sobota, 31 sierpnia 2013
Rozdział 1 NOWE OPOWIADANIE! My better life
- Wracaj tutaj w tej chwili ! - krzyknęła, jednak ja nie zwracałam uwagi na jej rozkazy. Szybko weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz, by nie mogła wejść, wyciągnęłam z szafy dużą walizkę i zaczęłam wrzucać do niej po kolei moje ciuchy, następnie je jakoś w miarę ułożyłam i poszłam do łazienki p moje kosmetyki. Dopakowałam je i z trudem dopięłam walizkę, drobiazgi wrzuciłam do torebki w tym klucz do pokoju u taty i dokumenty. Zapięłam torebkę wzięłam do jednej ręki walizkę, do drugiej mój kask i udałam się do drzwi wyjściowych.
- Jeśli teraz wyjdziesz to nie masz po co wracać - krzyknęłam nawet nie ruszając się z salonu.
- I dobrze, nie mam najmniejszego zamiaru tego robić! Ojciec dobrze zrobił zostawiając cię ! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Może nie powinnam tego drugiego zdania mówić, ale mnie poniosło. Mądrym najlepiej być po fakcie, jak to moja babcia mówi. Wsadziłam walizkę do bagażnika mojego lamborghini, wsiadłam na miejsce kierowcy ostatni raz patrząc na dom i odjechałam z piskiem opon.
Przede mną godzina drogi, która ciągła się niemiłosiernie długo.
*** Godzinę później ***
Wjechałam na podjazd, po gazowałam trochę auto, w oknie od razu pojawiła się twarz Julie która po chwili zniknęła. Wyciągnęłam walizkę i poszłam w stronę drzwi. Otworzyła mi je nikt inny jak mały skarb który od razu się na mnie rzucił
- Vanessa! - krzyknęła, a ja zaczęłam się śmiać
- Też miło cię widzieć -powiedziałam
- Julie, ile razy mam Ci powtarzać że masz nie otwierać drzwi do puki ja nie przyjdę!? - usłyszałam krzyk i po chwili kroki zbliżające się w naszą stronę. Chwilę później przede mną stał wysoki blondyn z przydługimi włosami i błękitnymi oczami.
- Y...Ja przyjechałam do ojca - powiedziałam trochę zmieszana i nie zwracałam już uwagi że dziewczynka dalej jest do mnie przytulona.
- Przepraszam, do kogo? - zapytał widocznie rozbawiony
- Przepraszam, a co cie to? - zapytałam takim tonem jak on
- Yy... A to mnie to że ja tutaj mieszkam - powiedział z ironią - A teraz powiedz do kogo? - zapytał ponownie
- Do ojca - powiedziałam i razem z Julie minęłyśmy go w drzwiach. Wzięłam swoją walizkę i udałam się do swojego pokoju na piętrze. Poszukałam klucza w torebce i otworzyłam moje małe królestwo . Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam się rozpakowywać.
- Nessi! -usłyszałam krzyk Julie
- Już idę skarbie! - krzyknęłam i resztę ciuchów zostawiłam sobie na potem. Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i zeszłam na dół skąd dobiegał głos. Weszłam do salonu i ujrzałam tego chłopaka co mi otworzył drzwi
- Vanessa - powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę rękę
- Matt - uścisnął ją - Mam takie pytanie - powiedział niepewnie
- No?
- Ty tak na serio? - zapytał
- Ale co? - zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi
- Z tym ojcem
- Nie tak sobie powiedziałam - odparłam
- Spoko, nie musisz być od razu wredna - powiedział
- Ty jej jeszcze nie znasz - zaśmiał się głos za mną
- Tato! - krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę
- Co cię tu sprowadza? - zapytał ze śmiechem gdy już się od niego oderwałam
- Po pierwsze mama - powiedziałam i się skrzywiłam - powiem później, a po drugie za niedługo i tak bym przyjechała bo zawody, przygotowania, a mama nie pozwala mi jeździć - powiedziałam - Czyli masz mnie pół roku na głowie - uśmiechnęłam się
- A tam na głowie, czemu aż pół roku? -zapytał
- Postanowiłam też wystartować moim drugim skarbem
- To na podjeździe jest twoje? - zapytał nie dowierzając
- Tak się złożyło, że w zeszłym roku wygrałam niezłą sumkę, coś dorzuciłam i oto jest - uśmiechnęłam się
- No to nieźle - powiedział - Gratulacje - uścisnął mnie - A pro po poznałaś już Matta - powiedział
- Tsaa... O mało by mnie nie wpuścił mruknęłam
- Oj tam - powiedział rozbawiony Matt
- Idę do siebie się rozpakować, a później pójdę się przejechać - powiedziałam
- A zapomniałbym, w piwnicy masz coś przygotowane, w końcu za 3 miesiące kończysz siedemnastkę - powiedział
- Dzięki, nie trzeba było
- Jeszcze nie dziękuj bo nie wiesz za co
- Oj tam, na pewno się spodoba
- W to nie wątpię - powiedział,a ja poszłam do siebie. Weszłam szybko pod prysznic, ubrałam się w mój kombinezon, zabrałam kask i zeszłam do piwnicy. To co tam zobaczyłam przerosło moje wszelkie oczekiwania. Zawiązany w wstążki stał nowy, czerwony ninja kawasaki Może to nie szczyt marzeń, bo są lepsze i to dużo, ale mi to w szczególności wystarczy
- Dziękuję - krzyknęłam i usłyszałam śmiech taty. Odwiązałam wstążki, i wsiadłam na niego.
Hym... Nie wiem czy bd sie podobać, ale postanowiłam napisać takie opowiadanie, bo... bo tak mi sie podoba : P Mamnadzieję że wam również.
Jeśli wam się podoba to komentujcie :)
Mam pisać dalej
- Jeśli teraz wyjdziesz to nie masz po co wracać - krzyknęłam nawet nie ruszając się z salonu.
- I dobrze, nie mam najmniejszego zamiaru tego robić! Ojciec dobrze zrobił zostawiając cię ! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Może nie powinnam tego drugiego zdania mówić, ale mnie poniosło. Mądrym najlepiej być po fakcie, jak to moja babcia mówi. Wsadziłam walizkę do bagażnika mojego lamborghini, wsiadłam na miejsce kierowcy ostatni raz patrząc na dom i odjechałam z piskiem opon.
Przede mną godzina drogi, która ciągła się niemiłosiernie długo.
*** Godzinę później ***
Wjechałam na podjazd, po gazowałam trochę auto, w oknie od razu pojawiła się twarz Julie która po chwili zniknęła. Wyciągnęłam walizkę i poszłam w stronę drzwi. Otworzyła mi je nikt inny jak mały skarb który od razu się na mnie rzucił
- Vanessa! - krzyknęła, a ja zaczęłam się śmiać
- Też miło cię widzieć -powiedziałam
- Julie, ile razy mam Ci powtarzać że masz nie otwierać drzwi do puki ja nie przyjdę!? - usłyszałam krzyk i po chwili kroki zbliżające się w naszą stronę. Chwilę później przede mną stał wysoki blondyn z przydługimi włosami i błękitnymi oczami.
- Y...Ja przyjechałam do ojca - powiedziałam trochę zmieszana i nie zwracałam już uwagi że dziewczynka dalej jest do mnie przytulona.
- Przepraszam, do kogo? - zapytał widocznie rozbawiony
- Przepraszam, a co cie to? - zapytałam takim tonem jak on
- Yy... A to mnie to że ja tutaj mieszkam - powiedział z ironią - A teraz powiedz do kogo? - zapytał ponownie
- Do ojca - powiedziałam i razem z Julie minęłyśmy go w drzwiach. Wzięłam swoją walizkę i udałam się do swojego pokoju na piętrze. Poszukałam klucza w torebce i otworzyłam moje małe królestwo . Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam się rozpakowywać.
- Nessi! -usłyszałam krzyk Julie
- Już idę skarbie! - krzyknęłam i resztę ciuchów zostawiłam sobie na potem. Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i zeszłam na dół skąd dobiegał głos. Weszłam do salonu i ujrzałam tego chłopaka co mi otworzył drzwi
- Vanessa - powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę rękę
- Matt - uścisnął ją - Mam takie pytanie - powiedział niepewnie
- No?
- Ty tak na serio? - zapytał
- Ale co? - zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi
- Z tym ojcem
- Nie tak sobie powiedziałam - odparłam
- Spoko, nie musisz być od razu wredna - powiedział
- Ty jej jeszcze nie znasz - zaśmiał się głos za mną
- Tato! - krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę
- Co cię tu sprowadza? - zapytał ze śmiechem gdy już się od niego oderwałam
- Po pierwsze mama - powiedziałam i się skrzywiłam - powiem później, a po drugie za niedługo i tak bym przyjechała bo zawody, przygotowania, a mama nie pozwala mi jeździć - powiedziałam - Czyli masz mnie pół roku na głowie - uśmiechnęłam się
- A tam na głowie, czemu aż pół roku? -zapytał
- Postanowiłam też wystartować moim drugim skarbem
- To na podjeździe jest twoje? - zapytał nie dowierzając
- Tak się złożyło, że w zeszłym roku wygrałam niezłą sumkę, coś dorzuciłam i oto jest - uśmiechnęłam się
- No to nieźle - powiedział - Gratulacje - uścisnął mnie - A pro po poznałaś już Matta - powiedział
- Tsaa... O mało by mnie nie wpuścił mruknęłam
- Oj tam - powiedział rozbawiony Matt
- Idę do siebie się rozpakować, a później pójdę się przejechać - powiedziałam
- A zapomniałbym, w piwnicy masz coś przygotowane, w końcu za 3 miesiące kończysz siedemnastkę - powiedział
- Dzięki, nie trzeba było
- Jeszcze nie dziękuj bo nie wiesz za co
- Oj tam, na pewno się spodoba
- W to nie wątpię - powiedział,a ja poszłam do siebie. Weszłam szybko pod prysznic, ubrałam się w mój kombinezon, zabrałam kask i zeszłam do piwnicy. To co tam zobaczyłam przerosło moje wszelkie oczekiwania. Zawiązany w wstążki stał nowy, czerwony ninja kawasaki Może to nie szczyt marzeń, bo są lepsze i to dużo, ale mi to w szczególności wystarczy
- Dziękuję - krzyknęłam i usłyszałam śmiech taty. Odwiązałam wstążki, i wsiadłam na niego.
Hym... Nie wiem czy bd sie podobać, ale postanowiłam napisać takie opowiadanie, bo... bo tak mi sie podoba : P Mamnadzieję że wam również.
Jeśli wam się podoba to komentujcie :)
Mam pisać dalej
Rozdział 26 + koniec ;(
- Erik.. Proszę nie, ja nie chce - powiedziałam błagającym tonem - Ja nie potrafię - szepnęłam
- Kochanie,zrób to dla mnie - szepnął mi do ucha
- A nie możemy jutro? - zapytałam i spojrzałam z nadzieją w jego oczy
- Dobrze, trzymam cię za słowo - westchnął, a na mojej twarzy zagościł uśmiech, delikatny bo delikatny, ale jednak uśmiech- Idę się położyć - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam
Epilog
3 lata później
Po utraceniu dziecka, długo nie mogłam się pozbierać. Przez ponad rok wraz z Erikiem chodziłam na terapię, która dużo mi dała. Ukończyłam szkołę. 1,5 roku temu Erik poprosił mnie o rękę, było to 23 lipca, gdy byliśmy na wakacjach w Paryżu, oczywiści się zgodziłam. Kocham go całym sercem i nie wyobrażam sobie żeby ktoś miałby go kiedyś zastąpić.
Za 2 miesiące spodziewamy się Mariki i Matt'a. Już nie mogę się doczekać, czuję że będę najszczęśliwszą mamą pod słońcem.
Wiem że zawiodłam ale jak przeczytałam ostatnie 2 rozdziały jakieś smutne mi się wydawały i zakończyłam to... Mimo że koniec też nie najlepszy;(
Mam nadzieję że z chęcią przeczytacie pierwszy roz. nowego opowiadania które pojawi się już dzisiaj :D
- Kochanie,zrób to dla mnie - szepnął mi do ucha
- A nie możemy jutro? - zapytałam i spojrzałam z nadzieją w jego oczy
- Dobrze, trzymam cię za słowo - westchnął, a na mojej twarzy zagościł uśmiech, delikatny bo delikatny, ale jednak uśmiech- Idę się położyć - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam
Epilog
3 lata później
Po utraceniu dziecka, długo nie mogłam się pozbierać. Przez ponad rok wraz z Erikiem chodziłam na terapię, która dużo mi dała. Ukończyłam szkołę. 1,5 roku temu Erik poprosił mnie o rękę, było to 23 lipca, gdy byliśmy na wakacjach w Paryżu, oczywiści się zgodziłam. Kocham go całym sercem i nie wyobrażam sobie żeby ktoś miałby go kiedyś zastąpić.
Za 2 miesiące spodziewamy się Mariki i Matt'a. Już nie mogę się doczekać, czuję że będę najszczęśliwszą mamą pod słońcem.
Wiem że zawiodłam ale jak przeczytałam ostatnie 2 rozdziały jakieś smutne mi się wydawały i zakończyłam to... Mimo że koniec też nie najlepszy;(
Mam nadzieję że z chęcią przeczytacie pierwszy roz. nowego opowiadania które pojawi się już dzisiaj :D
hej
Hej-ka!
