułam jak się uśmiecha i pogłębia pocałunek.
- Nawet nie wiesz jaka jesteś dla mnie ważna- szepnął i przytulił mnie do siebie.
- Wiem, bo ty też jesteś dla mnie ważny - powiedziałam i mocniej się wtuliłam w jego ramiona.
Po chwili podskoczyłam jak oparzona gdy usłyszałam kolejny grzmot i po chwili cichy chichot
- Dalej boisz się burzy - stwierdził z uśmiechem na ustach
- Dalej - szepnęłam i zasnęłam w jego ramionach.
Obróciłam się na drugi bok i usłyszałam głośny huk, a po chwili jęki
- Przepraszam, boziu... - podniosłam się na łokieć i zobaczyłam leżącego z grymasem na twarzy Seweryna - Nic cie nie jest?
- Oprócz tego że mnie plecy bolą to jest w porządku - powiedział i usiadł z powrotem na łóżku
- Przepraszam.... - mruknęłam i musnęłam ustami jego policzek.
MAcie połowę rozdziału bo nwm czy zdążę dzisiaj wpisać 2 :) , a tak przynajmniej jest połowa ;)
Roz. 1-6
Prolog
Siema!
Jestem Michalina, znajomi wołają na mnie Miśka. Mam 17 lat. Z mojego wyglądu to nie za wiele, bo nie ma nic szczególnego. Mam długie brązowe włosy, brązowe oczy, nie jestem ani za gruba ani za chuda... Dobra to chyba tyle.
Mam młodszą siostrę która obecnie ma 4 latka, najlepszego przyjaciela na świecie czyli Ksawerego, jest on moim kuzynem i mimo że mieszkamy daleko od siebie utrzymujemy kontakt. Moim wsparciem gdy go nie ma jest również moja najlepsza przyjaciółka Pola, znamy się od przedszkola ale było by za prosto żebyśmy się od samego początku przyjaźniły nie? No właśnie, na początku można powiedzieć że byłyśmy wrogami, dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, ciągnęłyśmy się nawzajem za włosy, przepychałyśmy się itp, aż do trzeciej klasy podstawówki, gdy nasza pani umieściła nas mimo naszych sprzeciwów w jednym pokoju na zielonej szkole. Na początku było to istne piekło, ale później zaczęło się wszystko zmieniać i zostałyśmy przyjaciółkami, wszyscy o tym wiedzieli oprócz naszych rodziców, oni po dzień dzisiejszy myślą że siebie nienawidzimy, dlatego pewnego dnia...
- Michalina wstawaj bo spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, więc szybko wstałam i zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam się w To i zeszłam na dół do kuchni, gdzie na stole stało przygotowane śniadanie i oczywiście karteczka od mamy że musiała już wyjść do pracy bo by się spóźniła i życzyła mi powodzenia na zakończeniu roku szkolnego. Położyłam kartkę na blacie i zabrałam się za jedzenie śniadania, co przerwał mi dzwonek do drzwi. Zostawiłam niedokończone śniadanie i zabierając torebkę poszam otworzyć drzwi za którymi stała Pola.
- Hej - przywitałyśmy się buziakiem w policzek i z wspaniałymi humorami poszłyśmy do szkoły
- Nareszcie wakacje! - pisnęła moja przyjaciółka gdy tylko opuściłyśmy bramy szkoły. w spaniałych humorach ruszyłyśmy w stronę swoich domów, wtedy byłam pewna że nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru, jednak si myliłam. Gdy tylko weszłam do domu zostałam wezwana do salonu gdzie o dziwo siedzieli moi rodzice i rodzice Poli, spojrzałam na nich zdziwiona.
- Michalina - zaczął mój ojciec poważnie, co mnie bardzo zdziwiło, bo mówił tak gdy miał jakąś złą wiadomość do przekazania, albo jak coś zrobiłam. - Powiem prosto z mostu, mamy dość waszego zachowania - wiedziałam że mówił o mnie i Poli - dlatego dajemy wam cały miesiąc na pogodzenie się - powiedział a ja spojrzałam na niego jak na idiotę - Radzę ci się spakować bo za 7 godzin razem wyjeżdżacie do naszego domku nad morzem - dokończył swoją wypowiedź, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. w głębi duszy skakałam z radości bo nie będę musiała spędzać wakacji z nimi, tylko będę z Polą, ale na zewnątrz musiałam udawać, co było ciężkie. Bez słowa wstałam i udałam sie do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Przerwałam dopiero wtedy gdy mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz - Ksawery - bez wahania odebrałam
- No hej - powiedziałam szczęśliwa
- Już wiesz? - zapytał
- Ale co? - zapytałam, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi
- Spędzamy razem wakacje! - krzyknął do telefonu a ja nie wiedziałam co powiedzieć
- To ty zaproponowałeś rodzicom wyjazd mój i Poli - powiedziałam poważnie,
- A kto inny i tak wiem że się cieszysz - powiedział, to fakt.. cieszyłam sie jak głupia
- Kto jeszcze jedzie? - zapytałam bo dobrze wiedziałam że skoro mamy tak duży dom, to Ksawery to wykorzysta
- Eryk z dziewczyną i Seweryn - powiedział i mój cały dobry humor gdzieś uciekł. Seweryn to chłopak, w którym zakochałam sie od pierwszego wejrzenia, jednak nigdy mu tego nie powiedziałam. Wiele razy jak byłam u Ksawerego, spotykałam sie z nim by mu to wyznać, jednak zawsze stchórzyłam. - Ej, Michalina jesteś tam? - zapytał, właśnie Michalina, on jako jedyny nie zależnie od sytuacji używa mojego pełnego imienia..
- Tak,tak jestem - powiedziałam
- Dobra ja kończę do zostało mi 5 godzina na pakowanie się - powiedział
- Nie tylko tobie - powiedziałam - Do zobaczenia
- Pa - powiedział i się rozłączył.
Biegałam po całym pokoju w poszukiwaniu moich kosmetyków, a także mojego drugiego stroju kąpielowego który gdzieś przepadł.
Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...
Rozdział 1
Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...
Na miejscu byliśmy po 3. Wyszłam z samochodu, wzięłam swoją walizkę i otworzyłam drzwi do domu. Powoli weszłam w zobaczyłam że w salonie pali się światło, zostawiłam walizkę w przedpokoju i udałam się i tamtym kierunku. Na kanapie siedział Ksawery, Eryk obok niego jakaś dziewczyna, domyślam się że jego i chłopak, z wcześniejszej rozmowy z moim kuzynem wywnioskowałam że to Seweryn.
- Hej - powiedziałam i wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Ksawery od razu wstał i zamknął mnie w swoich ramionach. Gdy już mnie puścił odwrócił się w stronę swoich przyjaciół i zaczął mi ich przedstawiać.
- To jest Seweryn - powiedział i wskazał na bruneta - To jest Julia dziewczyna Eryka, którego znasz - powiedział - A to jest moja kuzyneczka Michalina - powiedział i ścisnął mnie tak że myślałam że się uduszę. Podałam każdemu rękę i poszłam się pożegnać z ojcem, bo stwierdził że nie będzie nam przeszkadzać i jedzie do domu. Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do salonu.