Od iedy dodałam posta o konkursie przyszły do mnie 2 maile. Nie powiem... Zdziwiłam się,bo nie były one z rozdziałami, a raczej z prośbami... Te osoby które to napisały na pewno czytają tego posta więc nie bd wymieniać, ale głównie chodziło o to bym ja dokończyła chociaż to opowiadanie sama.
Tak więc moja decyzja jest taka że je dokończę a później bd się zastanawiać co dalej. Przepraszam wszystkich co chcieli brać udział, ale konkurs został odwołany, może kiedys jeszcze zrobię jakiś jednak na razie... Przepraszam, te osoby dały mi dużo do myślenia i nie tylko one... Bo Truskawka napisała swoje zdanie w komentarzu za co jestem jej ogromnie wdzięczna że się odważyła.
Ps... postaram się dzisiaj późnym wieczorem dodać rozdział :)
Od iedy dodałam posta o konkursie przyszły do mnie 2 maile. Nie powiem... Zdziwiłam się,bo nie były one z rozdziałami, a raczej z prośbami... Te osoby które to napisały na pewno czytają tego posta więc nie bd wymieniać, ale głównie chodziło o to bym ja dokończyła chociaż to opowiadanie sama.
Tak więc moja decyzja jest taka że je dokończę a później bd się zastanawiać co dalej. Przepraszam wszystkich co chcieli brać udział, ale konkurs został odwołany, może kiedys jeszcze zrobię jakiś jednak na razie... Przepraszam, te osoby dały mi dużo do myślenia i nie tylko one... Bo Truskawka napisała swoje zdanie w komentarzu za co jestem jej ogromnie wdzięczna że się odważyła.
Ps... postaram się dzisiaj późnym wieczorem dodać rozdział :)
wtorek, 27 sierpnia 2013
Konkurs
Konkurs
Tak więc postanowiłam zrobić jednak ten konkurs, mam nadzieję że ktoś jest chętny.
No więc chodzi o to żeby napisać rozdział 26 opowiadania C.E.D i wysłać na ten e-mail uwielbiamlove@gmail.com . Konkurs rozstrzygnę w wtorek 3 września i dopiero wtedy pojawi się kolejny rozdział przykro mi :) Osoba która wygra zostanie przeze mnie powiadomiona mailem :) i to jej rozdział pojawi się na blogu i dostanie ona również propozycję współpracy ze mną :)
Mam nadzieję że znajdą się osoby które wezmą udział :) Pozdrawiam / Zakręcona *.^
Wszelkie pytania zadajcie w komentarzach xd
Tak więc postanowiłam zrobić jednak ten konkurs, mam nadzieję że ktoś jest chętny.
No więc chodzi o to żeby napisać rozdział 26 opowiadania C.E.D i wysłać na ten e-mail uwielbiamlove@gmail.com . Konkurs rozstrzygnę w wtorek 3 września i dopiero wtedy pojawi się kolejny rozdział przykro mi :) Osoba która wygra zostanie przeze mnie powiadomiona mailem :) i to jej rozdział pojawi się na blogu i dostanie ona również propozycję współpracy ze mną :)
Mam nadzieję że znajdą się osoby które wezmą udział :) Pozdrawiam / Zakręcona *.^
Wszelkie pytania zadajcie w komentarzach xd
niedziela, 25 sierpnia 2013
PYTANKO :D
Ja mam bardzo ważne pytanie...
Chciałby ktoś nawiązać ze mną współpracę??? Jeśli ktoś jest chętny to piszcie w komentarzu, a jeśli znajdą się takie osoby to ja napiszę co trzeba zrobić :D/ Zakręcona *.^
Chciałby ktoś nawiązać ze mną współpracę??? Jeśli ktoś jest chętny to piszcie w komentarzu, a jeśli znajdą się takie osoby to ja napiszę co trzeba zrobić :D/ Zakręcona *.^
Rozdział 25
- Mieliśmy powiedzieć dzisiaj, mieliśmy zrobić dla państwa i moich rodziców kolację i to oznajmić - powiedziałem przez płacz...
*** Z perspektywy Cami 2 dni później ***
- Masz wszystko? - zapytał Daniel, gdy mieliśmy już wychodzić z sali. Pokiwałam tylko głową i udałam się po wypis. Od kąt się dowiedziałam nie odezwałam się do nikogo ani słowem. Erik próbował ze mną rozmawiać jednak na marne. Widziałam że jest mu ciężko... Jedna ja nie potrafiłam, nie radziłam sobie. Po prostu zamknęłam się w sobie.
Gdy tylko dostałam wypis udałam się z Erikiem i Danielem do samochodu. Przez całą drogę byłam wtulona w mojego chłopaka, który był widocznie tym faktem zdziwiony, jednak starał się to ukryć.
Samochód stanął pod moim domem i gdy tylko weszliśmy do środka moi rodzice mnie wyściskali, chwilę później wydostałam się z ich uścisków i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i łzy same poleciały z moich oczu.
- Kochanie, chodź coś zjeść - usłyszałam nad sobą głos Erika. Usiadłam i się w niego wtuliłam
- Nie chcę - szepnęłam. Pierwszy raz odkąd się dowiedziałam się do kogokolwiek odezwałam
- Ale musisz coś zjeść - powiedział z troską - Cami, wiem że jest ci ciężko bo mi też, ale musimy sobie jakoś poradzić - powiedział i pocałował mnie w głowę.
- Ja nie potrafię Erik - wychlipałam w jego koszulkę, a on mnie przytulił mocniej.
- Cami... Jeśli mnie kochasz to zjedź chociaż jedną kromkę - powiedział... wiedziałam że dużo go to kosztowało i że bardzo mnie kocha bo nigdy by nie posunął się do szantażowania mnie w ten sposób.
- Jedną kromkę - szepnęłam, spojrzałam na jego twarz na której gościł ogromny uśmiech. Wstałam z łóżka, a od razu za mną Erik i zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Trwało to chyba z 20 minut bo nie umiałam nic przełknąć.
- Kocham Cię - powiedział Erik, gdy wzięłam ostatni kęs do buzi.
- Ja ciebie też - szepnęłam i zaczęłam się zbierać w stronę swojego pokoju, jednak znowu zatrzymał mnie Erik
- Teraz idziemy na spacer - powiedział i pociągnął mnie w stronę drzwi
- Erik.. Proszę nie, ja nie chce - powiedziałam błagającym tonem - Ja nie potrafię - szepnęłam
Wiem że rozdział nijaki, smutny ale na razie nie dam rady nic więcej... Sama czuję sie tak jak wygląda ten rozdział i na prawdę przepraszam i nwm kiedy bd kolejny... Niby mam wenę, ale nie mam chęci teraz na nic... Wszystko zaczęło mi się znowu walić... Jak tylko poprawi mi się humor to obiecuję że bd długi rozdzia i postaram się by był lepszy...
*** Z perspektywy Cami 2 dni później ***
- Masz wszystko? - zapytał Daniel, gdy mieliśmy już wychodzić z sali. Pokiwałam tylko głową i udałam się po wypis. Od kąt się dowiedziałam nie odezwałam się do nikogo ani słowem. Erik próbował ze mną rozmawiać jednak na marne. Widziałam że jest mu ciężko... Jedna ja nie potrafiłam, nie radziłam sobie. Po prostu zamknęłam się w sobie.
Gdy tylko dostałam wypis udałam się z Erikiem i Danielem do samochodu. Przez całą drogę byłam wtulona w mojego chłopaka, który był widocznie tym faktem zdziwiony, jednak starał się to ukryć.
Samochód stanął pod moim domem i gdy tylko weszliśmy do środka moi rodzice mnie wyściskali, chwilę później wydostałam się z ich uścisków i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i łzy same poleciały z moich oczu.
- Kochanie, chodź coś zjeść - usłyszałam nad sobą głos Erika. Usiadłam i się w niego wtuliłam
- Nie chcę - szepnęłam. Pierwszy raz odkąd się dowiedziałam się do kogokolwiek odezwałam
- Ale musisz coś zjeść - powiedział z troską - Cami, wiem że jest ci ciężko bo mi też, ale musimy sobie jakoś poradzić - powiedział i pocałował mnie w głowę.
- Ja nie potrafię Erik - wychlipałam w jego koszulkę, a on mnie przytulił mocniej.
- Cami... Jeśli mnie kochasz to zjedź chociaż jedną kromkę - powiedział... wiedziałam że dużo go to kosztowało i że bardzo mnie kocha bo nigdy by nie posunął się do szantażowania mnie w ten sposób.
- Jedną kromkę - szepnęłam, spojrzałam na jego twarz na której gościł ogromny uśmiech. Wstałam z łóżka, a od razu za mną Erik i zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Trwało to chyba z 20 minut bo nie umiałam nic przełknąć.
- Kocham Cię - powiedział Erik, gdy wzięłam ostatni kęs do buzi.
- Ja ciebie też - szepnęłam i zaczęłam się zbierać w stronę swojego pokoju, jednak znowu zatrzymał mnie Erik
- Teraz idziemy na spacer - powiedział i pociągnął mnie w stronę drzwi
- Erik.. Proszę nie, ja nie chce - powiedziałam błagającym tonem - Ja nie potrafię - szepnęłam
Wiem że rozdział nijaki, smutny ale na razie nie dam rady nic więcej... Sama czuję sie tak jak wygląda ten rozdział i na prawdę przepraszam i nwm kiedy bd kolejny... Niby mam wenę, ale nie mam chęci teraz na nic... Wszystko zaczęło mi się znowu walić... Jak tylko poprawi mi się humor to obiecuję że bd długi rozdzia i postaram się by był lepszy...
sobota, 24 sierpnia 2013
Informacja :)
Teraz nie dodam kolejnego rozdziału, ale mam nadzieję że dzisiaj wieczorem albo jutro rano znajdzie się trochę czasu :) Czekacie ???
czwartek, 22 sierpnia 2013
Rozdział 24
Tak na wstępie, pisałam kiedyś tam że zakończę szybko opowiadanie na 25 jakoś rozdziale, jednak dzisiaj sobie tak usiadłam i zaczęłam się zastanawiać gdzie ja wtedy miałam głowę... W ogóle tego nie przemyślałam i tak na prawdę nwm kiedy zakończę to opowiadanie :) W prawdzie zaczęłam już pisać nowe i chciałabym je opublikować, jednak z tym opowiadaniem mam duży problem. Mimo że mam ochotę je zakończyć, to gdy już mam jakiś pomysł na koniec, pojawia mi się inny scenariusz w głowie i bum... Całe moje myślenie poszło na marne. To chyba tyle. Miłego czytania :D / Zakręcona *.^
Ps Wiem że prosiłam raz byście napisali imiona dzieci, wykorzystam je, ale bd one w innym rozdziale :)
Rozdział 24
- Przepraszam - szepnęłam - Nie wiem co mnie ugryzło - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
- Nic nie szkodzi -powiedział i zaczął dzwonić dzwonek. - Teraz też bd u nas na lekcji? - zapytał
- Tak - odparłam z uśmiechem, jednak po chwili poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami, bo przypomniałam sobie sytuację z przez kilku minut
- Ej, mała co jest? - zapytał
- No bo ja nie powinnam... - szepnęłam i po moim policzku spłynęła łza
- Camiś nic się przecież nie stało, płaczę, jestem obrażony? - zapytał a ja pokiwałam przecząco głową - No widzisz nie ma o co płakać, - powiedział - Jeśli ty bd się smucić, to trzy osoby bd się smucić - powiedział szeptem, a na mojej twarzy zagościł uśmiech gdy tylko przypomniał o dziecku. - Tak jest dużo lepiej - powiedział
- A wam mam dać specjalne zaproszenie? -zapytała nauczycielka, a ja dopiero teraz zauważyłam że siedzimy już sami na korytarzu
- Już idziemy - powiedział i wytarł jedną zabłąkaną łzę z mojego policzka
- Camilla, coś się stało? - zapytała mnie nauczycielka z troską i zatrzymała na chwilę na korytarzu
- Nie, a dlaczego? - zapytałam
- Bo widzę że płakałaś - powiedziała
- Eh.. Sama nie wiem czemu - powiedziałam smutno
- Nie martw się, w końcu przejdzie - poklepała mnie po plecach i weszłyśmy do klasy. Poszłam na tył klasy i zaczęłam się zajmować moją " pracą". W połowie lekcji poczułam mocny ból brzucha, aż zgięłam się w pół.
- Camilla, co się dzieje? - usłyszałam głos Erika nad sobą, a po chwili nauczycielki.
- Już dzwonię na pogotowie - powiedziała szybko - Eriku, zanieś ją do pielęgniarki -dopowiedziała i po chwili czułam jak się unoszę. Erik bez pukania wszedł do gabinetu, położył mnie a sam zaczął pielęgniarce wyjaśniać co się stało i po chwili w gabinecie znalazł się mój brat.
- Co z nią ? - zapytał pielęgniarki i w tym samym momencie do gabinetu weszli lekarze, pielęgniarka zaczęła im coś gadać i po chwili byłam na noszach i w karetce, do której weszła dyrektorka i Daniel.
Przez całą drogę mój brat trzymał mnie za rękę i szeptał coś do ucha, jednak nie zwracałam na to uwagi, ból był tak okropny że nie miałam jak myśleć.
Z perspektywy Erika :)
- Ała - usłyszałem tylko, spojrzałem się za siebie i zobaczyłem zginającą się z bólu Cami. Szybko do niej podbiegłem i zawołałem nauczycielkę, ona zaczęłam dzwonić na pogotowie a w między czasie ja zaniosłem moją myszkę do pielęgniarki gdzie po chwili był też Daniel. Pogotowie przyjechało w szybkim tempie, zabrali ją, niestety nie mogłem z nią pojechać. Daniel zanim wsiadł do karetki rzucił mi dokumenty, kluczyki a ja bez zastanowienia pobiegłem do samochodu i od razu za karetką udałem się do szpitala. Gdy wsiadałem do auta, nie zwracałem uwagi na wołanie nauczycielki, że mam zostać, ja po prostu musiałem tam być, nigdy nie wybaczyłbym sobie gdyby coś moim kruszynką się stało. Jechałem od razu za karetką, nie obchodziło mnie że przejechałem na czerwonym świetle, cieszyłem się gdy tam dojechałem. Zabrali Cami na jakąś salę a nam kazali poczekać na zewnątrz. Nie obchodziło mnie to że obok mnie siedzi dyrektorka. Pewnie bd miał jakieś kazanie, że zachowałem się nieodpowiedzialnie, ale widać było że nie miała na to najmniejszej ochoty by to mówić. Gdy tylko lekarz wybiegł z sali podbiegłem do niego
- Co z nią? - zapytałem szybko
- Jest pan kimś z rodziny? - zapytał
- Jestem jej chłopakiem, ojcem naszego dziecka- powiedziałem
- Przykro mi, ale.. - nie musiał kończyć
- Nie!, Niech pan powie że to nie prawda! - zacząłem się wydzierać. Oparłem się o ścianę, zjechałem po niej i rozpłakałem się.
- Przykro mi -powiedział i odszedł, od razu obok mnie pojawił się Daniel który też płakał. Nic nie powiedział, po prostu mnie przytulił, było widać że jest mu ciężko.
- Gdzie moja córka? - usłyszałem głos jej matki, a po chwili gdy nas zobaczyła podeszła do nas
- Co z nią? Dlaczego ona tutaj jest? - zadawała milion pytań na minutę.
- Mamo, bo Camilla, ona była w ciąży - powiedział Daniel i się rozpłakał
- Ale jak to była?- zapytała kobieta z przerażeniem w oczach
- Ona... - Daniel nie dokończył, nie musiał, po chwili widziałem tylko jak usiadła na krześle i zaniosła się płaczem.
- Dlaczego nie powiedzieliście od razu? - zapytał
- Mieliśmy powiedzieć dzisiaj, mieliśmy zrobić dla państwa i moich rodziców kolację i to oznajmić - powiedziałem przez płacz...
O boże... ale się zakręciłam... szczerze? Nie mogę pisać takich rozdziałów bo jak je piszę to płaczę, ale no cóż... Mówiłam że jestem zakręcona i raz myślę tak rraz tak :( Podoba się???
Ps Wiem że prosiłam raz byście napisali imiona dzieci, wykorzystam je, ale bd one w innym rozdziale :)
Rozdział 24
- Przepraszam - szepnęłam - Nie wiem co mnie ugryzło - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
- Nic nie szkodzi -powiedział i zaczął dzwonić dzwonek. - Teraz też bd u nas na lekcji? - zapytał
- Tak - odparłam z uśmiechem, jednak po chwili poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami, bo przypomniałam sobie sytuację z przez kilku minut
- Ej, mała co jest? - zapytał
- No bo ja nie powinnam... - szepnęłam i po moim policzku spłynęła łza
- Camiś nic się przecież nie stało, płaczę, jestem obrażony? - zapytał a ja pokiwałam przecząco głową - No widzisz nie ma o co płakać, - powiedział - Jeśli ty bd się smucić, to trzy osoby bd się smucić - powiedział szeptem, a na mojej twarzy zagościł uśmiech gdy tylko przypomniał o dziecku. - Tak jest dużo lepiej - powiedział
- A wam mam dać specjalne zaproszenie? -zapytała nauczycielka, a ja dopiero teraz zauważyłam że siedzimy już sami na korytarzu
- Już idziemy - powiedział i wytarł jedną zabłąkaną łzę z mojego policzka
- Camilla, coś się stało? - zapytała mnie nauczycielka z troską i zatrzymała na chwilę na korytarzu
- Nie, a dlaczego? - zapytałam
- Bo widzę że płakałaś - powiedziała
- Eh.. Sama nie wiem czemu - powiedziałam smutno
- Nie martw się, w końcu przejdzie - poklepała mnie po plecach i weszłyśmy do klasy. Poszłam na tył klasy i zaczęłam się zajmować moją " pracą". W połowie lekcji poczułam mocny ból brzucha, aż zgięłam się w pół.
- Camilla, co się dzieje? - usłyszałam głos Erika nad sobą, a po chwili nauczycielki.
- Już dzwonię na pogotowie - powiedziała szybko - Eriku, zanieś ją do pielęgniarki -dopowiedziała i po chwili czułam jak się unoszę. Erik bez pukania wszedł do gabinetu, położył mnie a sam zaczął pielęgniarce wyjaśniać co się stało i po chwili w gabinecie znalazł się mój brat.
- Co z nią ? - zapytał pielęgniarki i w tym samym momencie do gabinetu weszli lekarze, pielęgniarka zaczęła im coś gadać i po chwili byłam na noszach i w karetce, do której weszła dyrektorka i Daniel.
Przez całą drogę mój brat trzymał mnie za rękę i szeptał coś do ucha, jednak nie zwracałam na to uwagi, ból był tak okropny że nie miałam jak myśleć.
Z perspektywy Erika :)
- Ała - usłyszałem tylko, spojrzałem się za siebie i zobaczyłem zginającą się z bólu Cami. Szybko do niej podbiegłem i zawołałem nauczycielkę, ona zaczęłam dzwonić na pogotowie a w między czasie ja zaniosłem moją myszkę do pielęgniarki gdzie po chwili był też Daniel. Pogotowie przyjechało w szybkim tempie, zabrali ją, niestety nie mogłem z nią pojechać. Daniel zanim wsiadł do karetki rzucił mi dokumenty, kluczyki a ja bez zastanowienia pobiegłem do samochodu i od razu za karetką udałem się do szpitala. Gdy wsiadałem do auta, nie zwracałem uwagi na wołanie nauczycielki, że mam zostać, ja po prostu musiałem tam być, nigdy nie wybaczyłbym sobie gdyby coś moim kruszynką się stało. Jechałem od razu za karetką, nie obchodziło mnie że przejechałem na czerwonym świetle, cieszyłem się gdy tam dojechałem. Zabrali Cami na jakąś salę a nam kazali poczekać na zewnątrz. Nie obchodziło mnie to że obok mnie siedzi dyrektorka. Pewnie bd miał jakieś kazanie, że zachowałem się nieodpowiedzialnie, ale widać było że nie miała na to najmniejszej ochoty by to mówić. Gdy tylko lekarz wybiegł z sali podbiegłem do niego
- Co z nią? - zapytałem szybko
- Jest pan kimś z rodziny? - zapytał
- Jestem jej chłopakiem, ojcem naszego dziecka- powiedziałem
- Przykro mi, ale.. - nie musiał kończyć
- Nie!, Niech pan powie że to nie prawda! - zacząłem się wydzierać. Oparłem się o ścianę, zjechałem po niej i rozpłakałem się.
- Przykro mi -powiedział i odszedł, od razu obok mnie pojawił się Daniel który też płakał. Nic nie powiedział, po prostu mnie przytulił, było widać że jest mu ciężko.
- Gdzie moja córka? - usłyszałem głos jej matki, a po chwili gdy nas zobaczyła podeszła do nas
- Co z nią? Dlaczego ona tutaj jest? - zadawała milion pytań na minutę.
- Mamo, bo Camilla, ona była w ciąży - powiedział Daniel i się rozpłakał
- Ale jak to była?- zapytała kobieta z przerażeniem w oczach
- Ona... - Daniel nie dokończył, nie musiał, po chwili widziałem tylko jak usiadła na krześle i zaniosła się płaczem.
- Dlaczego nie powiedzieliście od razu? - zapytał
- Mieliśmy powiedzieć dzisiaj, mieliśmy zrobić dla państwa i moich rodziców kolację i to oznajmić - powiedziałem przez płacz...
O boże... ale się zakręciłam... szczerze? Nie mogę pisać takich rozdziałów bo jak je piszę to płaczę, ale no cóż... Mówiłam że jestem zakręcona i raz myślę tak rraz tak :( Podoba się???
środa, 21 sierpnia 2013
Rozdział 23
- Mamo, to my idziemy - powiedziałam i poszliśmy do samochodu Daniela. - Podjedziemy po Erika? -zapytałam
- Złe pytanie - usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka.
- Hej - przywitałam się z nim buziakiem i wsiedliśmy do samochodu.
- Podjedziemy po Natalię- powiedział Daniel
- Jasne - powiedziałam i przytuliłam się do Erika.
- Jak się spało? -zapytał
- Nijak, bo nie było ciebie obok - powiedziałam smutna.
- Oj... biedactwo - powiedział i pocałował mnie w nos
- No ja wiem - powiedziałam, a po chwili dodałam bardziej wesoło. - Rodzice wrócili
- To dobrze czy źle, bo ja się już pogubiłem - powiedział a ja się zaśmiałam na jego słowa
- I dobrze i źle - powiedziałam
- I zrozumieć tu kobiety - mruknął Daniel
- Powiem Natalii - powiedziałam w tym momencie weszła jego dziewczyna
- Co mi powiesz ? - zapytała i przywitała się z każdym
- Że mój braciszek narzeka na kobiety- powiedziałam
- Oj... będzie kara - powiedziała przez śmiech
- Dobra, już dobra nie przesadzajcie.
- Wysiadamy? -zapytałam.
- Tak, oczywiście. - wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę wejścia. Erik i Daniel zaprowadzili nas pod klasę i nadszedł czas na pożegnanie.
- Uważacie na siebie -zwrócił mi uwagę. - Natalia, ty też - powiedział po chwili
- Tak, tak znam swoją rolę -zaśmiała się z swoich słów, a ja razem z nią
- Poważnie, nie chce by coś się stało - powiedział poważnie, mogę się założyć że chciał dodać " coś im się stało" ale się powstrzymał.
- Wiem, bd pilnować jak oczka w głowie - powiedziała
- Ej, stary chodź już pod klasę, bo za minutę lekcja - powiedział Daniel do Erika i zaczął żegnać się z swoją dziewczyną.
- Już, już - powiedział, schylił się i mnie pocałował - Widzimy się na obiadowej - powiedział i pobiegł do Daniela.
- I teraz to nie tylko ja bd w plotkach - powiedziałam na ucho Natalii
- Oj tam - powiedziała i się uśmiechnęłam
- Wchodzimy? - zapytałam gdy dzwonek skończył dzwonić
- Jasne - odpowiedziała i ruszyłyśmy do swojej ławki. Przez całą lekcję czułam na sobie wzrok nauczycielki. Dziwnie się czułam ale co miałam zrobić, gdy tylko zadzwonił dzwonek wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z klasy.
- Boże... mam jej dość - powiedziałam
- Myślałam że będzie wiedzieć tylko nasza wychowawczyni i pani z w-f ale nie... -przeciągnęłam ostatnie słowo.
- Ja też, ale co poradzić. - westchnęła Natalia
- Idę po coś do automatu, bo mam smak na jakiegoś batona i paluszki. -powiedziałam i ruszyłam do celu. Po chwili w ręce miała już paluszki i marsa.
- Co teraz mamy ? - zapytałam się Natalii
- W-f -odpowiedziała mi a na mojej twarzy zagościł smutek
- Ej, nie smuć się. Za 2 godziny zobaczysz się z Erikiem - powiedziała
- Ale przez 2 godziny bd musiała się nudzić -powiedziałam
- Oj, wytrzymasz - powiedziała
- Ej, a co teraz oni mają? -zapytałam
-Ym... chyba jak się nie mylę to polski, a co ? -zapytała
- Nic, tak się pytam - powiedziałam z uśmiechem - idę się coś pani zapytać - rzuciłam szybko i poszłam w stronę naszej pani.
- Dzień Dobry, ja mam takie pytanie. Bo ja i tak nie ćwiczę, a na początku roku zgłosiłam się u pani z j. polskiego że jak coś to mogę pomóc w jakiś porządkach, mogę się zapytać czy mogę to zrobić na tych dwóch lekcjach? - zapytałam się grzecznie
- No w sumie, jak i tak siedzisz to idź się zapytać i jak coś to już zostań tam - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
- Dziękuję - powiedziałam i poszłam do szatni po swoją torbę .
- Natalia, ja idę do pani z j. polskiego - powiedziałam szybko - Teraz Erik bd mnie miał na głowie - szepnęłam, a ona się uśmiechnęła
- Oj,tam -mruknęła, a ja jej tylko pomachałam i poszłam pod salę j. polskiego gdzie spotkałam całą klasę Daniela i Erika, bo w końcu lekcji jeszcze nie było
- A panienka co tutaj robi? - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy.