- Kiedy przyjedzie Pola? -zapytał mnie Ksawery
- Nie wiem - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu
- A wy dalej udajecie? -zapytał i za pokiwałam głową i ziewnęłam ze zmęczenia. Później jeszcze coś tam do mnie mówił, ale najzwyczajniej w świecie odpłynęłam. Obudziłam się na chwilę, jak poczułam że zostaję podnoszona, ale to była dosłownie sekunda i moje powieki z powrotem opadły.
Obudziłam się i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11:57
- No to sobie pospałam - mruknęłam. Wstałam z łóżka i poszłam wyciągnąć ciuchy z walizki, która jakimś cudem znalazła się w moich pokoju. Pewnie Ksawery ją przyniósł. Wyciągnęłam z torby TO (zestaw po prawej) i udałam się do łazienki, którą na szczęście nie musiałam się z nikim dzielić bo znajdowała się w moim pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i postanowiłam zejść na dół. Gdy przechodziłam obok salonu zobaczyłam tam Erika z Julią. Jednak postanowiłam najpierw zjeść a później do nich dołączyć, koniec końców wzięłam do ręki jabłko i postanowiłam do nich dołączyć
- Hej - powiedziałam i usiadłam na fotelu na przeciwko ich. - Gdzie Ksawery? - zapytałam
- Pojechali na zakupy - powiedział i w ten sposób uzyskałam odpowiedź na pytanie którego nie zadałam jeszcze
- Aha -mruknęłam i zaczęłam jeść jabłko
- To jest twoje śniadanie? -zapytała mnie Julka, Ksawery chyba zdążył ich powiadomić o moich małych problemach z przeszłości, ale o tym kiedy indziej.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- O nie moja droga - powiedział Eryk i już po chwili zniknął kuchni, skąd wyszedł z talerzem pełnym kanapek - Proszę i będziesz tu siedzieć dopóki nie zjesz - powiedział, wiedziałam że z nim nie ma żartów, ale to była porcja co najmniej jak dla małego słonia.
- Kochanie żartujesz sobie? -zapytała Julka Eryka widząc mój wzrok który wpatruje się w talerz - Przecież nawet ty nie jesz tyle na śniadanie- powiedziała na co wybuchłam śmiechem
- No dobra, ale połowa ma zniknąć - powiedział, a ja już bardziej chętnie wzięłam się za jedzenie.
Pół godziny później
- Jesteśmy! - usłyszeliśmy, a ja jak na jakieś zawody zerwałam się i pobiegłam do kuchni zobaczyć co kupili - Jak już tu jesteś to powkładaj to do półek - powiedział i zniknął by po chwili wnieś kolejne torby. Powyciągałam wszystko, pochowałam, a później udałam się do swojego pokoju po telefon który od jakiegoś czasu dzwonił. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam
- No nareszcie! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki
- Hej, miło się słyszeć - powiedziałam sarkastycznie
- Za chwilę wyjeżdżam więc powinnam tak ok 19 być na miejscu - powiedziała
- To super, będziemy w domu - powiedziałam
- Muszę kończyć - powiedziała to tak cicho że ledwo słyszałam i szybko się rozłączyła pewnie któryś z jej rodziców wszedł do pokoju. Położyłam telefon na jego wcześniejszym miejscu i zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy siedzieli
- To dzisiaj plaża? -zapytał Seweryn
- Ale jest zimno - powiedziałam i na mojej twarzy pojawił się grymas
- No to krótki spacer - powiedział Eryk i na tym przystało
- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.
Rozdział 2
- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.
Przebrana w cieplejsze ciuchy zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie gotowa reszta
- Dłużej nie można było? - zapytał Ksawery, mój wzrok jakby mógł zabijać bo przysięgam że on by leżał już martwy
- To idziemy - powiedziałam i razem z Julką poszłyśmy przodem zostawiając chłopaków z tyłu.
Ok 17 weszliśmy do domu, od razu poszłam do kuchni i zrobiłam wszystkim herbatę.
- Zabije tego kto rzucił takim pomysłem - powiedziałam trzęsąc się z zimna. Spojrzałam po wszystkich i mój wzrok zatrzymał się na Eryku.
- Daj mi żyć! - krzyknął i zaczął uciekać po całym domu a ja zaczęłam go gonić, jednak nic mi to nie dało bo on był sporo szybszy.
- Michalina odpuść! - usłyszałam krzyk Ksawerego, z nutką rozbawiania w głosie
- Dobra - odparłam i zdyszana usiadłam na moim wcześniejszym miejscu
- Serio? -usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się i zobaczyłam wychylającą się głowę Eryka zza drzwi. Rozbawiona przytaknęłam głową, a jego postać już cała pokazała się w kuchni.
- Coo robimy? - w całej kuchni rozniósł się jęk Ksawerego i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Za chwilę przyjeżdża Pola - powiedziałam spoglądając na zegarek - Ale może...
- Butelka! -krzyknął Eryk, no tak czego można się było po nim spodziewać?
- Jestem za! - powiedział Mój kuzyn i Seweryn
- Ale na pewno nie na trzeźwo - powiedziałam
- Na początku trzeba jakoś zacząć, więc gramy! - mój kuzyn zadecydował i zabierając z sobą butelkę udaliśmy się do salonu. Usiedliśmy na ziemi i się zaczęło, jak to zawsze na początku nudno.
18:47
- Hej! - usłyszałam krzyk Poli i po chwili wraz z swoim ojce pojawiła się w salonie, wszyscy się przywitali a jak to ja oczywiście tylko z jej ojcem. Była jeszcze gadka że mamy być grzeczni bla bla bla... i zostaliśmy sami, dopiero wtedy rzuciłyśmy się na siebie i zaczęłyśmy się głośno śmiać
- Grasz z nami nie? - zapytałam choć dobrze wiedziałam jaka bd odpowiedź. Usiedliśmy z powrotem i gra się zaczęła na nowo...
3 godziny później
- Hmmm Pocałuj Miśke - powiedziała Julka, a do mnie dopiero teraz dotarło co ona powiedziała - Ale wiesz na czym polega całowanie nie? - zapytała z śmiechem Seweryna. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem jednak nic to nie dało - Hmm Kochana ile by wam tu dać... niech bd 5 minut całowania - klasnęła szczęśliwa w ręce, a ja myślałam już tylko o tym by przy najbliższej okazji ją zabić. Po chwili już obok mnie siedział Seweryn, delikatnie chwycił mój podbródek i patrzał mi w oczy jakby czekał na pozwolenie, postanowiłam to już mieć za sobą. Delikatnie musnęłam jego usta i się zaczęło. Nawet nie zorientowałam się że minęło już 5 minut, z wielką niechęcią oderwałam się od jego ust.
- Kręć Ksawery! - powiedział Eryk... w tamtym momencie film mi się już całkowicie urwał.