- A przyszłam coś załatwić -powiedziałam
- Czy chodzi o to? -zapytał i mnie lekko pocałował
- Nie - powiedziałam z uśmiechem, za to na jego twarzy pojawił się smutek - Nie smuć się -powiedziałam
- A gdzie Natalię zgubiłaś? - zapytał Daniel
- A twoja dziewczyna bd przez 2 godzinki dzielnie ćwiczyć na w-f - powiedziałam
- Och i ty ją tak zostawiłaś? - zapytał
- Nom... nie miałam wyjścia- powiedziałam i rozdzwonił się dzwonek. Wszyscy weszli, a ja poczekałam przed klasą na panią.
- Dzień Dobry - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam jak pani wychodzi zza zakrętu i podeszłam do niej
- Dzień Dobry Camillo, co cię do mnie sprowadza? - zapytała i miło się do mnie uśmiechnęła
- Ja chciałam się zapytać.. Bo na początku roku zgłosiłam się żeby coś tam pani pomóc i może mogłabym teraz, bo na w-f i tak nie ćwiczę więc...
- Tak słyszałam że nie ćwiczysz - powiedziała i się miło się mnie uśmiechnęła - Może nie jakieś wielkie porządki, ale mam stare sprawdziany i jakbyś mogła to byś odrywała nazwiska a resztę układała do pudła na makulaturę -powiedziała
- Dobrze -powiedziałam i ruszyłam za nauczycielką na tył klasy. Gdy mijałam Erika o chwycił moją rękę i się do mnie uśmiechnął. Czy on musi siedzieć w przed ostatniej ławce, przecież jak ja bd siedzieć za nim ( bo tylko tam jest wolne miejsce) to ja się nie skupię.
- Tutaj masz te sprawdziany, a tutaj karton. Usiądź tutaj i możesz działać - powiedziała do mnie i poszła do swojego biurka.
Zaczęłam targać nazwiska, kartki układałam do pudła i tak minęła mi cała lekcja, a wszystkiego nie zrobiłam.
- Dziękuję, torby możecie zostawić i widzimy się po przerwie - zakończyła nauczycielka. Wyszłam razem z innymi z klasy, zostawiając torbę, bo nauczycielka miała dyżur w innej części szkoły, a jak to ona powiedziała nie zostawi otwartej klasy bo młodzież jest różna.
- Ty to zrobiłaś specjalnie - powiedział Erik gdy siedziałam pod ścianą i czekałam na dzwonek
- Nie wiem o czym mówisz -powiedziałam, a on wziął mnie i usadził na swoich kolanach - Puść - powiedziałam
- Nie bo jeszcze się przeziębicie - szepnął mi na ucho - podłoga jest zimna - powiedział
- Och, serio? Jest koniec listopada i bd ona nagrzana od słońca - powiedziałam z sarkazmem
- Camilla, co jest
- Nic - odparłam sucho, a on mnie przytulił
- Puść mnie - chciałam wstać, ale mnie przytrzymał.
- Camilla, co ja zrobiłem?- zapytał mnie, a cała złość minęła, szczerze mówiąc nawet nie wiem na co byłam zła.
- Przepraszam - szepnęłam- Nie wiem co mnie ugryzło - powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Złe pytanie - usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka.
- Hej - przywitałam się z nim buziakiem i wsiedliśmy do samochodu.
- Podjedziemy po Natalię- powiedział Daniel
- Jasne - powiedziałam i przytuliłam się do Erika.
- Jak się spało? -zapytał
- Nijak, bo nie było ciebie obok - powiedziałam smutna.
- Oj... biedactwo - powiedział i pocałował mnie w nos
- No ja wiem - powiedziałam, a po chwili dodałam bardziej wesoło. - Rodzice wrócili
- To dobrze czy źle, bo ja się już pogubiłem - powiedział a ja się zaśmiałam na jego słowa
- I dobrze i źle - powiedziałam
- I zrozumieć tu kobiety - mruknął Daniel
- Powiem Natalii - powiedziałam w tym momencie weszła jego dziewczyna
- Co mi powiesz ? - zapytała i przywitała się z każdym
- Że mój braciszek narzeka na kobiety- powiedziałam
- Oj... będzie kara - powiedziała przez śmiech
- Dobra, już dobra nie przesadzajcie.
- Wysiadamy? -zapytałam.
- Tak, oczywiście. - wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę wejścia. Erik i Daniel zaprowadzili nas pod klasę i nadszedł czas na pożegnanie.
- Uważacie na siebie -zwrócił mi uwagę. - Natalia, ty też - powiedział po chwili
- Tak, tak znam swoją rolę -zaśmiała się z swoich słów, a ja razem z nią
- Poważnie, nie chce by coś się stało - powiedział poważnie, mogę się założyć że chciał dodać " coś im się stało" ale się powstrzymał.
- Wiem, bd pilnować jak oczka w głowie - powiedziała
- Ej, stary chodź już pod klasę, bo za minutę lekcja - powiedział Daniel do Erika i zaczął żegnać się z swoją dziewczyną.
- Już, już - powiedział, schylił się i mnie pocałował - Widzimy się na obiadowej - powiedział i pobiegł do Daniela.
- I teraz to nie tylko ja bd w plotkach - powiedziałam na ucho Natalii
- Oj tam - powiedziała i się uśmiechnęłam
- Wchodzimy? - zapytałam gdy dzwonek skończył dzwonić
- Jasne - odpowiedziała i ruszyłyśmy do swojej ławki. Przez całą lekcję czułam na sobie wzrok nauczycielki. Dziwnie się czułam ale co miałam zrobić, gdy tylko zadzwonił dzwonek wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z klasy.
- Boże... mam jej dość - powiedziałam
- Myślałam że będzie wiedzieć tylko nasza wychowawczyni i pani z w-f ale nie... -przeciągnęłam ostatnie słowo.
- Ja też, ale co poradzić. - westchnęła Natalia
- Idę po coś do automatu, bo mam smak na jakiegoś batona i paluszki. -powiedziałam i ruszyłam do celu. Po chwili w ręce miała już paluszki i marsa.
- Co teraz mamy ? - zapytałam się Natalii
- W-f -odpowiedziała mi a na mojej twarzy zagościł smutek
- Ej, nie smuć się. Za 2 godziny zobaczysz się z Erikiem - powiedziała
- Ale przez 2 godziny bd musiała się nudzić -powiedziałam
- Oj, wytrzymasz - powiedziała
- Ej, a co teraz oni mają? -zapytałam
-Ym... chyba jak się nie mylę to polski, a co ? -zapytała
- Nic, tak się pytam - powiedziałam z uśmiechem - idę się coś pani zapytać - rzuciłam szybko i poszłam w stronę naszej pani.
- Dzień Dobry, ja mam takie pytanie. Bo ja i tak nie ćwiczę, a na początku roku zgłosiłam się u pani z j. polskiego że jak coś to mogę pomóc w jakiś porządkach, mogę się zapytać czy mogę to zrobić na tych dwóch lekcjach? - zapytałam się grzecznie
- No w sumie, jak i tak siedzisz to idź się zapytać i jak coś to już zostań tam - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie
- Dziękuję - powiedziałam i poszłam do szatni po swoją torbę .
- Natalia, ja idę do pani z j. polskiego - powiedziałam szybko - Teraz Erik bd mnie miał na głowie - szepnęłam, a ona się uśmiechnęła
- Oj,tam -mruknęła, a ja jej tylko pomachałam i poszłam pod salę j. polskiego gdzie spotkałam całą klasę Daniela i Erika, bo w końcu lekcji jeszcze nie było
- A panienka co tutaj robi? - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy.
- A przyszłam coś załatwić -powiedziałam
- Czy chodzi o to? -zapytał i mnie lekko pocałował
- Nie - powiedziałam z uśmiechem, za to na jego twarzy pojawił się smutek - Nie smuć się -powiedziałam
- A gdzie Natalię zgubiłaś? - zapytał Daniel
- A twoja dziewczyna bd przez 2 godzinki dzielnie ćwiczyć na w-f - powiedziałam
- Och i ty ją tak zostawiłaś? - zapytał
- Nom... nie miałam wyjścia- powiedziałam i rozdzwonił się dzwonek. Wszyscy weszli, a ja poczekałam przed klasą na panią.
- Dzień Dobry - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam jak pani wychodzi zza zakrętu i podeszłam do niej
- Dzień Dobry Camillo, co cię do mnie sprowadza? - zapytała i miło się do mnie uśmiechnęła
- Ja chciałam się zapytać.. Bo na początku roku zgłosiłam się żeby coś tam pani pomóc i może mogłabym teraz, bo na w-f i tak nie ćwiczę więc...
- Tak słyszałam że nie ćwiczysz - powiedziała i się miło się mnie uśmiechnęła - Może nie jakieś wielkie porządki, ale mam stare sprawdziany i jakbyś mogła to byś odrywała nazwiska a resztę układała do pudła na makulaturę -powiedziała
- Dobrze -powiedziałam i ruszyłam za nauczycielką na tył klasy. Gdy mijałam Erika o chwycił moją rękę i się do mnie uśmiechnął. Czy on musi siedzieć w przed ostatniej ławce, przecież jak ja bd siedzieć za nim ( bo tylko tam jest wolne miejsce) to ja się nie skupię.
- Tutaj masz te sprawdziany, a tutaj karton. Usiądź tutaj i możesz działać - powiedziała do mnie i poszła do swojego biurka.
Zaczęłam targać nazwiska, kartki układałam do pudła i tak minęła mi cała lekcja, a wszystkiego nie zrobiłam.
- Dziękuję, torby możecie zostawić i widzimy się po przerwie - zakończyła nauczycielka. Wyszłam razem z innymi z klasy, zostawiając torbę, bo nauczycielka miała dyżur w innej części szkoły, a jak to ona powiedziała nie zostawi otwartej klasy bo młodzież jest różna.
- Ty to zrobiłaś specjalnie - powiedział Erik gdy siedziałam pod ścianą i czekałam na dzwonek
- Nie wiem o czym mówisz -powiedziałam, a on wziął mnie i usadził na swoich kolanach - Puść - powiedziałam
- Nie bo jeszcze się przeziębicie - szepnął mi na ucho - podłoga jest zimna - powiedział
- Och, serio? Jest koniec listopada i bd ona nagrzana od słońca - powiedziałam z sarkazmem
- Camilla, co jest
- Nic - odparłam sucho, a on mnie przytulił
- Puść mnie - chciałam wstać, ale mnie przytrzymał.
- Camilla, co ja zrobiłem?- zapytał mnie, a cała złość minęła, szczerze mówiąc nawet nie wiem na co byłam zła.
- Przepraszam - szepnęłam- Nie wiem co mnie ugryzło - powiedziałam i się do niego przytuliłam
wtorek, 20 sierpnia 2013
Rozdział 22
- To o zamawiamy? - zapytałam
- Hym... Ja... wezmę... lasagne - powiedział po chwili namysłu Erik
- Też nad tym myślałam ale wolę spaghetti. - powiedziałam
- No to 2 razy lasagna i raz spaghetti. - powiedział Daniel do kelnera
- Czy coś do picia podać? - zapytał
- Hym... Poproszę pepsi - powiedziałam i zobaczyłam mrożący wzrok Erika, nie wiedziałam o co chodzi
- Ja sok pomarańczowy - dodał Erik
- A ja sok jabłkowy - powiedział Daniel
- Dziękuję - powiedział kelner i odszedł
- Dziękuję kochanie że zamówiłaś dla mnie pepsi - powiedział Erik i mnie pocałował
- O nie, pepsi jest dla mnie - powiedziałam szybko
- Ale nie powinnaś jeść niezdrowych rzeczy - powiedział słodko
- Właśnie jeść - powiedziałam
- Yhh... Camilla ale...
- Nie Erik żadnego ale - powiedziałam
- Z nią nie wygrasz stary - powiedział Daniel i poklepał Erika po plecach.
- Dziękuję - powiedziałam do Daniela - Jutro do szkoły - westchnęłam
- Że już? - o Boże jak ten weekend szybko minął. - powiedział Daniel
- A ja się nawet cieszę - powiedziałam po chwili,a Daniel popatrzał na mnie jak na coś nie z tej planety
- No wiesz... Moje kochanie nie bd mnie mogło aż tak kontrolować -powiedziałam i pokazałam mu język
- Nie bój się już znalazłem zastępstwo - powiedział dumnie z uśmiechem
- Kogo? - zapytałam
- Natalia powiedziała że bd cię pilnować na lekcjach jak oczka w głowie- powiedział
- Zabić to mało - powiedziałam i kelner przyniósł nasze zamówienie. Zjadłam wszystko z apetytem, wypiłam pepsi, a właściwie zamówiłam drugą bo Erik mi wypił pierwszą ale mniejsza o to.
- To co do domu teraz? - zapytałam
- Tak, tak tylko podjedziemy jeszcze po Natalię - powiedział Daniel
- Spoko - odparłam i usiadłam wygodnie z tyłu wraz z Erikiem. Po 5 minutach byliśmy pod domem Natalii
- Cześć - powiedziała wchodząc do samochodu, przywitała się z Danielem, z nami i pojechaliśmy do naszego domu
- Słyszałam że bd na cb skazana- powiedziałam
- A tam skazana- powiedziała - Erik mi zrobił tylko małe kazanko, jak się zgodziłam - powiedziała, a ja spojrzałam na Erika, który miał banan na twarzy wymalowany - Nie złość się na niego - powiedziała - Martwi się p prostu o ciebie
- Już to słyszałam - powiedziałam
- Jutro mam tyle do zrobienia - westchnęłam
- Co jeszcze? - zapytała
- Rodzice wracają - powiedział Daniel
- Aha - powiedziała, ona dobrze mnie rozumiała,może nie znała naszych rodziców ale można sobie wyobrazić co czuję.
2 godziny później
- Ja już bd leciał do siebie, długo mnie tam nie było - powiedział Erik i zaśmiał się na swoje słowa. To fakt, od kąt wylądowałam we szpitalu nie było go w domu na noc
- Dobrze, przyjdziesz rano? - zapytałam i pocałowałam go na pożegnanie
- Jasne, jakbym mógł nie? - zapytał z uśmiechem
- Dobranoc -powiedział, pocałował mnie i po chwili pogłaskał po brzuchu - Dobranoc maluchu - szepnął i wyszedł, a na oich ustach był ogromny uśmiech. Zamknęłam za nim drzwi i udałam się do salonu, gdzie został Daniel
- Co ty taka szczęśliwa? - zapytał
- A mam kilka powodów - powiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy
- Czy jednym z tych powodów jestem ja? - zapytał
- Oczywiście - powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem
- Dobra, było super, ale zmykaj do pokoju, wykąp się i do łóżeczka spać bo rano nie wstaniesz - powiedział i pokazał mi ręką na górę
- Ciebie to też się tyczy - powiedziałam
- Już idę - powiedział i razem udaliśmy się na górę. Wzięłam piżamę i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się i położyłam się do łóżka. Gdy już prawie spałam dostałam sms'a
" Dobranoc, Kocham was"
Oczywiście sms był od Erika. Szybko mu odpisałam i położyłam się spać.
**Następnego dnia godzina 7.10**
- Cami, obudź się - wołał mnie Daniel
- Już, już - odparłam zaspana
- No mam nadzieję - powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Wstałam, wyciągnęłam z szafy czarne rurki, sweterek przez głowę i poszłam do łazienki. Zrobiłam delikatny makijaż, upięłam włosy w kok i stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie. Od samego początku, jak dowiedziałam się o ciąży wydawało mi się że mój brzuch jest większy. Ale teraz mi się nie wydawało, może nie dużo ale minimalnie, jak się przyjrzało to był większy. Przyjrzałam się ostatni raz, złapałam się za brzuch i zaczęłam się ubierać.
Gdy byłam już gotowa wzięłam torbę i zeszłam na dół.
- Mhm... co tak pachnie? - zapytałam wchodząc do kuchni
- Dzisiaj na śniadanie, naleśniki z owocami - powiedział z uśmiechem
- Wiesz że cię kocham? - zapytałam
- Coś mi się tam obiło - powiedział z uśmiechem. Usiadłam przy stole,a po chwili przede mną pojawił się talerz z naleśnikami. Zjadłam wszystko i gdy chciałam pozmywać rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
poszłam otworzyć i byłam pewna że to Erik ale się myliłam
- Mamo, tato - szepnęłam, rzuciłam się im na szyję i usłyszałam głośny śmiech
- Też się stęskniliśmy - powiedzieli i mnie przytulili. Po chwili całą czwórką staliśmy w uścisku.
- Chcecie naleśników? -zapytał Daniel
- Dziękujemy, ale zjedliśmy już śniadanie - powiedział tata
** Din-don***
- Pójdę otworzyć - powiedziałam
- Dzień Dobry - powiedział Erik wchodząc do środka
- Cześć - powiedziała moja mama
- Mamo, to my idziemy - powiedziałam i poszliśmy do samochodu Daniela..
Chcecie dalej???
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Rozdział 22
*** Następnego dnia godzina 14:40 ***
- No Erik, chodź już bo się spóźnimy - powiedziałam już chyba setny raz
- Już idę - powiedział i po chwili stał obok mnie.
- Zawiozę was - zawołał Daniel
- Wiesz że to niedaleko - powiedziałam
- Ale nie pozwolę ci się przemęczać - powiedział, pogonił nas byśmy wsiedli do samochodu i chwilę później siedziałam już w poczekalni.
- Pani Camilla Black proszona do gabinetu- zawołała mnie kobieta. Wzięłam Erika za rękę i razem weszliśmy do środka. Jakoś zawsze się bałam jak miałam iść do jakiegokolwiek lekarza
- Witam - powiedział lekarz, ma może ok 27 lat. Wysoki brunet. - Miała pani jakieś powikłania, niedogodności? - zaczął się wypytywać, aja na wszystko kiwałam przecząco głową - Proszę się położyć. Położyłam się, po jednej stronie usiadł Erik, a po drugiej lekarz. Posmarował mi brzuch i po chwili na ekranie mogłam zobaczyć moje maleństwo. Czułam jak samotna łza szczęścia spływa mi po policzku.
- Kochanie nie płacz - powiedział Erik, a lekarz się do nas uśmiechnął. Otarłam łzy i chwilę później siedziałam znowu przed jego biurkiem.
- Płód rozwija się dobrze - uśmiechnął się do mnie - Proszę się nie przemęczać i zapraszam na kolejną wizytę za 2,5 miesiąca - powiedział. Wstaliśmy, pożegnaliśmy się grzecznie i wyszliśmy. W poczekalni czekał na nas Daniel.
- I jak? - zapytał
- Dobrze wszystko - powiedziałam szczęśliwa.
- Rodzice jutro wracają -oznajmił
- O Boże - szepnęłam
- Spokojnie, damy radę - uścisnął moją dłoń Erik
- Wiem, ale i tak się boję - powiedziałam
- Będzie dobrze - powiedział Daniel i mnie przytulił
- To co teraz na obiadek- powiedział wesoło Erik
- Co dzisiaj jemy? - zapytałam
- Idziemy do restauracji, bo nam się nie chce robić - powiedział Daniel
- Ja mogę zrobić - powiedziałam szybko
- Nie pamiętasz już co lekarz powiedział, nie możesz się przemęczać - powiedział Erik
- Co to za prze...
- Skończ - powiedział Daniel
- Yhh...
- Aha, twoja wychowawczyni już wie i z w-fu jesteś zwolniona - powiedział Daniel
- Że tak szybko? - zapytałam
- Spokojnie, nikt nie będzie wiedział, jak ktoś się pyta to masz coś z kręgosłupem i nie możesz ćwiczyć -powiedział
- Ok - nawet mi to na rękę jest
- Wsiadajcie i jedziemy - powiedział Erik, chyba był głodny bo usłyszałam burczenie
- Och ty głodomorze mój - westchnęłam i się do niego przytuliłam.
- Też cię kocham - powiedział i mnie pocałował
- Daniel jak tam z Natalia, długo się z nią nie widziałam
- Dobrze, nawet bardzo dobrze - powiedział z uśmiechem
- To się cieszę, muszę się z nią umówić na jakiś babski wieczór
- Heh
Łapcie jeszcze jeden rozdziałek, miałam nie dodać, ale nie wiem kiedy bd miała czas by dodać następny więc macie. Podoba się??
- No Erik, chodź już bo się spóźnimy - powiedziałam już chyba setny raz
- Już idę - powiedział i po chwili stał obok mnie.
- Zawiozę was - zawołał Daniel
- Wiesz że to niedaleko - powiedziałam
- Ale nie pozwolę ci się przemęczać - powiedział, pogonił nas byśmy wsiedli do samochodu i chwilę później siedziałam już w poczekalni.
- Pani Camilla Black proszona do gabinetu- zawołała mnie kobieta. Wzięłam Erika za rękę i razem weszliśmy do środka. Jakoś zawsze się bałam jak miałam iść do jakiegokolwiek lekarza
- Witam - powiedział lekarz, ma może ok 27 lat. Wysoki brunet. - Miała pani jakieś powikłania, niedogodności? - zaczął się wypytywać, aja na wszystko kiwałam przecząco głową - Proszę się położyć. Położyłam się, po jednej stronie usiadł Erik, a po drugiej lekarz. Posmarował mi brzuch i po chwili na ekranie mogłam zobaczyć moje maleństwo. Czułam jak samotna łza szczęścia spływa mi po policzku.
- Kochanie nie płacz - powiedział Erik, a lekarz się do nas uśmiechnął. Otarłam łzy i chwilę później siedziałam znowu przed jego biurkiem.
- Płód rozwija się dobrze - uśmiechnął się do mnie - Proszę się nie przemęczać i zapraszam na kolejną wizytę za 2,5 miesiąca - powiedział. Wstaliśmy, pożegnaliśmy się grzecznie i wyszliśmy. W poczekalni czekał na nas Daniel.
- I jak? - zapytał
- Dobrze wszystko - powiedziałam szczęśliwa.
- Rodzice jutro wracają -oznajmił
- O Boże - szepnęłam
- Spokojnie, damy radę - uścisnął moją dłoń Erik
- Wiem, ale i tak się boję - powiedziałam
- Będzie dobrze - powiedział Daniel i mnie przytulił
- To co teraz na obiadek- powiedział wesoło Erik
- Co dzisiaj jemy? - zapytałam
- Idziemy do restauracji, bo nam się nie chce robić - powiedział Daniel
- Ja mogę zrobić - powiedziałam szybko
- Nie pamiętasz już co lekarz powiedział, nie możesz się przemęczać - powiedział Erik
- Co to za prze...
- Skończ - powiedział Daniel
- Yhh...
- Aha, twoja wychowawczyni już wie i z w-fu jesteś zwolniona - powiedział Daniel
- Że tak szybko? - zapytałam
- Spokojnie, nikt nie będzie wiedział, jak ktoś się pyta to masz coś z kręgosłupem i nie możesz ćwiczyć -powiedział
- Ok - nawet mi to na rękę jest
- Wsiadajcie i jedziemy - powiedział Erik, chyba był głodny bo usłyszałam burczenie
- Och ty głodomorze mój - westchnęłam i się do niego przytuliłam.
- Też cię kocham - powiedział i mnie pocałował
- Daniel jak tam z Natalia, długo się z nią nie widziałam
- Dobrze, nawet bardzo dobrze - powiedział z uśmiechem
- To się cieszę, muszę się z nią umówić na jakiś babski wieczór
- Heh
Łapcie jeszcze jeden rozdziałek, miałam nie dodać, ale nie wiem kiedy bd miała czas by dodać następny więc macie. Podoba się??
:(
Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania. Jeszcze nwm jaki bd koniec, ale wiem że już niedługo on nastąpi, bo nie warto to ciągnąć, bo nie chcę by te opowiadanie to była siódma woda po kisielu :P Mam już pomysł na kolejne opowiadanie i mam nadzieję że wam się spodoba. A teraz prośba do was. Potrzebuję :
1) Imię dla głównych bohaterów ( dziewczyna i chłopak)
2) Imię dla brata głównego bohatera, imię siostry głównej bohaterki, imię dla przyjaciółki i dwa imiona dla chłopaków .
I to chyba na tyle :) Chyba że chcecie to możecie napisać jak mają wyglądać :D
1) Imię dla głównych bohaterów ( dziewczyna i chłopak)
2) Imię dla brata głównego bohatera, imię siostry głównej bohaterki, imię dla przyjaciółki i dwa imiona dla chłopaków .
I to chyba na tyle :) Chyba że chcecie to możecie napisać jak mają wyglądać :D
Rozdział 21
- J...ja zapomniałam o nim, bo to było wtedy jak mnie zabrali do szpitala - powiedziałam i wzięłam mój telefon z podłogi i zaczęłam czytać ...
" Masz 2 dni... I radzę ci się pożegnać albo z jednym, albo z dwoma "
- Erik - szepnęłam
- Jak mogłaś zapomnieć o takim czymś? - zapytał podniesionym tonem
- To było od razu przed tym jak zabrano mnie do szpitala - powiedziałam na swoją obronę, już też podniesionym tonem a po moich policzkach polały się łzy
- Już dobrze... - powiedział i mnie przytulił - Chyba nie mamy wyjścia - powiedział smutnym i drżący głosem
- Ale Erik...
- Cami, tu nie ma ale. Nie pozwolę by twoi rodzice zginęli - powiedział - Bd udawać, że nie jesteśmy razem. Zgłosisz to na policję i jakoś to bd
- Ale... ja nie dam rady, ja nie mogę - powiedziałam - ja sobie nie poradzę
- Nie dasz rady, bo my damy radę, razem, a jednak osobno - powiedział i mnie pocałował. - Jak to się wyjaśni, obiecuję że więcej cię nie opuszczę - powiedział, pocałował mnie i wyszedł.
" Zrobione, już koniec, zostaw moich rodziców "
Napisałam i rzuciłam komórkę gdzieś w kąt.
*** Tydzień później ***
Puk-Puk
-No już idę - odparłam cała zaspana, zeszłam otworzyć i to co tam zobaczyłam aż uśmiech, którego było tak brak wkradł mi się na usta
- Złapali ją -- krzyknął Daniel z Erikiem, który trzymał wielki bukiem czerwonych róż
- Jaką ją ? - zapytałam nie bardzo rozumiejąc
- Ewelinę - powiedział
- To ona? - zapytałam
- Nie do końca ale ona była za to odpowiedzialna - powiedział
- Boże jak się cieszę - pisnęłam - Wchodźcie - powiedziałam gdy zauważyłam że dalej stoimy w drzwiach. Erik podszedł do mnie wręczył mi bukiet i wziął mnie na ręce
- Kocham was - powiedział gdy mnie całował. Od razu wiedziałam o co chodzi. Chodziło oczywiście o nasze maleństwo.