Obudziłam się i ledwo co podniosłam powieki puściłam je z powrotem, wstać nawet nie próbowałam, głowę miałam tak ciężką jakby przybitą gwoździami. Chciałam się odwrócić na drugą stronę jednak napotkałam przeszkodę, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam te głębokie niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Wtedy już kompletnie nie wiedziałam co jest wgrane
- Czy... - czułam jak w moim gardle robi się wielka gula
- Nie - odparł i uśmiechnął sie przyjaźnie, odetchnęłam z ulgą i wpatrywałam się w sufit. Gdy chciałam wstać zorientowałam się że jestem w samej koszulce chłopaka, spojrzałam na niego zdziwiona - Wiedziałem że nic nie będziesz pamiętać - powiedział widocznie rozbawiony tą sytuacją.
Chciałam mu zabrać kołdrę, by móc się przebrać, jednak ja skutecznie przytrzymał - Serio nic nie pamiętasz? -zapytał z nadzieją patrząc mi w oczy, a ja pokręciłam przecząco głową
- Przepraszam - szepnęłam, czułam się winna. Chciałabym wiedzieć co wczoraj się działo
- Nie przepraszam - powiedział - I weź to - podał mi kołdrę, którą się zasłoniłam i udałam się do łazienki, po chwili moja głowa się z niej wychyliła
- Podasz mi jakieś moje ciuchy? - zapytałam i patrzałam jak wstał z łóżka i stał przed szafą, po chwili stał przed drzwiami z moimi majtkami i swoją koszulką
- Chodziło mi o moje ciuchy - powiedziałam
- Wczoraj ci to nie przeszkadzało - powiedział i już więcej go nie słuchałąm bo zamknęłam drzwi, jednak błędem było to że nie zamknęłam ich na klucz i gdy stałam już pod prysznicem usłyszałam jak drzwi sie otwierają
- Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...
Rozdział 3
Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...
Wyszłam z pod prysznica i ubrałam sie w ciuchy które dał mi Seweryn. Wyszłam z łazienki i udałam się od razu do swojego pokoju, wyciągnęłam z szafy jakieśsensowniejsze ciuchy . Przebrałam się i gdy chciałam wejść do łazienki odbiłam się do drzwi. Spróbowałam ponownie, ale były zamknięte
- Już już - usłyszałam i po chwili przede mną stał Seweryn z samym ręczniku
- Co ty tu robisz? -zapytałam
- Yyy... Musiałem gdzieś wziąć prysznic nie? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie
- Aha... Możesz kończyć - powiedziałam, wepchnęłam go z powrotem do łazienki i zamknęłam za nim drzwi, słyszałam jak się śmieje... Co on ze mną robi? Przecież ja go nie znam. Zebrałam wszystkie myśli, na twarz przykleiłam uśmiech i zeszłam na dół, gdzie siedziały dziewczyny, a raczej leżały na stole. Ja o dziwo się tak źle nie czułam.. może na początku...
- Kacyk męczy? - zapytałam ze śmiechem i wzięłam z lodówki butelkę wody
- Weź mów ciszej - jęknęła Pola, a ja sie roześmiałam przez co zostałam zmierzona morderczym wzrokiem
- Już dobra - westchnęłam i usiadłam obok Julki
- Jakim cudem tobie nic nie jest? Wypiłaś chyba więcej niż chłopaki - powiedziała Julka, a ja patrzałam na nią jak na wariatkę.
- Siema! - usłyszałam za sobą głos który od rana nie daje mi spokoju. Po chwili czułam jak się podnoszę i po chwili znowu siedzę ale już nie na krześle
- Czy wy...? - zaczęła Pola, nic nie mówiłam, a on też się nie odzywał. - Jesteście razem? -zapytała, a ja nadal milczałam, widać było że on też nie ma zamiaru odpowiadać
- Jak chcecie - powiedziała Julka i razem wyszły z kuchni zostawiając mnie z nim samą.
Nie ruszyłam się, nie odezwałam,po prostu siedziałam w bezruchu...
- Co się wczoraj stało? - w końcu odważyłam się odezwać, jednak on milczał- Odpowiedz! - podniosłam głos
- Po pierwsze nie krzycz na mnie! - krzyknął i stanął na przeciwko mnie - A po drugie chcesz wiedzieć to proszę bardzo - powiedział już spokojniej- Jakbym był bardziej pijany pewnie bym zrobił to co chciałaś, a właściwie byłem pijany, ale... ale ty.. ty jesteś jak... jak jakieś lekarstwo? - szepnął i dopiero wtedy na mnie spojrzał - Nie potrafiłem... nie potrafiłem zrobić tego z myślą że nic nie będziesz pamiętać, że będziesz być może żałować... - ostatnie słowa wyszeptał tak cicho że ledwo
- Jest coś jeszcze nie? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź
- Tak... Ale to nie ważne - powiedział i wyszedł z kuchni. Usiadłam przy blacie i zakryłam twarz w dłoniach - Co ja najlepszego zrobiłam? - zapytałam sama siebie. Po chwili czułam jak ktoś mnie przytula, te perfumy poznałabym nawet z kilometra, tylko jedna osoba takich używa.
- Dzisiaj idziemy na imprezę! - powiedział mi prosto do ucha
- Idiota! -krzyknęłam
- Haha no chyba ty -powiedział i wyszedł z kuchni. Sama udałam się do swojego pokoju, gdzie siedzącego na łóżku zastałam Seweryna - Co ty tu robisz? -zapytałam i tym samym momencie co wstał podszedł do mnie i wbił się w moje usta
- Nie mogę tak dłużej rozumiesz? Nie mogę - powiedział, widziałam w jego oczach ból. - Wiem że przez to co zaraz powiem mnie znienawidzisz, co ja mówię? Ty mnie już nienawidzisz, sama mi to powiedziałaś... ale ja muszę - powiedział a ja stałam zdezorientowana przed nim - Na początek może to że... nigdy nie przestałem cię kochać - patrzałam na niego jak na durnia - Ale może nie będę ci wyjaśniać tylko ci pokażę, sięgnął po coś do kieszeni i po chwili wyciągnął przed siebie rękę na której wisiała bransoletka... Ale nie zwykła.. Moje oczy momentalnie zaszły łzami... To on... Nie próbowałam już nawet zatrzymywać łez, które wypłynęły z moich oczu, mój wzrok wędrował z mojej ręki na jego, gdzie widniały identyczne bransoletki tylko że na mojej pisało... Seweryn, chwyciłam małe serduszko z jego bransoletki i odwróciłam w właściwą stronę, myślałam że zwali mnie z nóg...
- Jak? Jak ty mogłeś!? - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.
Rozdział 4
- Jak? Jak ty mogłeś!? - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.
Wyswobodziłam się z jego ramion i nie patrząc na niego szepnęłam
- Wyjdź - wypowiedziane było to tak cicho że nie wiedziałam czy to usłyszał, jednak po chwili po pokoju rozniosło się trzaśnięcie drzwiami i już wiedziałam że go nie ma. Powoli podeszłam do łóżka na które się rzuciłam i zaczęłam płakać.
- Mogę? - usłyszałam ciche pukanie i szept Poli, pokiwałam twierdząco głową i po chwili siedziałam przytulona do niej
- To on... To Seweryn... Dlatego od początku mi się podobał... - szepnęłam i na nowo zaczęłam płakać.