- My ciebie też - powiedziałam z uśmiechem na ustach
- Znowu razem, na zawsze - powiedział
- Na zawsze - powtórzyłam te słowa jakby chciałam je przypieczętować.
- Ej gołąbeczki idziecie usiąść? - zapytał Daniel
- Już już
- Jak tam moja siostrzenica? - zapytał Daniel
- Co wyście się tak uparli na tą dziewczynkę? - zapytałam
- To to nie bd dziewczynka? - zapytał zdezorientowany Daniel
- Jeszcze nie wiemy -powiedziałam
- Ale Erik mówił...
- Erik, sobie od początku ubzdurał że to bd ona - powiedziałam
- Bo będzie - powiedział
- Kiedy masz wizytę u ginekologa? - zapytał Daniel
- Jutro - powiedziałam spokojnie
- Już jutro? - zapytał Erik
- Nooo...
- Idę z tobą - powiedział
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
Rozdział bardzo dziwny... Wiem o tym... Kompletnie nie wiedziałam jak go zacząć , ale koniec mi się podoba. A jak wam???
" Masz 2 dni... I radzę ci się pożegnać albo z jednym, albo z dwoma "
- Erik - szepnęłam
- Jak mogłaś zapomnieć o takim czymś? - zapytał podniesionym tonem
- To było od razu przed tym jak zabrano mnie do szpitala - powiedziałam na swoją obronę, już też podniesionym tonem a po moich policzkach polały się łzy
- Już dobrze... - powiedział i mnie przytulił - Chyba nie mamy wyjścia - powiedział smutnym i drżący głosem
- Ale Erik...
- Cami, tu nie ma ale. Nie pozwolę by twoi rodzice zginęli - powiedział - Bd udawać, że nie jesteśmy razem. Zgłosisz to na policję i jakoś to bd
- Ale... ja nie dam rady, ja nie mogę - powiedziałam - ja sobie nie poradzę
- Nie dasz rady, bo my damy radę, razem, a jednak osobno - powiedział i mnie pocałował. - Jak to się wyjaśni, obiecuję że więcej cię nie opuszczę - powiedział, pocałował mnie i wyszedł.
" Zrobione, już koniec, zostaw moich rodziców "
Napisałam i rzuciłam komórkę gdzieś w kąt.
*** Tydzień później ***
Puk-Puk
-No już idę - odparłam cała zaspana, zeszłam otworzyć i to co tam zobaczyłam aż uśmiech, którego było tak brak wkradł mi się na usta
- Złapali ją -- krzyknął Daniel z Erikiem, który trzymał wielki bukiem czerwonych róż
- Jaką ją ? - zapytałam nie bardzo rozumiejąc
- Ewelinę - powiedział
- To ona? - zapytałam
- Nie do końca ale ona była za to odpowiedzialna - powiedział
- Boże jak się cieszę - pisnęłam - Wchodźcie - powiedziałam gdy zauważyłam że dalej stoimy w drzwiach. Erik podszedł do mnie wręczył mi bukiet i wziął mnie na ręce
- Kocham was - powiedział gdy mnie całował. Od razu wiedziałam o co chodzi. Chodziło oczywiście o nasze maleństwo.
- My ciebie też - powiedziałam z uśmiechem na ustach
- Znowu razem, na zawsze - powiedział
- Na zawsze - powtórzyłam te słowa jakby chciałam je przypieczętować.
- Ej gołąbeczki idziecie usiąść? - zapytał Daniel
- Już już
- Jak tam moja siostrzenica? - zapytał Daniel
- Co wyście się tak uparli na tą dziewczynkę? - zapytałam
- To to nie bd dziewczynka? - zapytał zdezorientowany Daniel
- Jeszcze nie wiemy -powiedziałam
- Ale Erik mówił...
- Erik, sobie od początku ubzdurał że to bd ona - powiedziałam
- Bo będzie - powiedział
- Kiedy masz wizytę u ginekologa? - zapytał Daniel
- Jutro - powiedziałam spokojnie
- Już jutro? - zapytał Erik
- Nooo...
- Idę z tobą - powiedział
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
Rozdział bardzo dziwny... Wiem o tym... Kompletnie nie wiedziałam jak go zacząć , ale koniec mi się podoba. A jak wam???
Rozdział 20
*** 3 dni później ***
Obudziłam się i chciałam wstać, jednak coś mi to skutecznie uniemożliwiło. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Erika. No tak, jak tylko wyszłam z szpitala oznajmił mi że bd mnie pilnował jak oczka w głowie...
- Cześć kochanie - powiedziałam i musnęłam jego usta
- Cześć, gdzie moja królewna się wybiera? - zapytał
- A na śniadanko - powiedziałam
- To ty leż a ja zaraz ci przyniosę - powiedział
- Ale...
- Żadnego ale - powiedział i już go nie było
- I co ja mam zrobić? - zapytałam siebie bezradnie. Jak tylko dowiedział się o ciąży nie mogę nic zrobić sama, za niedługo nie pozwoli mi iść samej do toalety, a do szkoły bd musiała iść za 2 dni.
- Już. Smacznego - powiedział i postawił przede mną talerz pełen kanapek
- Ty sobie żartujesz? - zapytałam i patrzałam raz na niego raz na kanapki
- Nie - powiedział poważnie - Nasza malutka musi się najeść - powiedział
- Skąd wiesz że to będzie dziewczynka,może to bd chłopiec - powiedziałam
-Przeczucie - powiedział i musnął moje usta swoimi - A teraz jedz - powiedział
- Yhh i tak wszystkiego nie zjem - mruknęłam cicho i zaczęłam jeść
- Słyszałem -powiedział a ja wystawiłam mu język. Gdy zjadłam 3 kanapki miałam dosyć
- Dziękuję - powiedziałam i odstawiłam resztę na stolik.
- Ej, jeszcze 3 kanapki - powiedział - Nie głoduj naszej malutkiej
- Ej, ale nasze małe ma dosyć - powiedziałam
- Jeszcze jedna - powiedział i wziął jedną kanapkę - Za mamusię - powiedział i podstawił mi kanapkę do ust, a ja pokiwałam przecząco głową, a po chwili mnie połaskotał i wsadził do ust. Przełknęłam i popatrzałam na niego jakby zaraz miałabym go zabić - Za tatusia - powiedział słodkim głosem
- Spadaj - powiedziałam, a on dał mi kanapkę do ust. - Tak bd ciągle? - zapytałam zrezygnowana
- Nie... - powiedział z uśmiechem, a ja westchnęłam
- No weź... - mruknęłam
- No dobra, teraz ci odpuszczę- powiedział i wtedy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Erik chwycił mój telefon, zaczął czytać a po chwili mój telefon wylądował na podłodze
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał poważnym tonem
- O czym? - zapytałam zdezorientowana
- A choćby o sms'ach z groźbami - powiedział poważnie już lekko podniesionym tonem
- J...ja zapomniałam o nim, bo to było wtedy jak mnie zabrali do szpitala - powiedziałam i wzięłam mój telefon z podłogi i zaczęłam czytać ...
Jak się podoba??? Jeszcze nie wybrałam imion, bo nwm kto jaka bd płeć :D Pisać dalej????
Przepraszam że takie krótkie
Obudziłam się i chciałam wstać, jednak coś mi to skutecznie uniemożliwiło. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Erika. No tak, jak tylko wyszłam z szpitala oznajmił mi że bd mnie pilnował jak oczka w głowie...
- Cześć kochanie - powiedziałam i musnęłam jego usta
- Cześć, gdzie moja królewna się wybiera? - zapytał
- A na śniadanko - powiedziałam
- To ty leż a ja zaraz ci przyniosę - powiedział
- Ale...
- Żadnego ale - powiedział i już go nie było
- I co ja mam zrobić? - zapytałam siebie bezradnie. Jak tylko dowiedział się o ciąży nie mogę nic zrobić sama, za niedługo nie pozwoli mi iść samej do toalety, a do szkoły bd musiała iść za 2 dni.
- Już. Smacznego - powiedział i postawił przede mną talerz pełen kanapek
- Ty sobie żartujesz? - zapytałam i patrzałam raz na niego raz na kanapki
- Nie - powiedział poważnie - Nasza malutka musi się najeść - powiedział
- Skąd wiesz że to będzie dziewczynka,może to bd chłopiec - powiedziałam
-Przeczucie - powiedział i musnął moje usta swoimi - A teraz jedz - powiedział
- Yhh i tak wszystkiego nie zjem - mruknęłam cicho i zaczęłam jeść
- Słyszałem -powiedział a ja wystawiłam mu język. Gdy zjadłam 3 kanapki miałam dosyć
- Dziękuję - powiedziałam i odstawiłam resztę na stolik.
- Ej, jeszcze 3 kanapki - powiedział - Nie głoduj naszej malutkiej
- Ej, ale nasze małe ma dosyć - powiedziałam
- Jeszcze jedna - powiedział i wziął jedną kanapkę - Za mamusię - powiedział i podstawił mi kanapkę do ust, a ja pokiwałam przecząco głową, a po chwili mnie połaskotał i wsadził do ust. Przełknęłam i popatrzałam na niego jakby zaraz miałabym go zabić - Za tatusia - powiedział słodkim głosem
- Spadaj - powiedziałam, a on dał mi kanapkę do ust. - Tak bd ciągle? - zapytałam zrezygnowana
- Nie... - powiedział z uśmiechem, a ja westchnęłam
- No weź... - mruknęłam
- No dobra, teraz ci odpuszczę- powiedział i wtedy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Erik chwycił mój telefon, zaczął czytać a po chwili mój telefon wylądował na podłodze
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał poważnym tonem
- O czym? - zapytałam zdezorientowana
- A choćby o sms'ach z groźbami - powiedział poważnie już lekko podniesionym tonem
- J...ja zapomniałam o nim, bo to było wtedy jak mnie zabrali do szpitala - powiedziałam i wzięłam mój telefon z podłogi i zaczęłam czytać ...
Jak się podoba??? Jeszcze nie wybrałam imion, bo nwm kto jaka bd płeć :D Pisać dalej????
Przepraszam że takie krótkie
czwartek, 15 sierpnia 2013
Rozdział 19
*** 2 tygodnie później ***
Rano obudził mnie dzwonek, że dostałam sms'a
" Odczep się od Erika, jeśli chcesz zobaczyć jeszcze swoich rodziców"
Przeczytałam go i moje oczy momentalnie zrobiły się mokre. Kto to napisał i dlaczego musi akurat niszczyć życie mi. Szybko wstałam, przemyłam twarz, zrobiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie naszykowałam sobie śniadanie.
Gdy zjadłam wzięłam z lodówki lody i zaczęłam je jeść
- Hej siostra - powiedział - Fajny zestaw - powiedział pokazując na stół, gdzie stały ogórki kiszone i na moje lody które miałam w ręce
- Mam ochotę nie mogę? - zapytałam
- Możesz, możesz - powiedział - Ja wychodzę do Natalii - dodał i już go nie było. Gdy miałam dość lodów, przyszła mi ochota na czekoladę wyciągnęłam z szafki i wzięłam kostkę do buzi, jednak sam zapach mnie zraził i chwilę później wylądowałam w łazience i wszystko zwróciłam.
Gdy już myślałam że koniec i chciałam wyjść z łazienki, szybko do niej wróciłam i znowu się zaczęło. Zupełnie zapomniałam o dzisiejszej groźbie i zadzwoniłam do Erika
- HAllo? - odebrał
- E...Erik, pomóż - wychlipałam i rozłączyłam się, bo znowu zwymiotowałam .
*** 10 minut później ***
- Camilla gdzie jesteś? -rozniósł się po całym domu krzyk Erika.
- W łazience zawołałam - i z powrotem oparłam się o kafelki.
- Boże co się stało? - zapytał gdy mnie zobaczył i po chwili klęczał przy mnie.
- Ja nie wiem - powiedziałam przez płacz i nachyliłam się by zwymiotować, jednak nic takiego nie nastąpiło i chciałam z powrotem oprzeć się o ścianę, jednak zamiast tego przed oczami pojawiła mi się ciemność...
*** Z perspektywy Erika ***
Gdy tylko zadzwoniła i usłyszałem jej załamany głos szybko się ubrałem i pobiegłem do niej. Moje serce przełamało się na pół gdy zobaczyłem ją siedzącą w łazience całą zapłakaną.
Po chwili gdy chciała się oprzeć o ścinę zobaczyłem że nie kontaktuje i w porę ją złapałem nim zdążyła uderzyć głową o kafelki. Wziąłem ją na ręce i zniosłem na dół, wcześniej dzwoniąc po pogotowie .
- Błagam obudź się - mówiłem a po moich policzkach ciekły łzy. Nie potrafiłem patrzeć na nią taką bladą i bezbronną.
Po 10 minutach przyjechała karetka, zaprowadziłem lekarzy do niej, oni wzięli ją na nosze i zanieśli do karetki
- Mogę jechać, jestem jej chłopakiem - powiedziałem
- Dobrze, niech pan wsiada - powiedział jeden z lekarzy. Szyko zamknąłem dom i wsiadłem do karetki, gdzie przez całą drogę trzymałem ją za rękę i napisałem sms'a do Daniela.