- Ten Seweryn? -zapytała widocznie zdziwiona, sama widziała go może 5 razy, ale dużo wie z moich opowieści. - Co teraz? - zapytała
- Nie wiem... - szepnęłam - Z jednej strony go nienawidzę, a z drugiej go kocham, chciałbym na nowo spróbować... - przerwałam bo do pokoju weszła Julka i spojrzała na nas i po chwili we trzy siedziałyśmy przytulone.
- Ja nie mogę tu zostać - powiedziałam nagle, wstałam, wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam do niej wrzucać po kolei ciuchy.
- Miśka, proszę... - szepnęła Pola i zaczęła wyciągać z walizki ubrania z z powrotem kładła je na półkę. - Nie pozwolę ci wyjechać, słyszysz... Nie teraz - powiedziała, spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach łzy.
- Dobrze - westchnęłam i przytuliłam najpierw Polę, a później Julkę, mimo że nie znamy się długo bardzo się z Julką zżyłam...
- Dziewczyny chodźcie na obiad! - usłyszałyśmy wołanie Ksawerego i wszystkie zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do kuchni gdzie siedzieli już chłopacy... Brakowało tylko jego. Usiadłyśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
Po obiedzie postanowiłam udać się na spacer, ubrałam buty i tak jak byłam ubrana wyszłam z domu
- Michalina czekaj! - usłyszałam wołanie i zobaczyłam biegnącego w swoją stronę Seweryna, od razu przyspieszyłam kroku jednak nic to nie dało, bo złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną - szepnął i spojrzał mi w oczy...
Rozdział 5
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną - szepnął i spojrzał mi w oczy... Pokręciłam przecząco głową i pobiegłam przed siebie, moje policzki zostały zalane słonymi łzami, biegłam przed siebie nie wiedząc nawet gdzie zmierzam... Nawet nie wiem kiedy mój bieg się skończył, a ja się zatrzymałam, usiadłam na pierwszej ławce i rozpadłam się na kawałki...
- Płacz... ale nie z mojego powodu - usłyszałam cichy szept i zorientowałam się że on stoi, a właściwie kuca przede mną. Spojrzałam na niego i pękłam, mocno wtuliłam się w jego ramiona. Tego mi brakowało, nadal jestem na niego cholernie zła... ale potrzebuje go, wszystkie wspomnienia wróciły.
- Nie zostawiaj mnie - szepnęłam i próbowałam się choć trochę uspokoić.
- Nie zostawię - powiedział i mocniej mnie do siebie przytulił. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale jak się od niego oderwałam wokół nas było ciemno - Wracajmy do domu - powiedział, a ja przytaknęłam i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie puścił mnie nawet na sekundę.
- Jesteśmy - krzyknęłam i w holu pojawiła się cała czwórka patrząc na nas
- Gdzie ty tak długo byłaś? - zapytał Ksawery i przytulił mnie mocno - Martwiłem się - szepnął mi do ucha tak że tylko ja usłyszałam.
- Chcecie coś do jedzenia? -zapytała Pola, a ja pokiwałam przecząco głową
- Idę się położyć - powiedziałam i popatrzałam na Seweryna że ma iść ze mną
- Idziemy zaraz do klubu idziecie? - zapytał
- Jestem zmęczona - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit
- Mogę? - usłyszałam pytanie i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Seweryn. Pokiwałam twierdząco głową i po chwili już leżał obok mnie. Teraz nie potrzebne mi były jakiekolwiek słowa, kiedyś pewnie do tego wrócimy, ale nie teraz.
Położyłam głowę na jego brzuchu i się w niego wtuliłam.
- Czy jest szansa że... - pokręciłam przecząco głową
- Nie teraz - szepnęłam i poczułam jak jego napięty brzuch powoli się rozluźnia.
Obudziłam sie i spostrzegłam że nadal leżę na jego brzuchu. Zegarek wskazywał chwilę po 2, powoli wstałam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam. Poszłam jeszcze do kuchni, napiłam się i wróciłam z powrotem do pokoju .Gdy się już położyłam on mnie mocno do siebie przytulił
- Gdzie mi uciekłaś ? -zapytał zaspanym głosem
- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego? -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...
Rozdział 6
- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego? -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...
Obudziłam się i od razu w mojej głowie pojawiło się pytanie "Czy to się stało na prawdę?" Podniosłam rękę do swoich ust i opuszkami palców przejechałam po nich.
- Dzień Dobry - usłyszałam obok swojego ucha jego aksamitny głos. Delikatnie musnął mój policzek, co przekonało mnie w tym że to wszystko nie było snem. - Wyspałaś się? - zapytał i przytulił mnie do swojego torsu. Pokiwałam twierdząco głową, nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero po kilku minutach odzyskałam mowę
- Przepraszam - szepnęłam i spojrzałam w jego oczy, nic nie powiedział tylko musnął ustami moje czoło
- To ja powinienem to powiedzieć i powtarzać ci to w kółko - powiedział i pogłaskał mnie czule po włosach.
- Ej śpiochy wstawajcie! - usłyszałam krzyk Eryka i po chwili bez pukania wparował do mojego pokoju, za co oberwał poduszką
- A zapukać to nie łaska? - zapytałam wściekła - Co jakbym była goła? - zapytałam i zdałam sobie sprawę że obydwaj się na mnie patrzą
- Wiesz.... myślę że Seweryn by się cieszył - powiedział z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy i wybiegł z pokoju zanim kolejna poduszka zdążyła do niego dolecieć. Spojrzałam na Seweryna, który z wielkim uśmiechem na twarzy wpatrywał się we mnie.
- Idźcie wszyscy do diabła - rzuciłam i wybiegłam z pokoju. Udałam się do kuchni gdzie siedziała Julka i Pola - Siema - powiedziałam i cmoknęłam każdą w policzek.
- Jak tam noc minęła? - zapytała Pola i popatrzała na mnie znacząco
- Było ostro - usłyszałam za sobą głos i po chwili się przytulił do moich pleców
- Hahhahaha, marzenia - powiedziałam i zwinnie wywinęłam się z jego ramion. Podeszłam do lodóki i wyciągnęłam potrzebne składniki na zrobienie omletów.
5 godzin później.
- Koteeekk - mruknął mi do ucha, jednak nie zareagowałam tylko w dalej wpatrywałam się w telewizor. - Kochanie - szepnął, jednak dalej nie reagowałam. Niech się trochę pomęczy. Po chwili poczułam jak sę unoszę
- Puść mnie - krzyczałam, jednak na nic się to nie zdało. Po chwili znaleźliśmy się w łazience, postawił mnie pod prysznicem, wszedł i zamknął kabinę.
- Odezwiesz się czy chcesz być mokra? - zapytał, a ja czułam jak na moje usta wkrada się na usta, jednak się nie odezwałam - Masz ostatnią sz... - zamknęłam jego usta pocałunkiem, po chwili poczułam jak woda skapuje na nas.
- Idiota! - oderwałam się od jego ust
- Nie odezwałaś się - powiedział, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech
- To teraz nie bd sie wcale odzywać...
Hej :)
Tu są rozdziały które były na tamtym blogu, a już wkrótce, może nawet dziś pojawi się 7 rozdział ;)
Siema!
Jestem Michalina, znajomi wołają na mnie Miśka. Mam 17 lat. Z mojego wyglądu to nie za wiele, bo nie ma nic szczególnego. Mam długie brązowe włosy, brązowe oczy, nie jestem ani za gruba ani za chuda... Dobra to chyba tyle.
Mam młodszą siostrę która obecnie ma 4 latka, najlepszego przyjaciela na świecie czyli Ksawerego, jest on moim kuzynem i mimo że mieszkamy daleko od siebie utrzymujemy kontakt. Moim wsparciem gdy go nie ma jest również moja najlepsza przyjaciółka Pola, znamy się od przedszkola ale było by za prosto żebyśmy się od samego początku przyjaźniły nie? No właśnie, na początku można powiedzieć że byłyśmy wrogami, dokuczałyśmy sobie na każdym kroku, ciągnęłyśmy się nawzajem za włosy, przepychałyśmy się itp, aż do trzeciej klasy podstawówki, gdy nasza pani umieściła nas mimo naszych sprzeciwów w jednym pokoju na zielonej szkole. Na początku było to istne piekło, ale później zaczęło się wszystko zmieniać i zostałyśmy przyjaciółkami, wszyscy o tym wiedzieli oprócz naszych rodziców, oni po dzień dzisiejszy myślą że siebie nienawidzimy, dlatego pewnego dnia...
- Michalina wstawaj bo spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam krzyk mamy z dołu, więc szybko wstałam i zaczęłam się szykować do szkoły. Ubrałam się w To i zeszłam na dół do kuchni, gdzie na stole stało przygotowane śniadanie i oczywiście karteczka od mamy że musiała już wyjść do pracy bo by się spóźniła i życzyła mi powodzenia na zakończeniu roku szkolnego. Położyłam kartkę na blacie i zabrałam się za jedzenie śniadania, co przerwał mi dzwonek do drzwi. Zostawiłam niedokończone śniadanie i zabierając torebkę poszam otworzyć drzwi za którymi stała Pola.
- Hej - przywitałyśmy się buziakiem w policzek i z wspaniałymi humorami poszłyśmy do szkoły
- Nareszcie wakacje! - pisnęła moja przyjaciółka gdy tylko opuściłyśmy bramy szkoły. w spaniałych humorach ruszyłyśmy w stronę swoich domów, wtedy byłam pewna że nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru, jednak si myliłam. Gdy tylko weszłam do domu zostałam wezwana do salonu gdzie o dziwo siedzieli moi rodzice i rodzice Poli, spojrzałam na nich zdziwiona.
- Michalina - zaczął mój ojciec poważnie, co mnie bardzo zdziwiło, bo mówił tak gdy miał jakąś złą wiadomość do przekazania, albo jak coś zrobiłam. - Powiem prosto z mostu, mamy dość waszego zachowania - wiedziałam że mówił o mnie i Poli - dlatego dajemy wam cały miesiąc na pogodzenie się - powiedział a ja spojrzałam na niego jak na idiotę - Radzę ci się spakować bo za 7 godzin razem wyjeżdżacie do naszego domku nad morzem - dokończył swoją wypowiedź, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. w głębi duszy skakałam z radości bo nie będę musiała spędzać wakacji z nimi, tylko będę z Polą, ale na zewnątrz musiałam udawać, co było ciężkie. Bez słowa wstałam i udałam sie do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Przerwałam dopiero wtedy gdy mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na wyświetlacz - Ksawery - bez wahania odebrałam
- No hej - powiedziałam szczęśliwa
- Już wiesz? - zapytał
- Ale co? - zapytałam, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi
- Spędzamy razem wakacje! - krzyknął do telefonu a ja nie wiedziałam co powiedzieć
- To ty zaproponowałeś rodzicom wyjazd mój i Poli - powiedziałam poważnie,
- A kto inny i tak wiem że się cieszysz - powiedział, to fakt.. cieszyłam sie jak głupia
- Kto jeszcze jedzie? - zapytałam bo dobrze wiedziałam że skoro mamy tak duży dom, to Ksawery to wykorzysta
- Eryk z dziewczyną i Seweryn - powiedział i mój cały dobry humor gdzieś uciekł. Seweryn to chłopak, w którym zakochałam sie od pierwszego wejrzenia, jednak nigdy mu tego nie powiedziałam. Wiele razy jak byłam u Ksawerego, spotykałam sie z nim by mu to wyznać, jednak zawsze stchórzyłam. - Ej, Michalina jesteś tam? - zapytał, właśnie Michalina, on jako jedyny nie zależnie od sytuacji używa mojego pełnego imienia..
- Tak,tak jestem - powiedziałam
- Dobra ja kończę do zostało mi 5 godzina na pakowanie się - powiedział
- Nie tylko tobie - powiedziałam - Do zobaczenia
- Pa - powiedział i się rozłączył.
Biegałam po całym pokoju w poszukiwaniu moich kosmetyków, a także mojego drugiego stroju kąpielowego który gdzieś przepadł.
Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...
Rozdział 1
Godzina 17.30
Wszystkie walizki zniosłam na dół i powiedziałam tacie że możemy jechać. Przez całą drogę albo słuchałam muzyki, albo udawałam że śpię... Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, zresztą nigdy nie mam gdy jadę autem...
Na miejscu byliśmy po 3. Wyszłam z samochodu, wzięłam swoją walizkę i otworzyłam drzwi do domu. Powoli weszłam w zobaczyłam że w salonie pali się światło, zostawiłam walizkę w przedpokoju i udałam się i tamtym kierunku. Na kanapie siedział Ksawery, Eryk obok niego jakaś dziewczyna, domyślam się że jego i chłopak, z wcześniejszej rozmowy z moim kuzynem wywnioskowałam że to Seweryn.
- Hej - powiedziałam i wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Ksawery od razu wstał i zamknął mnie w swoich ramionach. Gdy już mnie puścił odwrócił się w stronę swoich przyjaciół i zaczął mi ich przedstawiać.
- To jest Seweryn - powiedział i wskazał na bruneta - To jest Julia dziewczyna Eryka, którego znasz - powiedział - A to jest moja kuzyneczka Michalina - powiedział i ścisnął mnie tak że myślałam że się uduszę. Podałam każdemu rękę i poszłam się pożegnać z ojcem, bo stwierdził że nie będzie nam przeszkadzać i jedzie do domu. Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do salonu.
- Kiedy przyjedzie Pola? -zapytał mnie Ksawery
- Nie wiem - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu
- A wy dalej udajecie? -zapytał i za pokiwałam głową i ziewnęłam ze zmęczenia. Później jeszcze coś tam do mnie mówił, ale najzwyczajniej w świecie odpłynęłam. Obudziłam się na chwilę, jak poczułam że zostaję podnoszona, ale to była dosłownie sekunda i moje powieki z powrotem opadły.