*** Z perspektywy Camilli ***
Obudziłam się, szybko otworzyłam oczy i równie szybko je zamknęłam bo biel i światło w pokoju było przerażająco jasne. Po chwili ponowiłam próbę, ale wolniej i udało się. Spojrzałam dookoła i dopiero wtedy zorientowałam się że jestem w szpitalu. Popatrzyłam na swoją rękę i zobaczyłam że ktoś ją trzyma. Po chwili zorientowałam się że to Erik. Poruszyłam ręką lekko, a on momentalnie podniósł głowę i zobaczyłam że płakał.
- Boże Cami... Po czekaj zawołam lekarza - powiedział i już po chwili wybiegł z sali i wrócił z lekarzem.
- Jak się czujesz? - zapytał lekarz ok 30.
- Dobrze - powiedziałam- Co ja właściwie tutaj robię? - zapytałam
- Zemdlałaś i twój chłopak zadzwonił po karetkę i bardzo dobrze zrobił. To że straciłaś było spowodowane prawdopodobnie stresem - powiedział opiekuńczo lekarz - A i mam jeszcze jedną wiadomość. Mogę powiedzieć teraz czy chce pani na osobności? - zapytał
- Proszę mówić, nie mam tajemnic - powiedziałam
- Jest pani w 1 miesiącu ciąży - powiedział a w moich oczach zebrały się łzy
- A...Ale ja nie mogę - zaczęłam płakać i po chwili znalazłam się w objęciach Erika.
- Ja was zostawię, zajrzę jeszcze do cb później - powiedział i wyszedł
- Boże Cami, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - powiedział Erik
- Ale... Erik ja nie mogę... Co ja powiem rodzicom? My chodzimy jeszcze do szkoły - powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Cami, patrz na to z innego strony. Rodzice zrozumieją, a my będziemy kochającą rodziną -powiedział i pocałował mnie, a na moją twarz wpełznął wielki uśmiech.- Daniel tu był, ale pojechał do domu coś zjeść i powinien za niedługo przyjść - powiedział Erik
- Kocham Cię - powiedziałam
- Ja ciebie też - powiedział - Jak nie bd chciała chodzić do szkoły to załatwi ci się lekcje w domu - powiedział i znowu mnie pocałował
- Mówiłam ci już że jesteś wspaniałym chłopakiem ?- zapytałam
- Coś mi się już obiło o uszy - powiedział z uśmiechem, a ja go dźgnęłam
No to mamy 19 rozdział. :) Mam nadzieję że się podoba i mam do was pytanie. Jakie chcielibyście imię jakby to była dziewczynka a jakie jakby chłopiec???
Rano obudził mnie dzwonek, że dostałam sms'a
" Odczep się od Erika, jeśli chcesz zobaczyć jeszcze swoich rodziców"
Przeczytałam go i moje oczy momentalnie zrobiły się mokre. Kto to napisał i dlaczego musi akurat niszczyć życie mi. Szybko wstałam, przemyłam twarz, zrobiłam makijaż, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie naszykowałam sobie śniadanie.
Gdy zjadłam wzięłam z lodówki lody i zaczęłam je jeść
- Hej siostra - powiedział - Fajny zestaw - powiedział pokazując na stół, gdzie stały ogórki kiszone i na moje lody które miałam w ręce
- Mam ochotę nie mogę? - zapytałam
- Możesz, możesz - powiedział - Ja wychodzę do Natalii - dodał i już go nie było. Gdy miałam dość lodów, przyszła mi ochota na czekoladę wyciągnęłam z szafki i wzięłam kostkę do buzi, jednak sam zapach mnie zraził i chwilę później wylądowałam w łazience i wszystko zwróciłam.
Gdy już myślałam że koniec i chciałam wyjść z łazienki, szybko do niej wróciłam i znowu się zaczęło. Zupełnie zapomniałam o dzisiejszej groźbie i zadzwoniłam do Erika
- HAllo? - odebrał
- E...Erik, pomóż - wychlipałam i rozłączyłam się, bo znowu zwymiotowałam .
*** 10 minut później ***
- Camilla gdzie jesteś? -rozniósł się po całym domu krzyk Erika.
- W łazience zawołałam - i z powrotem oparłam się o kafelki.
- Boże co się stało? - zapytał gdy mnie zobaczył i po chwili klęczał przy mnie.
- Ja nie wiem - powiedziałam przez płacz i nachyliłam się by zwymiotować, jednak nic takiego nie nastąpiło i chciałam z powrotem oprzeć się o ścianę, jednak zamiast tego przed oczami pojawiła mi się ciemność...
*** Z perspektywy Erika ***
Gdy tylko zadzwoniła i usłyszałem jej załamany głos szybko się ubrałem i pobiegłem do niej. Moje serce przełamało się na pół gdy zobaczyłem ją siedzącą w łazience całą zapłakaną.
Po chwili gdy chciała się oprzeć o ścinę zobaczyłem że nie kontaktuje i w porę ją złapałem nim zdążyła uderzyć głową o kafelki. Wziąłem ją na ręce i zniosłem na dół, wcześniej dzwoniąc po pogotowie .
- Błagam obudź się - mówiłem a po moich policzkach ciekły łzy. Nie potrafiłem patrzeć na nią taką bladą i bezbronną.
Po 10 minutach przyjechała karetka, zaprowadziłem lekarzy do niej, oni wzięli ją na nosze i zanieśli do karetki
- Mogę jechać, jestem jej chłopakiem - powiedziałem
- Dobrze, niech pan wsiada - powiedział jeden z lekarzy. Szyko zamknąłem dom i wsiadłem do karetki, gdzie przez całą drogę trzymałem ją za rękę i napisałem sms'a do Daniela.
*** Z perspektywy Camilli ***
Obudziłam się, szybko otworzyłam oczy i równie szybko je zamknęłam bo biel i światło w pokoju było przerażająco jasne. Po chwili ponowiłam próbę, ale wolniej i udało się. Spojrzałam dookoła i dopiero wtedy zorientowałam się że jestem w szpitalu. Popatrzyłam na swoją rękę i zobaczyłam że ktoś ją trzyma. Po chwili zorientowałam się że to Erik. Poruszyłam ręką lekko, a on momentalnie podniósł głowę i zobaczyłam że płakał.
- Boże Cami... Po czekaj zawołam lekarza - powiedział i już po chwili wybiegł z sali i wrócił z lekarzem.
- Jak się czujesz? - zapytał lekarz ok 30.
- Dobrze - powiedziałam- Co ja właściwie tutaj robię? - zapytałam
- Zemdlałaś i twój chłopak zadzwonił po karetkę i bardzo dobrze zrobił. To że straciłaś było spowodowane prawdopodobnie stresem - powiedział opiekuńczo lekarz - A i mam jeszcze jedną wiadomość. Mogę powiedzieć teraz czy chce pani na osobności? - zapytał
- Proszę mówić, nie mam tajemnic - powiedziałam
- Jest pani w 1 miesiącu ciąży - powiedział a w moich oczach zebrały się łzy
- A...Ale ja nie mogę - zaczęłam płakać i po chwili znalazłam się w objęciach Erika.
- Ja was zostawię, zajrzę jeszcze do cb później - powiedział i wyszedł
- Boże Cami, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - powiedział Erik
- Ale... Erik ja nie mogę... Co ja powiem rodzicom? My chodzimy jeszcze do szkoły - powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Cami, patrz na to z innego strony. Rodzice zrozumieją, a my będziemy kochającą rodziną -powiedział i pocałował mnie, a na moją twarz wpełznął wielki uśmiech.- Daniel tu był, ale pojechał do domu coś zjeść i powinien za niedługo przyjść - powiedział Erik
- Kocham Cię - powiedziałam
- Ja ciebie też - powiedział - Jak nie bd chciała chodzić do szkoły to załatwi ci się lekcje w domu - powiedział i znowu mnie pocałował
- Mówiłam ci już że jesteś wspaniałym chłopakiem ?- zapytałam
- Coś mi się już obiło o uszy - powiedział z uśmiechem, a ja go dźgnęłam
No to mamy 19 rozdział. :) Mam nadzieję że się podoba i mam do was pytanie. Jakie chcielibyście imię jakby to była dziewczynka a jakie jakby chłopiec???
środa, 14 sierpnia 2013
Przepraszam
Wiem że dzisiaj miała dodać kolejny rozdział, jednak dopiero przed chwią siadłam na komputer na chwilę i nie mam czasu. Jutro podobno gdzieś jadę więc nwm co z tego wyjdzie ;( Przepraszam
Info
Rozdział 19 będzie wieczorem, bo znowu teraz wyjechałam i nie jestem u siebie, więc wchodzę tak na chwilę na komputer. Dziękuję przy okazji za tak liczne kom pod postem, dzięki temu wiem ile mniej więcej osób czyta :P / Luce
Prośba :)
Jeśli to czytasz to proszę zostaw komentarz pod tym postem Wystarczy krótkie słowo " Czytam" Może być z anonima, chciałabym po prostu wiedzieć czy jest chociaż kilka osób które to czyta :)
wtorek, 13 sierpnia 2013
Mam zawał :P
Jak teraz weszłam na bloga to myślałam że zejdę na zawał. 850 wejść mam teraz a jeszcze 20 minut do końca tego dnia :)
Dziękuję
Całość była sprawdzana do 18.18 :)
Właśnie sprawdziłam sobie statystyki bloga i tak.
Dzisiaj do godz. 18.18 wejść było :517
Wczoraj : 246
W ostatnim miesiącu : 3796
Całość : Łączna liczba wyświetleń : 10 475
Właśnie sprawdziłam sobie statystyki bloga i tak.
Dzisiaj do godz. 18.18 wejść było :517
Wczoraj : 246
W ostatnim miesiącu : 3796
Całość : Łączna liczba wyświetleń : 10 475
Chcę wam za to bardzo podziękować, bo wiem że jakby nie wy to nie miałabym nawet 1 a co tu marzyć o jednej liczbie :)
Informacja :P
Hymm... Nie wiem czy dzisiaj pojawi się jeszcze jakiś rozdział, jeśli znajdę chwilę czasu to dodam jeśli nie to jutro.
ps czeka ktoś??? / Luce
ps czeka ktoś??? / Luce
Rozdział 18
*** Z perspektywy Erika ***
Gdy wszedłem d swojego pokoju usłyszałem dzwonek mojego telefonu, z choćby małą nadzieją że to Camilla, jednak się myliłem to Daniel.
- Erik! Cami zniknęła ! - zawołał do telefonu, a ja nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem
- A...Ale jak to? - zapytałem
- Nie ma jej... - powiedział a po jego głosie można było wywnioskować że płakał.
- Daniel spokojnie, już do ciebie biegnę - powiedziałem i wybiegłem z pokoju, udając się szybko do domu przyjaciela. Wpadłem do jego domu i zobaczyłem Daniela siedzącego na kanapie
- Dzwoniłeś do niej? - zapytałem, to pierwsze co przysło mi do głowy.
- Tak, chyba z 10 razy ale odrzuca moje połączenia. - powiedział.
- Gdzie ona poszła o 1 w nocy, czy ona oszalała? - zapytałem i postanowiłem do niej zadzwonić. Po 5 sygnałach odebrała
- Hallo? - zapytała zaspanym głosem
- Gdzie ty jesteś? - zapytałem
- Na wsi - powiedziała
- Jak to?
- Normalnie, Do widzenia - powiedziała oschle i się rozłączyła
- Odebrała? - zapytał Daniel,,a ja pokiwałem głową twierdząco - i co? Gdzie ona jest? - zapytał
- Odpowiedziała mi na wsi i tyle - powiedziałem bezradnie
- O boże, Erik, nic jej nie będzie - powiedział uradowany przyjaciel
- Ale jak to? - zapytałem nie wiedząc do końca o co mu chodzi
- Normalnie, jest bezpieczna -powiedział
- A powiesz mi gdzie ona jest? - zapytałem
- Powiedzieć mogę, ale nwm ile to zmieni, bo do puki tam jest to pewnie nie bd z tobą rozmawiać - powiedział
- Daj mi ten durny adres - powiedziałem
- Spokojnie, dam ci go ale nie dzisiaj. Dzisiaj z nią pewnie już nie pogadasz, a jutro bd się musiała wygadać komuś, więc za 2 dni ci go dam - powiedział - Wtedy bd już miała prze mówione do rozumu że ma cię wysłuchać, wybaczyć czy co tam i bd z tobą w stanie porozmawiać - powiedział
- Ale skąd ty...?
- Moja ciocia potrafi sprawiać cuda - powiedział z uśmiechem.
- Ok, poczekam - powiedziałem zrezygnowany, wiedząc że i tak wcześniej nie mam co liczyć na ten adres.
*** Z perspektywy Camili ***
Obudziłam się rano, wstałam wybrałam ciuchy z szafy
I poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę, poczesałam się wymalowałam i zeszłam a dół do cioci.
- Dzień Dobry - przywitałam ciocię całusem w policzek
- Dzień Dobry Słońce, widzę że już lepiej - powiedziała z uśmiechem- Siadaj do stołu ja zaraz podam śniadanie - powiedziała. Wiedziałam co mnie dzisiaj czeka i szczerze mówiąc byłam na to gotowa. Zawsze jak ciocia mi coś próbowała wytłumaczyć to po wielu sprzeczkach i moich fochach dochodziłam do wniosku że ciocia ma rację i robiłam tak jak mi poradziła. Nie powiem, ale mam nadzieję że dzisiaj też przekaże mi jakąś pozytywną energię i da siłę.
- Smacznego - powiedziałam, na co ciocia mi odpowiedziała. Wzięłam się za jedzenie tostów. Po śniadaniu pozmywałam i poszłam do salonu gdzie siedziała ciocia i oglądała telewizję.
- Porozmawiasz z nim? - zapytała, a ja kiwnęłam głową twierdząco - Widzę że dorosłaś - powiedziała i zaśmiałyśmy się z jej słów - Już nie muszę się z tobą spierać - powiedziała i mnie przytuliła
- Ale dzięki tobie nigdy nie żałowałam później że czegoś nie zrobiłam - powiedziałam z uśmiechem.
- Każdy ma prawo popełniać błędy, iść złymi ścieżkami i mieć swoje humorki - powiedziała ciocia
- Wiem, ale boję się że jutro będzie za późno - powiedziałam i na mój policzek popłynęła samotna łza.
- Jeśli kocha to znajcie - powiedziała.- Pamiętasz jak mówił twój wujek? - zapytała a ja pokiwałam twierdząco głową i razem z ciocią zacytowałam
- Naucz się słuchać, bo szansa puka czasem bardzo cichutko
- Czasami po prostu brakuje człowiekowi odwagi mimo że tak bardzo mu zależy - powiedziała ciocia
- Wiem, tylko dlaczego mi tak często? - zapytałam
- Słonko, życie nie zawsze jest fair, ale staraj się z niego korzystać tak żeby pokazać że to ty masz władzę nad nim a nie kto inny. - powiedziała i mnie przytuliła - Wiesz że już jest 16? - zapytała a popatrzałam na nią zdumiona
- Ale jak?- zapytałam
- Czas leczy rany, te małe i te duże. Czasami trzeba je zwalczyć szybko by coś/ktoś zostało nam na dłużej - puściła mi oczko i poszła do kuchni.
***Z perspektywy Erika***
- Daniel dasz mi ten adres, ja nie dam rady dłużej - powiedziałem
- Yhh...Dobra masz- powiedział zrezygnowany i podał mi karteczkę z adresem o 15.13 masz pociąg, czyli masz 30 minut - uśmiechnął się do mnie, poklepał po ramieniu i życzył szczęśliwej podróży.
Pobiegłem szybko do domu, spakowałem się i ruszyłem na pociąg. Gdy wszedłem na peron on już stał, wskoczyłem do niego i usiadłem do pierwszego lepszego przedziału.
Godzinę później byłem na miejscu, pozostało mi tylko znaleźć domek. Szedłem z 10 minut i nic, po chwili zza rogu wyszedł jakiś starszy pan
- Przepraszam, wie pan może który to domek Jabłoniowa 14 ? - zapytałem
- Ten drewniany tam - pokazał mi
- Dziękuję - powiedziałem biegnąc już w jego stronę, widziałem jak staruszek się śmieje. Wszedłem na posesję i zadzwoniłem do drzwi. Po chwili w drzwiach ujrzałem uśmiechniętą twarz Camilli. Bez chwili zastanowienia chwyciłem jej twarz w dłonie i pocałowałem. Widziałem zdziwienie w jej oczach, ale odwzajemniła pocałunek i to mi się najbardziej podobało.
- Kocham Cię - szepnąłem pomiędzy pocałunkami
- Yhymmm- usłyszałem chrząknięcie i oderwałem się od niej by na chwilę spojrzeć na kobietę stojącą za nią
- Dzień Dobry - powiedziałem
- Dzień Dobry, ty pewnie jesteś Erik, miło mi cię poznać - powiedziała kobieta
- Mi również - powiedziałem i uścisnąłem jej dłoń
- To ja was zostawię samych - powiedziała i wyszła najprawdopodobniej do ogrodu.
- Ja przepraszam, wiem jak to wyglądało ale to nie tak... - zamknęła mi usta pocałunkiem, który od razu oddałem.
- Wiem, przepraszam że cię wcześniej nie wysłuchałam ale nie miałam sił - powiedziała i znowu mnie pocałowała - A tak w ogóle skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? - zapytała
- Nie no... W nocy mi powiedziałaś że jesteś na wsi, a twój brat mi pomógł z resztą - powiedziałem
- Serio!? Dzwoniłeś w nocy? - zapytała ze zdziwieniem
- Tak, jak uciekłaś bez słowa - powiedziałem poważnie - A o tym to sobie jeszcze porozmawiamy -
-Yhh... Dobra - powiedziała
- Ale to innym razem - powiedziałem i znowu ją pocałowałem. - Nigdy nie myśl że cię nie kocham, bo cie kocham, kochałem i będę kochać - powiedziałem - zrozumiałaś??
- Jasne, ja ciebie też i jedyne co pragnę, to twojego aktywnego udziału w moim codziennym życiu - powiedziała z uśmiechem i znowu złączyła nasze usta - Na jak długo zostajesz? - zapytała -
-Szczerze, to chyba bd wracał bo nie mam noclegu i też tego pragnę - powiedziałem
- Dzisiaj nie będziesz wracać - powiedziała - Jutro wrócimy razem - powiedziałam - Porozmawiam później z ciocią
Może być???? Mi się osobiście rozdział podoba, ale nwm jak wam :)
Gdy wszedłem d swojego pokoju usłyszałem dzwonek mojego telefonu, z choćby małą nadzieją że to Camilla, jednak się myliłem to Daniel.
- Erik! Cami zniknęła ! - zawołał do telefonu, a ja nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem
- A...Ale jak to? - zapytałem
- Nie ma jej... - powiedział a po jego głosie można było wywnioskować że płakał.
- Daniel spokojnie, już do ciebie biegnę - powiedziałem i wybiegłem z pokoju, udając się szybko do domu przyjaciela. Wpadłem do jego domu i zobaczyłem Daniela siedzącego na kanapie
- Dzwoniłeś do niej? - zapytałem, to pierwsze co przysło mi do głowy.
- Tak, chyba z 10 razy ale odrzuca moje połączenia. - powiedział.
- Gdzie ona poszła o 1 w nocy, czy ona oszalała? - zapytałem i postanowiłem do niej zadzwonić. Po 5 sygnałach odebrała
- Hallo? - zapytała zaspanym głosem
- Gdzie ty jesteś? - zapytałem
- Na wsi - powiedziała
- Jak to?
- Normalnie, Do widzenia - powiedziała oschle i się rozłączyła
- Odebrała? - zapytał Daniel,,a ja pokiwałem głową twierdząco - i co? Gdzie ona jest? - zapytał
- Odpowiedziała mi na wsi i tyle - powiedziałem bezradnie
- O boże, Erik, nic jej nie będzie - powiedział uradowany przyjaciel
- Ale jak to? - zapytałem nie wiedząc do końca o co mu chodzi
- Normalnie, jest bezpieczna -powiedział
- A powiesz mi gdzie ona jest? - zapytałem
- Powiedzieć mogę, ale nwm ile to zmieni, bo do puki tam jest to pewnie nie bd z tobą rozmawiać - powiedział
- Daj mi ten durny adres - powiedziałem
- Spokojnie, dam ci go ale nie dzisiaj. Dzisiaj z nią pewnie już nie pogadasz, a jutro bd się musiała wygadać komuś, więc za 2 dni ci go dam - powiedział - Wtedy bd już miała prze mówione do rozumu że ma cię wysłuchać, wybaczyć czy co tam i bd z tobą w stanie porozmawiać - powiedział
- Ale skąd ty...?
- Moja ciocia potrafi sprawiać cuda - powiedział z uśmiechem.
- Ok, poczekam - powiedziałem zrezygnowany, wiedząc że i tak wcześniej nie mam co liczyć na ten adres.
*** Z perspektywy Camili ***
Obudziłam się rano, wstałam wybrałam ciuchy z szafy
I poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę, poczesałam się wymalowałam i zeszłam a dół do cioci.
- Dzień Dobry - przywitałam ciocię całusem w policzek
- Dzień Dobry Słońce, widzę że już lepiej - powiedziała z uśmiechem- Siadaj do stołu ja zaraz podam śniadanie - powiedziała. Wiedziałam co mnie dzisiaj czeka i szczerze mówiąc byłam na to gotowa. Zawsze jak ciocia mi coś próbowała wytłumaczyć to po wielu sprzeczkach i moich fochach dochodziłam do wniosku że ciocia ma rację i robiłam tak jak mi poradziła. Nie powiem, ale mam nadzieję że dzisiaj też przekaże mi jakąś pozytywną energię i da siłę.
- Smacznego - powiedziałam, na co ciocia mi odpowiedziała. Wzięłam się za jedzenie tostów. Po śniadaniu pozmywałam i poszłam do salonu gdzie siedziała ciocia i oglądała telewizję.
- Porozmawiasz z nim? - zapytała, a ja kiwnęłam głową twierdząco - Widzę że dorosłaś - powiedziała i zaśmiałyśmy się z jej słów - Już nie muszę się z tobą spierać - powiedziała i mnie przytuliła
- Ale dzięki tobie nigdy nie żałowałam później że czegoś nie zrobiłam - powiedziałam z uśmiechem.
- Każdy ma prawo popełniać błędy, iść złymi ścieżkami i mieć swoje humorki - powiedziała ciocia
- Wiem, ale boję się że jutro będzie za późno - powiedziałam i na mój policzek popłynęła samotna łza.
- Jeśli kocha to znajcie - powiedziała.- Pamiętasz jak mówił twój wujek? - zapytała a ja pokiwałam twierdząco głową i razem z ciocią zacytowałam
- Naucz się słuchać, bo szansa puka czasem bardzo cichutko
- Czasami po prostu brakuje człowiekowi odwagi mimo że tak bardzo mu zależy - powiedziała ciocia
- Wiem, tylko dlaczego mi tak często? - zapytałam
- Słonko, życie nie zawsze jest fair, ale staraj się z niego korzystać tak żeby pokazać że to ty masz władzę nad nim a nie kto inny. - powiedziała i mnie przytuliła - Wiesz że już jest 16? - zapytała a popatrzałam na nią zdumiona
- Ale jak?- zapytałam
- Czas leczy rany, te małe i te duże. Czasami trzeba je zwalczyć szybko by coś/ktoś zostało nam na dłużej - puściła mi oczko i poszła do kuchni.
***Z perspektywy Erika***
- Daniel dasz mi ten adres, ja nie dam rady dłużej - powiedziałem
- Yhh...Dobra masz- powiedział zrezygnowany i podał mi karteczkę z adresem o 15.13 masz pociąg, czyli masz 30 minut - uśmiechnął się do mnie, poklepał po ramieniu i życzył szczęśliwej podróży.
Pobiegłem szybko do domu, spakowałem się i ruszyłem na pociąg. Gdy wszedłem na peron on już stał, wskoczyłem do niego i usiadłem do pierwszego lepszego przedziału.
Godzinę później byłem na miejscu, pozostało mi tylko znaleźć domek. Szedłem z 10 minut i nic, po chwili zza rogu wyszedł jakiś starszy pan
- Przepraszam, wie pan może który to domek Jabłoniowa 14 ? - zapytałem
- Ten drewniany tam - pokazał mi
- Dziękuję - powiedziałem biegnąc już w jego stronę, widziałem jak staruszek się śmieje. Wszedłem na posesję i zadzwoniłem do drzwi. Po chwili w drzwiach ujrzałem uśmiechniętą twarz Camilli. Bez chwili zastanowienia chwyciłem jej twarz w dłonie i pocałowałem. Widziałem zdziwienie w jej oczach, ale odwzajemniła pocałunek i to mi się najbardziej podobało.
- Kocham Cię - szepnąłem pomiędzy pocałunkami
- Yhymmm- usłyszałem chrząknięcie i oderwałem się od niej by na chwilę spojrzeć na kobietę stojącą za nią
- Dzień Dobry - powiedziałem
- Dzień Dobry, ty pewnie jesteś Erik, miło mi cię poznać - powiedziała kobieta
- Mi również - powiedziałem i uścisnąłem jej dłoń
- To ja was zostawię samych - powiedziała i wyszła najprawdopodobniej do ogrodu.
- Ja przepraszam, wiem jak to wyglądało ale to nie tak... - zamknęła mi usta pocałunkiem, który od razu oddałem.
- Wiem, przepraszam że cię wcześniej nie wysłuchałam ale nie miałam sił - powiedziała i znowu mnie pocałowała - A tak w ogóle skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? - zapytała
- Nie no... W nocy mi powiedziałaś że jesteś na wsi, a twój brat mi pomógł z resztą - powiedziałem
- Serio!? Dzwoniłeś w nocy? - zapytała ze zdziwieniem
- Tak, jak uciekłaś bez słowa - powiedziałem poważnie - A o tym to sobie jeszcze porozmawiamy -
-Yhh... Dobra - powiedziała
- Ale to innym razem - powiedziałem i znowu ją pocałowałem. - Nigdy nie myśl że cię nie kocham, bo cie kocham, kochałem i będę kochać - powiedziałem - zrozumiałaś??
- Jasne, ja ciebie też i jedyne co pragnę, to twojego aktywnego udziału w moim codziennym życiu - powiedziała z uśmiechem i znowu złączyła nasze usta - Na jak długo zostajesz? - zapytała -
-Szczerze, to chyba bd wracał bo nie mam noclegu i też tego pragnę - powiedziałem
- Dzisiaj nie będziesz wracać - powiedziała - Jutro wrócimy razem - powiedziałam - Porozmawiam później z ciocią
Może być???? Mi się osobiście rozdział podoba, ale nwm jak wam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)