Obudziłam się i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11:57
- No to sobie pospałam - mruknęłam. Wstałam z łóżka i poszłam wyciągnąć ciuchy z walizki, która jakimś cudem znalazła się w moich pokoju. Pewnie Ksawery ją przyniósł. Wyciągnęłam z torby TO (zestaw po prawej) i udałam się do łazienki, którą na szczęście nie musiałam się z nikim dzielić bo znajdowała się w moim pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i postanowiłam zejść na dół. Gdy przechodziłam obok salonu zobaczyłam tam Erika z Julią. Jednak postanowiłam najpierw zjeść a później do nich dołączyć, koniec końców wzięłam do ręki jabłko i postanowiłam do nich dołączyć
- Hej - powiedziałam i usiadłam na fotelu na przeciwko ich. - Gdzie Ksawery? - zapytałam
- Pojechali na zakupy - powiedział i w ten sposób uzyskałam odpowiedź na pytanie którego nie zadałam jeszcze
- Aha -mruknęłam i zaczęłam jeść jabłko
- To jest twoje śniadanie? -zapytała mnie Julka, Ksawery chyba zdążył ich powiadomić o moich małych problemach z przeszłości, ale o tym kiedy indziej.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- O nie moja droga - powiedział Eryk i już po chwili zniknął kuchni, skąd wyszedł z talerzem pełnym kanapek - Proszę i będziesz tu siedzieć dopóki nie zjesz - powiedział, wiedziałam że z nim nie ma żartów, ale to była porcja co najmniej jak dla małego słonia.
- Kochanie żartujesz sobie? -zapytała Julka Eryka widząc mój wzrok który wpatruje się w talerz - Przecież nawet ty nie jesz tyle na śniadanie- powiedziała na co wybuchłam śmiechem
- No dobra, ale połowa ma zniknąć - powiedział, a ja już bardziej chętnie wzięłam się za jedzenie.
Pół godziny później
- Jesteśmy! - usłyszeliśmy, a ja jak na jakieś zawody zerwałam się i pobiegłam do kuchni zobaczyć co kupili - Jak już tu jesteś to powkładaj to do półek - powiedział i zniknął by po chwili wnieś kolejne torby. Powyciągałam wszystko, pochowałam, a później udałam się do swojego pokoju po telefon który od jakiegoś czasu dzwonił. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam
- No nareszcie! - usłyszałam głos mojej przyjaciółki
- Hej, miło się słyszeć - powiedziałam sarkastycznie
- Za chwilę wyjeżdżam więc powinnam tak ok 19 być na miejscu - powiedziała
- To super, będziemy w domu - powiedziałam
- Muszę kończyć - powiedziała to tak cicho że ledwo słyszałam i szybko się rozłączyła pewnie któryś z jej rodziców wszedł do pokoju. Położyłam telefon na jego wcześniejszym miejscu i zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy siedzieli
- To dzisiaj plaża? -zapytał Seweryn
- Ale jest zimno - powiedziałam i na mojej twarzy pojawił się grymas
- No to krótki spacer - powiedział Eryk i na tym przystało
- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.
Rozdział 2
- A zapomniałabym - powiedziałam gdy byłam już w połowie schodów - Ok 19 powinna przyjechać Pola - dokończyłam swoją wypowiedź i poszłam założyć na siebie coś cieplejszego jeszcze.
Przebrana w cieplejsze ciuchy zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie gotowa reszta
- Dłużej nie można było? - zapytał Ksawery, mój wzrok jakby mógł zabijać bo przysięgam że on by leżał już martwy
- To idziemy - powiedziałam i razem z Julką poszłyśmy przodem zostawiając chłopaków z tyłu.
Ok 17 weszliśmy do domu, od razu poszłam do kuchni i zrobiłam wszystkim herbatę.
- Zabije tego kto rzucił takim pomysłem - powiedziałam trzęsąc się z zimna. Spojrzałam po wszystkich i mój wzrok zatrzymał się na Eryku.
- Daj mi żyć! - krzyknął i zaczął uciekać po całym domu a ja zaczęłam go gonić, jednak nic mi to nie dało bo on był sporo szybszy.
- Michalina odpuść! - usłyszałam krzyk Ksawerego, z nutką rozbawiania w głosie
- Dobra - odparłam i zdyszana usiadłam na moim wcześniejszym miejscu
- Serio? -usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się i zobaczyłam wychylającą się głowę Eryka zza drzwi. Rozbawiona przytaknęłam głową, a jego postać już cała pokazała się w kuchni.
- Coo robimy? - w całej kuchni rozniósł się jęk Ksawerego i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Za chwilę przyjeżdża Pola - powiedziałam spoglądając na zegarek - Ale może...
- Butelka! -krzyknął Eryk, no tak czego można się było po nim spodziewać?
- Jestem za! - powiedział Mój kuzyn i Seweryn
- Ale na pewno nie na trzeźwo - powiedziałam
- Na początku trzeba jakoś zacząć, więc gramy! - mój kuzyn zadecydował i zabierając z sobą butelkę udaliśmy się do salonu. Usiedliśmy na ziemi i się zaczęło, jak to zawsze na początku nudno.
18:47
- Hej! - usłyszałam krzyk Poli i po chwili wraz z swoim ojce pojawiła się w salonie, wszyscy się przywitali a jak to ja oczywiście tylko z jej ojcem. Była jeszcze gadka że mamy być grzeczni bla bla bla... i zostaliśmy sami, dopiero wtedy rzuciłyśmy się na siebie i zaczęłyśmy się głośno śmiać
- Grasz z nami nie? - zapytałam choć dobrze wiedziałam jaka bd odpowiedź. Usiedliśmy z powrotem i gra się zaczęła na nowo...
3 godziny później
- Hmmm Pocałuj Miśke - powiedziała Julka, a do mnie dopiero teraz dotarło co ona powiedziała - Ale wiesz na czym polega całowanie nie? - zapytała z śmiechem Seweryna. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem jednak nic to nie dało - Hmm Kochana ile by wam tu dać... niech bd 5 minut całowania - klasnęła szczęśliwa w ręce, a ja myślałam już tylko o tym by przy najbliższej okazji ją zabić. Po chwili już obok mnie siedział Seweryn, delikatnie chwycił mój podbródek i patrzał mi w oczy jakby czekał na pozwolenie, postanowiłam to już mieć za sobą. Delikatnie musnęłam jego usta i się zaczęło. Nawet nie zorientowałam się że minęło już 5 minut, z wielką niechęcią oderwałam się od jego ust.
- Kręć Ksawery! - powiedział Eryk... w tamtym momencie film mi się już całkowicie urwał.
Obudziłam się i ledwo co podniosłam powieki puściłam je z powrotem, wstać nawet nie próbowałam, głowę miałam tak ciężką jakby przybitą gwoździami. Chciałam się odwrócić na drugą stronę jednak napotkałam przeszkodę, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam te głębokie niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Wtedy już kompletnie nie wiedziałam co jest wgrane
- Czy... - czułam jak w moim gardle robi się wielka gula
- Nie - odparł i uśmiechnął sie przyjaźnie, odetchnęłam z ulgą i wpatrywałam się w sufit. Gdy chciałam wstać zorientowałam się że jestem w samej koszulce chłopaka, spojrzałam na niego zdziwiona - Wiedziałem że nic nie będziesz pamiętać - powiedział widocznie rozbawiony tą sytuacją.
Chciałam mu zabrać kołdrę, by móc się przebrać, jednak ja skutecznie przytrzymał - Serio nic nie pamiętasz? -zapytał z nadzieją patrząc mi w oczy, a ja pokręciłam przecząco głową
- Przepraszam - szepnęłam, czułam się winna. Chciałabym wiedzieć co wczoraj się działo
- Nie przepraszam - powiedział - I weź to - podał mi kołdrę, którą się zasłoniłam i udałam się do łazienki, po chwili moja głowa się z niej wychyliła
- Podasz mi jakieś moje ciuchy? - zapytałam i patrzałam jak wstał z łóżka i stał przed szafą, po chwili stał przed drzwiami z moimi majtkami i swoją koszulką
- Chodziło mi o moje ciuchy - powiedziałam
- Wczoraj ci to nie przeszkadzało - powiedział i już więcej go nie słuchałąm bo zamknęłam drzwi, jednak błędem było to że nie zamknęłam ich na klucz i gdy stałam już pod prysznicem usłyszałam jak drzwi sie otwierają
- Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...
Rozdział 3
Masz tu swój żel, bo wątpię że chcesz moim - powiedział i rzeczywiście, średnio odpowiadał mi ten zapach...
Wyszłam z pod prysznica i ubrałam sie w ciuchy które dał mi Seweryn. Wyszłam z łazienki i udałam się od razu do swojego pokoju, wyciągnęłam z szafy jakieśsensowniejsze ciuchy . Przebrałam się i gdy chciałam wejść do łazienki odbiłam się do drzwi. Spróbowałam ponownie, ale były zamknięte
- Już już - usłyszałam i po chwili przede mną stał Seweryn z samym ręczniku
- Co ty tu robisz? -zapytałam
- Yyy... Musiałem gdzieś wziąć prysznic nie? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie
- Aha... Możesz kończyć - powiedziałam, wepchnęłam go z powrotem do łazienki i zamknęłam za nim drzwi, słyszałam jak się śmieje... Co on ze mną robi? Przecież ja go nie znam. Zebrałam wszystkie myśli, na twarz przykleiłam uśmiech i zeszłam na dół, gdzie siedziały dziewczyny, a raczej leżały na stole. Ja o dziwo się tak źle nie czułam.. może na początku...
- Kacyk męczy? - zapytałam ze śmiechem i wzięłam z lodówki butelkę wody
- Weź mów ciszej - jęknęła Pola, a ja sie roześmiałam przez co zostałam zmierzona morderczym wzrokiem
- Już dobra - westchnęłam i usiadłam obok Julki
- Jakim cudem tobie nic nie jest? Wypiłaś chyba więcej niż chłopaki - powiedziała Julka, a ja patrzałam na nią jak na wariatkę.
- Siema! - usłyszałam za sobą głos który od rana nie daje mi spokoju. Po chwili czułam jak się podnoszę i po chwili znowu siedzę ale już nie na krześle
- Czy wy...? - zaczęła Pola, nic nie mówiłam, a on też się nie odzywał. - Jesteście razem? -zapytała, a ja nadal milczałam, widać było że on też nie ma zamiaru odpowiadać
- Jak chcecie - powiedziała Julka i razem wyszły z kuchni zostawiając mnie z nim samą.
Nie ruszyłam się, nie odezwałam,po prostu siedziałam w bezruchu...
- Co się wczoraj stało? - w końcu odważyłam się odezwać, jednak on milczał- Odpowiedz! - podniosłam głos
- Po pierwsze nie krzycz na mnie! - krzyknął i stanął na przeciwko mnie - A po drugie chcesz wiedzieć to proszę bardzo - powiedział już spokojniej- Jakbym był bardziej pijany pewnie bym zrobił to co chciałaś, a właściwie byłem pijany, ale... ale ty.. ty jesteś jak... jak jakieś lekarstwo? - szepnął i dopiero wtedy na mnie spojrzał - Nie potrafiłem... nie potrafiłem zrobić tego z myślą że nic nie będziesz pamiętać, że będziesz być może żałować... - ostatnie słowa wyszeptał tak cicho że ledwo
- Jest coś jeszcze nie? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź
- Tak... Ale to nie ważne - powiedział i wyszedł z kuchni. Usiadłam przy blacie i zakryłam twarz w dłoniach - Co ja najlepszego zrobiłam? - zapytałam sama siebie. Po chwili czułam jak ktoś mnie przytula, te perfumy poznałabym nawet z kilometra, tylko jedna osoba takich używa.
- Dzisiaj idziemy na imprezę! - powiedział mi prosto do ucha
- Idiota! -krzyknęłam
- Haha no chyba ty -powiedział i wyszedł z kuchni. Sama udałam się do swojego pokoju, gdzie siedzącego na łóżku zastałam Seweryna - Co ty tu robisz? -zapytałam i tym samym momencie co wstał podszedł do mnie i wbił się w moje usta
- Nie mogę tak dłużej rozumiesz? Nie mogę - powiedział, widziałam w jego oczach ból. - Wiem że przez to co zaraz powiem mnie znienawidzisz, co ja mówię? Ty mnie już nienawidzisz, sama mi to powiedziałaś... ale ja muszę - powiedział a ja stałam zdezorientowana przed nim - Na początek może to że... nigdy nie przestałem cię kochać - patrzałam na niego jak na durnia - Ale może nie będę ci wyjaśniać tylko ci pokażę, sięgnął po coś do kieszeni i po chwili wyciągnął przed siebie rękę na której wisiała bransoletka... Ale nie zwykła.. Moje oczy momentalnie zaszły łzami... To on... Nie próbowałam już nawet zatrzymywać łez, które wypłynęły z moich oczu, mój wzrok wędrował z mojej ręki na jego, gdzie widniały identyczne bransoletki tylko że na mojej pisało... Seweryn, chwyciłam małe serduszko z jego bransoletki i odwróciłam w właściwą stronę, myślałam że zwali mnie z nóg...
- Jak? Jak ty mogłeś!? - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.
Rozdział 4
- Jak? Jak ty mogłeś!? - teraz już nie krzyczałam, ja się darłam. Nie wiem nawet kiedy stałam na przeciwko niego i pięściami okładałam różne części jego ciała,nawet nie próbował się bronić, po chwili ktoś odciągnął mnie od niego i mocno do siebie przytulił. - Zostawcie nas samych - szepnęłam w stronę przyjaciół którzy przybiegli słysząc krzyki.
Wyswobodziłam się z jego ramion i nie patrząc na niego szepnęłam
- Wyjdź - wypowiedziane było to tak cicho że nie wiedziałam czy to usłyszał, jednak po chwili po pokoju rozniosło się trzaśnięcie drzwiami i już wiedziałam że go nie ma. Powoli podeszłam do łóżka na które się rzuciłam i zaczęłam płakać.
- Mogę? - usłyszałam ciche pukanie i szept Poli, pokiwałam twierdząco głową i po chwili siedziałam przytulona do niej
- To on... To Seweryn... Dlatego od początku mi się podobał... - szepnęłam i na nowo zaczęłam płakać.
- Ten Seweryn? -zapytała widocznie zdziwiona, sama widziała go może 5 razy, ale dużo wie z moich opowieści. - Co teraz? - zapytała
- Nie wiem... - szepnęłam - Z jednej strony go nienawidzę, a z drugiej go kocham, chciałbym na nowo spróbować... - przerwałam bo do pokoju weszła Julka i spojrzała na nas i po chwili we trzy siedziałyśmy przytulone.
- Ja nie mogę tu zostać - powiedziałam nagle, wstałam, wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam do niej wrzucać po kolei ciuchy.
- Miśka, proszę... - szepnęła Pola i zaczęła wyciągać z walizki ubrania z z powrotem kładła je na półkę. - Nie pozwolę ci wyjechać, słyszysz... Nie teraz - powiedziała, spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach łzy.
- Dobrze - westchnęłam i przytuliłam najpierw Polę, a później Julkę, mimo że nie znamy się długo bardzo się z Julką zżyłam...
- Dziewczyny chodźcie na obiad! - usłyszałyśmy wołanie Ksawerego i wszystkie zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do kuchni gdzie siedzieli już chłopacy... Brakowało tylko jego. Usiadłyśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
Po obiedzie postanowiłam udać się na spacer, ubrałam buty i tak jak byłam ubrana wyszłam z domu
- Michalina czekaj! - usłyszałam wołanie i zobaczyłam biegnącego w swoją stronę Seweryna, od razu przyspieszyłam kroku jednak nic to nie dało, bo złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną - szepnął i spojrzał mi w oczy...
Rozdział 5
- Puść mnie - wycedziłam przez zęby i spojrzałam na niego wrogo.
- Porozmawiaj ze mną - szepnął i spojrzał mi w oczy... Pokręciłam przecząco głową i pobiegłam przed siebie, moje policzki zostały zalane słonymi łzami, biegłam przed siebie nie wiedząc nawet gdzie zmierzam... Nawet nie wiem kiedy mój bieg się skończył, a ja się zatrzymałam, usiadłam na pierwszej ławce i rozpadłam się na kawałki...
- Płacz... ale nie z mojego powodu - usłyszałam cichy szept i zorientowałam się że on stoi, a właściwie kuca przede mną. Spojrzałam na niego i pękłam, mocno wtuliłam się w jego ramiona. Tego mi brakowało, nadal jestem na niego cholernie zła... ale potrzebuje go, wszystkie wspomnienia wróciły.
- Nie zostawiaj mnie - szepnęłam i próbowałam się choć trochę uspokoić.
- Nie zostawię - powiedział i mocniej mnie do siebie przytulił. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale jak się od niego oderwałam wokół nas było ciemno - Wracajmy do domu - powiedział, a ja przytaknęłam i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie puścił mnie nawet na sekundę.
- Jesteśmy - krzyknęłam i w holu pojawiła się cała czwórka patrząc na nas
- Gdzie ty tak długo byłaś? - zapytał Ksawery i przytulił mnie mocno - Martwiłem się - szepnął mi do ucha tak że tylko ja usłyszałam.
- Chcecie coś do jedzenia? -zapytała Pola, a ja pokiwałam przecząco głową
- Idę się położyć - powiedziałam i popatrzałam na Seweryna że ma iść ze mną
- Idziemy zaraz do klubu idziecie? - zapytał
- Jestem zmęczona - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit
- Mogę? - usłyszałam pytanie i spojrzałam w stronę drzwi, w których stał Seweryn. Pokiwałam twierdząco głową i po chwili już leżał obok mnie. Teraz nie potrzebne mi były jakiekolwiek słowa, kiedyś pewnie do tego wrócimy, ale nie teraz.
Położyłam głowę na jego brzuchu i się w niego wtuliłam.
- Czy jest szansa że... - pokręciłam przecząco głową
- Nie teraz - szepnęłam i poczułam jak jego napięty brzuch powoli się rozluźnia.
Obudziłam sie i spostrzegłam że nadal leżę na jego brzuchu. Zegarek wskazywał chwilę po 2, powoli wstałam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam. Poszłam jeszcze do kuchni, napiłam się i wróciłam z powrotem do pokoju .Gdy się już położyłam on mnie mocno do siebie przytulił
- Gdzie mi uciekłaś ? -zapytał zaspanym głosem
- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego? -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...
Rozdział 6
- Nigdzie nie uciekłam i nie mam zamiaru - powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem. W tej pozycji nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. - Chcesz tego? -zapytał szeptem spoglądając w ciemnościach moje usta. Nic nie powiedziałam tylko lekko musnęłam jego usta...
Obudziłam się i od razu w mojej głowie pojawiło się pytanie "Czy to się stało na prawdę?" Podniosłam rękę do swoich ust i opuszkami palców przejechałam po nich.
- Dzień Dobry - usłyszałam obok swojego ucha jego aksamitny głos. Delikatnie musnął mój policzek, co przekonało mnie w tym że to wszystko nie było snem. - Wyspałaś się? - zapytał i przytulił mnie do swojego torsu. Pokiwałam twierdząco głową, nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero po kilku minutach odzyskałam mowę
- Przepraszam - szepnęłam i spojrzałam w jego oczy, nic nie powiedział tylko musnął ustami moje czoło
- To ja powinienem to powiedzieć i powtarzać ci to w kółko - powiedział i pogłaskał mnie czule po włosach.
- Ej śpiochy wstawajcie! - usłyszałam krzyk Eryka i po chwili bez pukania wparował do mojego pokoju, za co oberwał poduszką
- A zapukać to nie łaska? - zapytałam wściekła - Co jakbym była goła? - zapytałam i zdałam sobie sprawę że obydwaj się na mnie patrzą
- Wiesz.... myślę że Seweryn by się cieszył - powiedział z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy i wybiegł z pokoju zanim kolejna poduszka zdążyła do niego dolecieć. Spojrzałam na Seweryna, który z wielkim uśmiechem na twarzy wpatrywał się we mnie.
- Idźcie wszyscy do diabła - rzuciłam i wybiegłam z pokoju. Udałam się do kuchni gdzie siedziała Julka i Pola - Siema - powiedziałam i cmoknęłam każdą w policzek.
- Jak tam noc minęła? - zapytała Pola i popatrzała na mnie znacząco
- Było ostro - usłyszałam za sobą głos i po chwili się przytulił do moich pleców
- Hahhahaha, marzenia - powiedziałam i zwinnie wywinęłam się z jego ramion. Podeszłam do lodóki i wyciągnęłam potrzebne składniki na zrobienie omletów.
5 godzin później.
- Koteeekk - mruknął mi do ucha, jednak nie zareagowałam tylko w dalej wpatrywałam się w telewizor. - Kochanie - szepnął, jednak dalej nie reagowałam. Niech się trochę pomęczy. Po chwili poczułam jak sę unoszę
- Puść mnie - krzyczałam, jednak na nic się to nie zdało. Po chwili znaleźliśmy się w łazience, postawił mnie pod prysznicem, wszedł i zamknął kabinę.
- Odezwiesz się czy chcesz być mokra? - zapytał, a ja czułam jak na moje usta wkrada się na usta, jednak się nie odezwałam - Masz ostatnią sz... - zamknęłam jego usta pocałunkiem, po chwili poczułam jak woda skapuje na nas.
- Idiota! - oderwałam się od jego ust
- Nie odezwałaś się - powiedział, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech
- To teraz nie bd sie wcale odzywać...
Hej :)
Tu są rozdziały które były na tamtym blogu, a już wkrótce, może nawet dziś pojawi się 7 rozdział ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)